8

2.3K 114 8
                                    

Kolejne dni mijały normalnie małżonkom Potter-Snape. Można było stwierdzić, że ich stosunki naprawdę się poprawiły. Raz nawet widziano ich razem, idących do Wielkiej Sali. Sam Harry jednak twierdził, że Snape jest tym samym, oślizgłym nietoperzem z lochów.

Tamten dzień zaczął się nie inaczej niż poprzednie. Harry wszedł do salonu, a w nim siedział już Snape i jak zawsze pił poranną kawę. Potter słabo się uśmiechnął do swojego małżonka i usiadł na tym samym fotelu co zawsze. Jedyną rzeczą, która różniła się to fakt, że za kilka godzin Harry miał iść z Dumbledorem szukać horkruksa. Pomimo tego, że uważał, iż nie zależy mu zbytnio na młodym Gryfonie, to bardzo martwił się o to, bo wiedział, że szukanie tych przedmiotów nie jest łatwe. Był także bardzo zły na dyrektora, za to, że zgodził się i zabiera go w takie nie bezpieczne miejsce. Nie wiedział, gdzie dokładnie się wybierają, ale na pewno to nie była Szkocja, ani nawet Anglia. Według Snape'a, Czarny Pan nie był na tyle głupi, aby chować cokolwiek pod nosem Dumbledore 'a, a co dopiero horkruksy.

- Dzień dobry, stało się coś? – zapytał Gryfon, a Snape odłożył filiżankę na stolik przy kanapie i westchnął. Musiał mu powiedzieć. Dlaczego? On sam nie wiedział. Był Ślizgonem i pokazywanie jakichkolwiek uczuć było dla niego obce, a jeszcze trudniejsze jest to dla osoby, która miała tak trudne dzieciństwo, bez miłości i jakichkolwiek innych uczuć.

- Chodzi o to co będziesz robił wieczorem z Dumbledorem. Oczywiście szanuje Twoją odwagę i to wszystko, ale zastanów się, na pewno się opłaca? Nawet do cholery nie wiesz, gdzie on Cię wywiezie – powiedział to tonem, którego Harry jeszcze nigdy u niego nie słyszał.

- Znaczy, bo wiesz, ja naprawdę ufam Dumbledorowi i wiem, że on chce dla mnie jak najlepiej, no i nie mam żadnych zastrzeżeń, aby mu nie wierzyć – stwierdził Gryfon i wzruszył ramionami.

- Powinieneś się zastanowić, czy wolisz stać po stronie Dumbledore 'a czy po swojej – odparł i wzruszył ramionami. Wiedział, że wojna zbliża się, a Harry jej wybuch odczuje najbardziej. Po tych kilku miesiącach z chłopakiem coraz bardziej się do niego przekonywał i można było nawet powiedzieć, że go lubił.

- A co złego jest w tym, że jestem po kogo jestem stronie? – zapytał i poprawił swoje włosy. Nie rozumiał, dlaczego Snape zaczął się martwić tym co on robi. Przecież jeszcze kilka miesięcy temu Harry nawet nie wiedział, że Snape jest podwójnym szpiegiem dla Voldemorta i Dumbledore 'a.

- Dzisiaj jest światowy dzień pytania, Potter? – syknął i pokiwał głową. I znów wrócił normalny Snape. Harry nie chcąc, aby znów się pokłócili jedynie pokiwał głową.

- Nie zrozum mnie źle, Potter, ale przypominam Ci, że to ty musisz zabić Voldemorta i szczerze mówiąc Dumbledore, nie pomaga Ci w tym wcale. Czy kiedykolwiek miałeś lekcje pojedynków albo chociaż jakiś dodatkowych zaklęć? Nie? No właśnie, na razie ten stary drops jedynie jak szaleniec szuka jakiś horkruksów, dzięki którym w jakikolwiek sposób chce Ci pomóc w tym wszystkim, może i ma rację, nie zabijesz go bez tych horkruksów, ale zamiast uczyć Cię o przeszłości Czarnego Pana, powinien nauczyć Cię czego pożytecznego – z ostatnim wypowiedzianym słowem wstał z fotela i udał się do swojego gabinetu.

Dzisiejszego dnia była kolejna już sobota, w której Harry siedział cały dzień w lochach. To nie tak, że nie mógł, albo że miał coś ważnego do zrobienia do szkoły. On po prostu pokłócił się delikatnie z Ronaldem, który niezbyt dobrze przyjął to, że jego przyjaciel udał się gdziekolwiek ze Snape'em zamiast udać się do wioski. Harry na początku przejął się tym, w końcu Ron był jedynym jego, prawdziwym przyjacielem. Hermiony nie liczył, ponieważ to z Ronem przeżył to wszystko, to jego rodziców uważał niemal za swoich. Hermionę także uważał za swoją przyjaciółką, ale to było co innego.

Severus dowiedział się o tym przypadkiem, idąc korytarzem na trzecim piętrze, gdzie akurat mijał grupkę szóstoklasistów z Gryffindoru, gdzie nie było Harry'ego. Młody Weasley mówił coś o nietoperzu z lochów i Potterze, Snape domyślił się o kogo chodzi i wlepił jemu i jego kompanom szlabany i odjął po dziesięć punktów. Nie mówił o tym Harry'emu, bo wiedział, że chłopak ma zdecydowanie za dużo problemów, a więc nie potrzebował mieć jeszcze problemów ze swoim, najwyraźniej byłym przyjacielem. Mężczyzna nie mógł dojść do tego, dlaczego Weasley miał problem z Potterem, ale zastanawiał się co miał z tym wszystkim wspólnego on.

Kilka minut po dwunastej Severus wrócił do salonu, w którym nadal siedział Harry. Gryfon jedynie podniósł głowę, ale nic nie powiedział. A sekundę później wrócił do czytania książki, która spoczywała na jego kolanach. Czyżby Harry obraził się na to, że zwrócił mu jedynie uwagę? Ten chłopak był dla niego zagadką, którą w pewnym momencie zaczął chcieć rozwiązać. Nie było to normalne dla Snape'a, bo w końcu Severus nigdy nie kochał, jedyną osobą, którą obdarzył uczuciem była jego matka.

Harry nie był obrażony, po prostu książka wciągnęła go na tyle, że po prostu nie chciał przerywać czytania, a po drugie co miał powiedzieć Snape'owi? Że ma rację, czy że nie ma racji i po prostu zacząć bronić Dumbledore 'a? Młody Gryfon wiedział, że nie postępuje najlepiej, a Snape chyba miał rację, musi wreszcie opowiedzieć się po jednej stronie, ale z drugiej strony nie wiedział co w tym złego, że popiera swojego Dumbledore 'a, który w końcu był najmądrzejszym czarodziejem na świecie.

Musiał przeprosić w najbliższym czasie i dobrze o tym wiedział, ale szczerze mówiąc bez Harry'ego nie było tak źle. Chodził z Lavender, a Hermionę miał za najlepszą przyjaciółką i jakoś żył. Z Harrym były jedynie same problemy, ciągle działo się coś złego. Jedynym plusem, tego, że byli oni przyjaciółmi to fakt, że przez to wszystko stał się popularny, ale to mu nie przeszkadzało, nadal w szkole był uznawany za przyjaciela Wybrańca i to mu się podobało.

W Ogniu Miłości | w trakcie poprawyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz