#5. Wstydliwe odkrycia

4.7K 299 142
                                    

Pukanie do drzwi niemalże przyprawiło mnie o zawał serca. Nie musiałam patrzeć w lustro, aby wiedzieć, że wyglądałam jak Inferius. Godziny płaczu zrobiły swoje. Zapewne cała moja twarz była czerwona, opuchnięta i brudna od pozostałości tuszu do rzęs. Nie miałam ochoty na spotkania towarzyskie. Nie miałam ochoty na nic, poza leżeniem w łóżku i czekaniem, aż ten dzień się skończy.

— Val? – Głos Albusa dotarł do mnie zza drzwi, a ja podniosłam się do pozycji siedzącej, wycierając twarz. Wiedziałam doskonale, że chłopak nie odpuści. Znałam go zbyt dobrze. – Wiem, że tam jesteś. Twoje współlokatorki od godziny marudzą, że wyrzuciłaś je z ich własnego dormitorium.

Chwyciłam różdżkę i machnęłam nią w kierunku drzwi. Gdy tylko rozległo się ciche kliknięcie, Albus nacisnął klamkę i wszedł do środka, zaczynając się rozglądać. Chwilę zajęło mu przyzwyczajenie się do panujących w pomieszczeniu ciemności, ale w końcu jego wzrok padł na moje łóżko i stos chusteczek, leżących obok. Skrzywiłam się i machnęłam różdżką po raz kolejny, pozbywając się śmieci.

— Płakałaś? – spytał chłopak ze zdziwieniem, a ja wzruszyłam ramionami, unikając jego spojrzenia.

Odpowiedź była dość oczywista, ale rozumiałam niepewność Albusa. Płacz nie znajdował się wysoko na liście moich ulubionych czynności. Zazwyczaj nie miałam powodów, aby rozklejać się jak dziecko i wylewać swoje żale w poduszkę. Jeśli już jednak zdarzył mi się gorszy dzień, zazwyczaj ograniczałam się do kilku minut wycia, po czym wszystko powracało do normy. Nigdy nie zamykałam się w dormitorium, wrzeszcząc wcześniej na współlokatorki, aby dały mi spokój, co tylko pokazywało jak fatalnie się czułam.

Albus westchnął i podszedł do łóżka, siadając obok mnie.

— James cię szukał – oznajmił po chwili, a ja przygryzłam wargę. Zdążyłam zauważyć. Mój narzeczony wysłał mi co najmniej pięć listów, których, rzecz jasna, nie przeczytałam. Odebrałam je jedynie od jego sowy, nie chcąc, aby biedaczka tłukła w okno przez cały wieczór. – Podobno uciekłaś, gdy wpadliście na Melanię.

— Dziwisz się? Ta dziewczyna jest w nim zakochana po uszy, a ja... A ja jestem tylko jego narzeczoną – mruknęłam gorzko i pokręciłam głową. – Nie chciałam być częścią ich rozmowy, więc sobie poszłam.

— Mój brat sądzi, że mogłaś poczuć się... dotknięta. — Oczywiście, że poczułam się dotknięta. Miałam spędzić całe życie w kłamstwie. Mój nastrój raczej nie mógłby być gorszy. – Prosił mnie, abym ci powiedział, że między nim a Melanią nic już nie ma. James bywa... trudny, ale nie zamierza cię skrzywdzić. A już na pewno nie w taki sposób.

— Al... — westchnęłam i przetarłam oczy, czując, jak znowu napływają do nich łzy. – Nie płaczę, bo boję się, że Potter zamierza mnie zdradzić. Zważywszy na naszą sytuację, takie stwierdzenie brzmi idiotycznie. Po prostu... — Nabrałam powietrza w płuca, po czym wypuściłam je ze świstem. – Nie tak wyobrażałam sobie moje życie. Miałam skończyć szkołę i w końcu odciąć się od tego chorego świata.

— Przecież wciąż możesz to zrobić – powiedział Albus, a ja prychnęłam.

— Nigdy nie będę wolna. Te nieszczęsne zaręczyny zawsze będą przypominać mi o tym, jak popieprzona jest moja rodzina. Nawet na moment nie zapomnę o tym, że przez jakąś chorą tradycję, straciłam szanse na znalezienie szczęścia. Do tej pory marzyłam o chwili, w której będę mogła zaśmiać się im w twarz i powiedzieć, że to ja wyszłam zwycięsko z tej wojny, którą prowadziliśmy odkąd tylko nauczyłam się mówić. Chciałam im wykrzyczeć, że nawet pomimo ich starań, aby mnie złamać, ja wciąż stoję. – Pociągnęłam nosem i uśmiechnęłam się z goryczą. – Nie dość, że nic takiego się nie wydarzy, to jeszcze muszę okłamywać wszystkich wokół, że jestem najszczęśliwsza na świecie.

Kryzysowy Narzeczony ✔ [James S. Potter x OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz