9

2.2K 106 1
                                    

Harry jednak nie zdążył tego samego dnia przeprosić swojego małżonka. Podczas wyprawy z Dumbledorem napadły na nich inferiusy. Harry myślał, że fakt, że dyrektor trochę osłabł było najgorszą rzeczą jaką dziś ich spotka. Gdy aportowali się na Wieżę Astronomiczną Dumbledore wyszeptał jedynie cztery krótkie słowa, które tak bardzo przeraziły Harry'ego, nigdy nie słyszał u nikogo, aż tak przerażającego głosu, mógł równać się z tym Voldemorta.

- Idź i obudź Severusa – powiedział – powiedz mu, co się stało i przyślij go do mnie. Nic innego nie rób, z nikim innym nie rozmawiaj i nie zdejmuj peleryny. Będę tu czekał – dodał, a Harry dopiero teraz zauważył co było powodem. Na niebie, tuż nad wieżą widniał znak śmierciożerców. Wiedział, że ktoś także znalazł się w tym samym miejscu co dyrektor szkoły. Rozmawiali, ale Harry nie słyszał o czym. Jak najszybciej zbiegł po schodach, a w lochach był po około dwóch minutach. Nie było łatwo, wpadł jak najszybciej do sypialni, w której, na łóżku leżał Snape i spał. Kucnął przy łóżku i trącił mężczyznę, który niemal od razu otworzył oczy i spojrzał na małżonka. Nie zdążył nic powiedzieć.

- Severusie, Dumbledore on na Wieży Astronomicznej, potrzebuje pomocy, kazał po Ciebie przybiec, tam ktoś jest, na niebie pojawił się Mroczny Znak, totalnie nie wiem co się dzieje – wysapał, a Snape machnięciem różdżki przebrał się w swoje codzienne szaty. Zanim wyszedł odwrócił się do Pottera.

- Nie możesz tutaj wrócić, jak najszybciej biegnij do Minerwy, zapewne wiesz, gdzie ona ma swój gabinet, a potem pobiegnij do Wieży Gryffindoru. Wiem, że nie masz najlepszych relacji z nimi, ale musisz się schować, bo inaczej nie przeżyjesz tej nocy. Może tak się zdarzyć, że nie spotkamy się w najbliższym czasie w ogóle, ale znajdę Cię i wyślę list, obiecuję. A teraz biegnij i nie wychodź spod peleryny – ostatnie zdanie krzyknął, a Harry'emu nie trzeba było drugi raz powtarzać.

Gabinet McGonagall znajdował się na siódmym piętrze, a droga tam zajęła mu zbyt długo. Wreszcie zaczął walić w drzwi swojej profesorki od transmutacji. Kobieta otworzyła mu w zielonym szlafroku i we włosach związanych w warkocz.

- Pani profesor, kazał mi przyjść Severus, Dumbledore, na Wieży Astronomicznej. Są tam śmierciożercy. Jeżeli to wszystko to teraz mam udać się do Wieży Gryffindoru, Pani Profesor – powiedział, a kobieta jedynie pokiwała głową, niemal od razu zamykając za nim drzwi. Harry tak bardzo bał się. Już po chwili znalazł się w Pokoju Wspólnym, w którym nie był już długo. Nie tęsknił za tym miejscem, ale przypominało o tym wszystkim. Teraz jedynie musiał wyjść na górę i wejść do dormitorium. Nie wiedział, czy powinien, ale w końcu Severus tak powiedział, czyli miał rację. Wszyscy spali, ale musiał ich obudzić, a szczególnie Rona, musiał powiedzieć im co się dzieje. Kucnął przy łóżku, swojego najlepszego, niegdyś przyjaciela i szturchnął go w ramię. Na szczęście Ronald miał słaby sen i niemal od razu siedział na łóżku wpatrując się w Pottera.

- Ron, śmierciożercy są w szkole, powinieneś napisać do swoich rodziców, chociaż nie wiem. Snape nic o tym nie mówił. Nie ważne, ale nie mogłem zostać w lochach, a więc przyszedłem tutaj – powiedział i wreszcie, a rudy chłopak pokiwał głową i wstał ze swojego łóżka.

Harry nie wiedział co zamierzał zrobić w tym momencie Ronald, ale on po prostu podszedł do Pottera i po prostu go przytulił. Harry na początku nie wiedział co ma zrobić, ale ta chwila długo nie trwała. Odsunęli się do siebie i Harry spojrzał na swoje dłonie, na jednym z palców widniała złota obrączka dostosowana idealnie do jego palca serdecznego. Wtedy przypomniał sobie słowa Severusa, które dopiero nabrały dla niego sens. Czy Severusowi zaczęło mu na nim zależeć? Cieszyłby się, gdyby okazało się to prawdą, ale gdyby mu nie zależało to by tak nie powiedział, przynajmniej tak wydawało się Harry'emu. Usiadł na łóżku, które kiedyś należało do niego i westchnął. Złożył pelerynę niewidkę w kostkę i położył na szafce nocnej.

Po chwili do dormitorium wbiegła Hermiona, która nie zmieniła się niczym od momentu, w którym ostatni raz rozmawiali.

- Dumbledore został zabity, śmierciożercy są w zamku – powiedziała i ponownie wyszła z dormitorium zapewne idąc do kolejnych uczniów. W Hogwarcie nie jest już bezpiecznie i najwyraźniej Snape wiedział jak to się skończy.

Tą noc Harry po raz pierwszy od dłuższego czasu spędził tą noc w Wieży Gryffindoru, bez Snape'a. Na śniadaniu profesor McGonagall ogłosiła im, że rok szkolny zostaje przerwany i jutrzejszego dnia wrócą do szkoły. Co dziwne Severusa nie było na śniadaniu. Pustki były także przy stole Ślizgonów. Czyli to oznaczało, że śmierciożercy działają i wojna zacznie się szybciej niż wszystkim wcześniej się wydawało. Harry wiedział, że nie może narażać Dursleyów.W, więc będzie musiał, na wakacje pojechać do Nory.

Pogrzeb dyrektora szkoły odbył się w ostatni dzień. Uczestniczyli w nim tylko najbliżsi Dumbledore. Harry liczył, że na uroczystości pojawi się także Snape, ale niestety tak się nie stało, więc stali w trójkę, razem z Ronem i Hermioną z boku. Obok nich stał Hagrid, który co chwile smarkał w chusteczkę wielkości głowy Harry'ego. Na pogrzebie stawili się jeszcze niektórzy członkowie Zakonu Feniksa. Między innymi Remus, Moody, reszta Weasleyów oraz Tonks. Byli także nauczyciele ze szkoły oraz minister magii.

Na koniec ceremonii, można było powiedzieć coś od siebie, o Dumbledorze. Harry został przymusem wypchnięty na malutką scenę, na której stała mównica z mikrofonem.

- Dyrektor Dumbledore był dla mnie kimś kogo całą naukę brałem za ideał i przykład do naśladowania. To on jako jeden z nielicznych pomagał mi w walce z Voldemortem. Miałem wrażenie, że także byłem dla niego kimś ważnym. Nie wiedziałem, że tak szybko przyjdzie mi pożegnać mi się z kolejną ważną dla mnie osobą. W zeszłym roku był to Syriusz, w tym roku Dumbledore, ciekawe kto będzie następny, ale nie jestem tutaj, aby się nad sobą użalać. Chciałbym podziękować bardzo dyrektorowi, dzięki któremu prawdopodobnie nie stałbym tu, gdzie jestem teraz. Dziękuję mu także za to, że pomimo tego, że czasami to było strasznie trudne dążył do tego, abym jak najwięcej nauczył się i wreszcie stawił czoła Voldemortowi – powiedział i delikatnie uśmiechnął się schodząc ze sceny.

Harry jednak długo nie wytrzymał, gdy wracali do zamku, jego ciało ogarnął szloch, a z oczu zaczęły lecieć łzy. Wiedział, że już niebawem zacznie im brakować dyrektora i to było niemal pewne. Jednak nie mógł dopuścić, że w tamten wieczór nie stracił jedynie swojego dyrektora. Stracił także Severusa, który stawał się dla niego coraz ważniejszy i nie mógł przed tym uciec. Jednak zaufał mu i wiedział, że mężczyzna prędzej czy później do niego napisze, w końcu obiecał mu to, a Snape był taką osobą, która naprawdę dotrzymywała słowa.

W Ogniu Miłości | w trakcie poprawyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz