Tydzień później, William:
Odkąd dowiedzieliśmy, że ojciec Mai wybrał za nią jaką ma mieć przyszłość minął tydzień. Ja, Luke i Leon próbowaliśmy przekonać mężczyznę do zmiany decyzji, ale bezskutecznie. Zaparł się przy tej decyzji i nie ma zamiaru zmienić zdania, czym ogromnie skrzywdził Maję. Jednak on tego nie widzi. Jak również przez ten czas czułem się przez kogoś obserwowany. Nie wiedziałem czyje może być to spojrzenie, ale było ono takie ciepłe i przyjacielskie. Jakby mój obserwator nie miał zamiaru mnie skrzywdzić. Siedziałem na kanapie w mieszkaniu ojca i oglądałem telewizję gdy zadzwonił mi telefon. Na ekranie wyświetlił się numer Luke'a, więc odebrałem.
- Siema Luke.- powiedziałem.
- Przyjedź do szpitala. Maja próbowała się zabić.- usłyszałem.
Serce na chwilę mi stanęło. Najpierw pomyślałem, że może sobie ze mnie żartują. Jednak głos Luke'a brzmiał zbyt poważnie na takie żarty.
- W którym szpitalu Maja leży?- spytałem, próbując opanować drżenie w głosie.
- Przy Głównej Ulicy. Pospiesz się.- odpowiedział.
Rozłączyłem się i wziąłem wszystko czego potrzebowałem, po czym niczym huragan wybiegłem z mieszkania. Gdy tylko usiadłem za kierownicą, zapiąłem pas, odpaliłem silnik i z piskiem opon pojechałem do szpitala. Po dotarciu na miejsce, zaparkowałem niedaleko budynku szpitala i wbiegłem do środka. Miałem też szczęście, bo nikt nie stał w kolejce przy recepcji.
- Dzień dobry. Przywieziono tu moją najlepszą przyjaciółkę, na imię jej Maja. W której sali ona leży?- powiedziałem.
- Dzień dobry. Już sprawdzam. Sala numer 28. To na drugim piętrze.- odpowiedziała recepcjonistka.
- Dziękuję bardzo.- odparłem.
Poszedłem do windy i gdy do niej wszedłem, po naciśnięciu guzika wjechałem na drugie piętro. Gdy wysiadłem z windy, od razu zobaczyłem Luke'a i Leona na korytarzu. Podszedłem do nich i podaliśmy sobie piątkę, po czym spojrzałem przez szybę na leżącą na łóżku, nieprzytomną Maję.
- Mamy szczęście, że mój tata tu pracuje. On akurat jest lekarzem prowadzącym leczenie Mai.- powiedział Leon.
- Powiedział w jakim jest stanie?- spytałem odwracając się do nich twarzą.
- Powiedział, że jak na razie jest stabilna. Ale prosił byśmy pozostali czujni w razie gdyby jej stan się pogorszył.- odpowiedział mi Luke.
- *ciężkie westchnienie* a wiadomo chociaż w jaki sposób targnęła się na swoje życie?
- Połknęła prawie całe opakowanie tabletek nasennych i popiła mineralną.
- Kto ją znalazł?
- Sąsiadka z mieszkania naprzeciwko Majki. Kobieta przychodzi do Mai, gdy jej ojciec ma dyżur w innym szpitalu. Dzisiaj też przyszła i od razu wezwała pogotowie. Znaczy się po tym jak wywołała u Mai wymioty by zwróciła to co połknęła.
- I mądrze postąpiła. A co na to ojciec Mai?
- On nie widzi, że jej próba samobójcza to głównie jego wina. Gdyby nie układał jej życia za nią, nic by się nie stało.
Staliśmy tak na korytarzu w ciszy, więc odwróciłem się i spojrzałem na budzącą się Maję.
- Chodźcie, ocknęła się.- powiedziałem.
Weszliśmy do sali i podeszliśmy do łóżka, na którym Maja leżała.
- Hej chłopaki.- powiedziała słabo.
- Hej. Wystraszyłaś nas, wiesz?- odparłem.
- Sorry, ja po prostu nie mogę już tego dłużej znieść. Ojciec każe mi ciągle siedzieć z nosem w książkach o medycynie, nie wytrzymałam, coś we mnie pękło.- odpowiedziała.
- Tak wiemy. Niestety twój ojciec nie widzi w tym nawet krzty swojej winy.- odpowiedział jej Luke.
Dziewczyna posmutniała. Spędziliśmy z nią trochę czasu by ją pocieszyć, gdy przyszła pani psycholog zostaliśmy poproszeni o opuszczenie sali.
- Nie. Proszę pozwolić im zostać, przy nich będzie mi łatwiej o tym mówić.- powiedziała przestraszona.
- No dobrze, skoro tak twierdzisz.- odpowiedziała lekarka.
Zostaliśmy z Mają, gdy ona rozmawiała z panią psycholog. Przy nas było jej łatwiej zachować spokój i nie wpaść w histerię, gdy musiała wracać pamięcią do nieprzyjemnych zdarzeń. Po skończonej rozmowie, lekarka poprosiła Luke'a na rozmowę w cztery oczy. On się zgodził i odszedł trochę na bok z kobietą.
Luke:
Gdy pani doktor, która jest psychologiem poprosiła mnie na rozmowę w cztery oczy, zgodziłem się. Odeszliśmy trochę na bok, by ani dziewczyna, ani Will z Leonem nas nie usłyszeli.
- Luke, powiedz mi, czy takie próby samobójcze zdarzały się Mai o wiele wcześniej?- spytała.
- Z tego co mi wiadomo to nie. Ona nigdy wcześniej nie próbowała odebrać sobie życia, to pierwszy raz.- odpowiedziałem.
- A wiesz może jaki jest ojciec Mai z zachowania?
- Wiem tylko, że to trochę porywczy facet. Jest także dość nerwowy, łatwo wpada w złość. I jest bardzo zaborczy wobec córki.
- Mhm. Obawiam się, że to właśnie zaborczość ojca Mai przyczyniła się jej próbie samobójczej.
- Pani doktor, dokładnie tydzień temu dowiedziałem się, że ojciec Mai chce ją wysłać na studia medyczne. A ona świetnie gotuje i szkoła gastronomiczna powinna być dla niej lepszą opcją.
- To też jest ważna informacja. Bardzo ci dziękuję za tą rozmowę Luke.
- Nie ma za co, pani doktor. Maja to moja przyjaciółka i chcę jej pomóc.
Po skończonej rozmowie z kobietą, wróciłem do pozostałych. Psycholog postawiła już wstępną diagnozę, którą musi jeszcze potwierdzić a do tego jest potrzebna rozmowa z ojcem Mai. Will i Leon siedzieli przy dziewczynie i ją pocieszali, a ja stałem pod ścianą obok jej łóżka. W pewnym momencie drzwi sali otworzyły się i do środka wszedł ojciec dziewczyny. Szybko stanąłem tak by zablokować mu drogę do nastolatki.
- Wynocha smarkacze.- powiedział.
- Pan chyba nie wie do kogo pan mówi. Ja mam już skończone dziewiętnaście lat, więc mnie może pan nagwizdać.- odparłem sucho.
- Wynoście się!- krzyknął.
Maja w strachu skuliła się na łóżku. Bała się ojca i nie chciała by podchodził. Mężczyzna próbował mnie odsunąć, ale ja znam kilka trików z zakresu samoobrony i szybko powaliłem faceta na podłogę. Facet chwilę się rzucał, ale potem przestał. Zrozumiał, że ze mną nie ma najmniejszych szans. Jednak nie straciłem czujności i nie puściłem go.
- Dzwońcie po policję.- powiedziałem do chłopaków.
Will od razu chwycił za komórkę i wybrał numer. Chwilę porozmawiał z operatorem i rozłączył się.
- Niedługo będzie radiowóz.- powiedział.
Przytaknąłem i wciąż trzymałem agresywnego mężczyznę. Kiedy przyjechali funkcjonariusze, jeden skuł ojca Mai kajdankami i go przeszukał a drugi poprosił mnie na rozmowę. Oczywiście nie opierałem się.
- Co się stało?- spytał.
- Kiedy ten mężczyzna przyszedł nie był zadowolony, krzyknął byśmy wyszli z sali na co nasza przyjaciółka się skuliła. Jej ojciec jest bardzo agresywny i nie pozwala córce się rozwijać w kierunku, który uczynił by ją szczęśliwą, a mam tu na myśli gastronomię.- odpowiedziałem.
Policjant przytaknął i zapisał to co powiedziałem. Zadał mi jeszcze kilka innych pytań i powiedział, że mogę zostać wezwany na komisariat by złożyć oficjalne zeznania. To samo tyczyło się Will'a i Leona. Oraz Mai, ale dopiero gdy dziewczyna wydobrzeje.
______________________________________
Jak obiecałam, tak zrobiłam. Wróciłam z nowym rozdziałem! Ale to nie koniec, bo mam coś nowego z filmowej wersji Transformers. Opublikuję tą nową opowieść zaraz po tym rozdziale. Do zobaczonka!
CZYTASZ
W przyjaźni z samurajem / transformers ff [Zakończone]
FanfictionZnów dla fanów serii "Transformers: Zamaskowane Roboty". Jest to kontynuacja "Mój przyjaciel to mini-con/transformers ff". Drift - autobot, wojownik, nauczyciel dwóch mini-con'ów Jetstorm'a i Slipstream'a, który zawsze kieruje się w życiu honorem or...