Naprawdę nie spodziewałam się, że kiedy otworzę oczy, natychmiast ujrzę podekscytowane twarze moich współlokatorek. Będąc zupełnie szczerą, nie sądziłam, że jeszcze kiedykolwiek odezwą się do mnie z własnej woli, ale najwyraźniej świat postanowił rzucać pod moje nogi same zaskoczenia.
— Czy coś się stało? – spytałam sennie i przetarłam oczy z zamiarem upewnienia się, że widok dziewczyn nie był jedynie efektem halucynacji.
Cóż, nie był. Amelia, Eleonora i Daphne wciąż patrzyły na mnie z podekscytowaniem, zupełnie jakbym w ciągu nocy stała się inną osobą.
— Amanda Greaves powiedziała Frankowi Travisowi, że Gideon Harper powiedział, że... — zaczęła Daph, a ja zamrugałam zdezorientowana.
— Co? – przerwałam jej niegrzecznie.
Na gacie Merlina, czego one oczekiwały ode mnie o... Która właściwie była godzina?
— Amanda powiedziała Frankowi, że Gideon powiedział, że...
— Daph, czyś ty zdurniała? – warknęła Eleonora. – Przejdź do sedna. Nikogo nie obchodzi ten czarujący łańcuszek.
— Och, po prostu chciałam przekazać pełną informację – odparła Daphne, a ja uniosłam brwi.
Za cholerę niczego nie rozumiałam. Od kiedy one właściwie chciały dzielić się ze mną jakimikolwiek plotkami? Przecież doskonale wiedziały, jakie mam podejście do bzdurnych, często wyssanych z palca, opowieści. Jeśli już jednak musiały o nich mówić, mogłyby chociaż zadbać o to, aby miały jakikolwiek sens.
— Podobno całowałaś się z Potterem! – powiedziała w końcu Amelia, uśmiechając się triumfalnie, a ja otworzyłam usta z niedowierzania.
Jak, do cholery, zdołały się o tym dowiedzieć?! Przecież nikogo nie było w tym cholernym korytarzu. Nikogo oprócz mnie, Pottera i... Ach, no tak. Najwyraźniej pomocna koleżanka z Gryffindoru postanowiła pobawić się w szpiega. Ale jakim cudem rozpowiedziała o tym wszystkim w ciągu zaledwie jednej nocy i poranka?!
— To mój narzeczony. Dlaczego miałabym tego nie robić? – spytałam obojętnym tonem, kiedy w końcu zdołałam otrząsnąć się z szoku.
— Chyba nie sądzisz, że którakolwiek z nas wierzy w tę bajkę o waszym wielkim uczuciu – prychnęła Eleonora, a ja wywróciłam oczami.
— A co mnie to niby obchodzi? – odparłam i wzruszyłam ramionami, przerzucając nogi poza krawędź łóżka.
Usiadłam i przeciągnęłam się mocno. Starałam się zachowywać tak niewinnie, jak to tylko możliwe, ale podejrzliwie spojrzenia dziewcząt nawet na moment nie opuściły mojej sylwetki. Oszukiwanie Ślizgonów nie było wcale takie proste.
— Ja i James jesteśmy... zakochani – wyjaśniłam i uśmiechnęłam się słodko.
Nie brzmiałam przekonująco nawet w swojej własnej głowie, a co dopiero w rzeczywistości. Prychnięcie Daphne tylko mnie w tym przekonaniu utwierdziło.
— Ta... Pewnie dlatego nawet nie zaczęłaś się jeszcze szykować na waszą randkę.
O czym ona, do cholery, mówiła? Zamrugałam i spojrzałam na kalendarz wiszący na ścianie. Poczułam, jak krew odpływa mi z twarzy, gdy uświadomiłam sobie, że dzisiejsza data otoczona została kółkiem, a obok niej znajdował się dopisek, mówiący: „Hogsmeade".
Zerwałam się z łóżka i natychmiast pobiegłam w stronę łazienki, klnąc jak szewc. Chyba nigdy nie zdarzyło mi się jeszcze wziąć tak krótkiego prysznica, ale jeśli nie chciałam się spóźnić, nie miałam innego wyjścia. Wyskoczyłam spod natrysku jak oparzona, po czym poślizgnęłam się na mokrych kafelkach i, ratując się przed upadkiem, chwyciłam za zasłonkę, która zerwała się niemalże natychmiast. Wylądowałam na podłodze, a kotara opadła na mokre ciało, nieco ukrywając moje zażenowane oblicze.
CZYTASZ
Kryzysowy Narzeczony ✔ [James S. Potter x OC]
FanfictionValentina Zabini nie miała nic przeciwko wyjściu za mąż. Kiedyś. Ewentualnie. Nie był to jej życiowy cel, ale czasami nawet ona nie mogła powstrzymać się od wyobrażania sobie tego magicznego dnia - dnia ślubu z kimś, kogo kochała ponad wszystko. Mim...