22 Cześć Teddy

1.1K 57 2
                                    

Severus nie spodziewał się, że eliksir będzie gotowy tak szybko. Nawet jeśli on był Mistrzem Eliksirów to na pewno miałby problem z tą recepturą. Może była to kwestia tego, że z jego zdrowiem było coraz gorzej i nie był w takiej samej formie jak jeszcze rok, czy dwa lata temu.

Nie wiedział, czy powinien bardziej dziękować swojemu małżonkowi, czy Gaylordowi, to przecież on wykonał ten eliksir i zdobył do niego składniki, które były naprawdę trudne do zdobycia, z drugiej strony to Harry zdecydował się napisać do tego człowieka, który nie jest pierwszym lepszym człowiekiem z Pokątnej.

- Naprawdę dziękuję Ci Harry za to - powiedział Snape i podał młodemu Gryfonowi prezent, który przygotował dla niego. Wiedział, że Potter będzie cieszył się ze słodyczy i miotły, którą mu podarował, ale nie wiedział, że posunie się do pocałowania go w policzek. Pomimo tylu wydarzeń, które wspólnie spędzili, przynajmniej on, nie przyzwyczaił się do takich czułości.

Może i był to jedynie pocałunek w policzek, którym równie dobrze Wybraniec mógł obdarować Granger, czy jakąkolwiek, bliską mu kobietę, ale Snape już naprawdę długo nikt nie całował, nawet w policzek.

- Cieszę się, że Ci się podoba, do samego końca nie wiedziałem co mam Ci kupić, wtedy przypomniałem sobie, że ta miotła od Blacka Ci się zgubiła czy coś, a słodycze lubi raczej każdy Gryfon - wytłumaczył i wzruszył ramionami, ale Harry uśmiechnął się i ruchem różdżki sprawił, że papierki zniknęły.

- Zastanawia mnie jedno, w jaki sposób Gaylord tak szybko znalazł składniki na eliksir, który mogą wykonać jedynie najlepsi Mistrze Eliksirów - stwierdził po chwili Severus.

- Nie wiem, dobrze wiesz, że nie znam się na niczym co jest związane z eliksirami - odparł, a jego małżonek jedynie pokiwał głową.

Co dziwnie nie przeszkadzało mu to, że Harry nie był na podobnym poziomie inteligencji. Wręcz przeciwnie, było to według trochę urocze, że Gryfon był taki, a nie inny.

- Myślisz, że powinienem to teraz wypić? - zapytał, a Wybraniec pokiwał głową.

Snape podniósł fiolkę na wysokość swoich ust i westchnął. A co, jeśli to jedynie złudne nadzieję i tak naprawdę to nic nie pomoże? Może jest już za późno i po prostu nic to nie pomoże. Trucizna mogła dojść już za daleko. Odkorkował szkło i wreszcie wypił wszystko duszkiem. Smak nie był jakiś najlepszy, ale to prawdopodobnie wreszcie go uleczy. Już naprawdę denerwowało go to, że nie mógł normlanie przejść dwieście metrów korytarza.

- I co? Działa już? Wszystko zniknęło? - zaczął zasypywać go pytaniami. Snape wzruszył ramionami, sam nie do końca wiedział co tak naprawdę ma zmienić się, przecież już od kilku dobrych lat.

Cruciatus ze strony Voldemorta nie był niczym nowym dla Severusa. Mimo wszystko po ukąszeniu Nagini wszystkie dolegliwości pogłębiły się jeszcze bardziej. Nie mówił tego oczywiście Harry'emu, wiedział, że Gryfon byłby na pewno przerażony tym. Niby należał do domu lwa, ale on był dziwnym wyjątkiem nie tylko w tej sytuacji,

Nagle coś zakuło go w klatce piersiowej, do tego stopnia, że musiał złapał się za oparcie kanapy i zamknąć oczy. Później nie do końca był pewny co się działo.

Gdy nagle na twarzy Severusa znalazł się grymas twarzy, nie wiedział co się stało, ale jak najszybciej dopadł do swojego małżonka. Klęknął przy nim i zaczął gładzić po udzie. Wiedział, że nic to nie pomoże, ale przecież była Wigilia, pani Pomfrey była w swoim domu.

- Severusie, proszę powiedz cokolwiek, Severusie, co się dzieje, powiedz mi cokolwiek - wyszeptał, ponieważ nie miał już siły, po jego policzkach leciały już łzy. Wiedział, że to wszystko nie zwiastuje nic dobrego.

Jak się zaczęło tak szybko się skończyło. Nagle Snape otworzył oczy i spojrzał na swojego małżonka. Uniósł swoje kąciki ust. Harry niewiele myśląc pociągnął swojego małżonka za policzki i tak po prostu go pocałował. To była ponowna rzecz, która zaskoczyła Severusa Snape'a wciągu jednego dnia. Mimo wszystko Mistrz Eliksirów oddał pocałunek i położył dłoń na policzku młodszego czarodzieja.

Hermiona Granger od około miesiąca miała swój sekret. Może i nie był to gorący romans ze swoim nauczycielem, ale jeden z nich brał w tym udział. Pewnego dnia profesor Lupin poprosił ją o pomoc przy jego synie. Dlaczego akurat ona do dzisiaj tego nie była pewna, ale jako że była przykładną uczennicą zgodziła się na to. Przychodziła do jego komnat średnio co dwa dni i po prostu pomagała mu w codziennych czynnością, które mogły być utrudnione, gdy na przykład Teddy spał. Mimo wszystko nie łączyło ją nic specjalnego z Remusem. Dlatego też wielkim zdziwieniem było, gdy jego sowa przyleciała mniej więcej o południu zapukała w jej okno. Jeszcze większym zdziwieniem była treść listu, które przyniosło zwierzę. Dziewczyna myślała, że te Święta Bożego Narodzenia, profesor Obrony Przed Czarną Magią będzie chciał spędzić jedynie ze swoim synem.

Mimo wszystko przebrała się ze swojej piżamy, w której planowała spędzić cały dzień. Zabrała ze sobą jedynie różdżkę i prezent dla Teddy'ego, który miała mu wręczyć przy najbliższej okazji. Nie było to nic wyszukanego. Słodycze i kilka pluszaków, które kupiła w jednym ze sklepów w Hogsmeade.

W komnatach swojego nauczyciela była już po około godzinie. Zapukała i oczekiwała, aż wreszcie ktoś otworzy jej drzwi. Stało się to niemal od razu, tak jakby ktoś na nią czekał. Otworzył jej Remus, ale co dziwne, miał na sobie mugolską koszulę i ciemne jeansy, dosyć opinające mu nogi. Tego się nie spodziewała, chociaż nie powinno to być nic nowego. Remus był czarodziejem pół-krwi. Mógł poczuwać się bardziej lub mniej mugolakiem.

- Dzień dobry, Hermiono, tak bardzo cieszę się, że przyszłaś, Teddy jest dzisiaj bardzo niegrzeczny i stwierdził, że nie pójdzie spać, dopóki się nie pojawisz - wytłumaczył jej, a ona pokiwała głową wchodząc do środka. Pudełko, które trzymała w ręce położyła nad choinką, która znajdowała się w salonie i skierowała się do pokoju, który był sypialnią Teddy'ego.

Chłopiec od razu, gdy ta pojawiła się uśmiechnął się. Gryfonka podeszła do jego łóżeczka i usiadła na krześle, które znajdowało się przy samym meblu.

- Cześć Teddy - powiedziała i uśmiechnęła się do chłopca, który wstał, łapiąc się za szczebelki w łóżeczku. Chłopiec chciał najwyraźniej coś powiedzieć, ale z jego ust wydał się krótki, niezrozumiały bełkot. 

W Ogniu Miłości | w trakcie poprawyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz