13

1.6K 75 43
                                    

Draco Malfoy nie wiedział, że takie skutki będą tego, że wykonał swoje zadanie, które powierzył mu Czarny Pan. Nie do końca wykonał je sam, bo Dumbledore'a zabił Snape, ale to on Dracon Malfoy wpuścił do szkoły śmierciożerców i to on przez cały rok naprawiał Szafkę Zniknięć. Udało się jednak, ponieważ nazwisko Malfoy odzyskało siłę w świecie mrocznej magii przez co, przynajmniej na krótką chwilą, mogli odsapnąć od misji, na które wysyłany był Lucjusz. Nie zawsze wracał taki sam. Często miał na swoim ciele rany, których nie można było uleczyć zwykłymi zaklęciami leczniczymi. Narcyza bała się, że zapewne już za niedługo jej mąż mógł nie wrócić wcale, ale ich wybawieniem był Draco.

Dzisiejszego dnia Snape pierwszy raz od dłuższego czasu nie sypiał dobrze. Rok szkolny w Hogwarcie miał rozpocząć się już jutro. Całą noc przebudzał się tylko po to, aby zastanawiać, czy Harry jest na tyle głupi, aby wrócić do Hogwartu. Wiedział, że chłopak nie miał wiele do wyboru. Obie rzeczy ciągnęły za sobą konsekwencje, które w obu sytuacjach nie byłe korzystne dla nich. Od kilku dni wyczekiwał odpowiedzi na list, który wysłał swoje małżonkowi jakieś pięć dni temu. Wiedział, że Londyn był położony w innym państwie niż Nora, więc ptakowi musiało zająć trochę, czasu aż doleciał do Szkocji i z powrotem. Sowę, którą używał Snape, była już stara i nieco mniej wydajna niż taka Hedwiga, jednak sowa Harry'ego była zbyt charakterystyczna, a żaden z nich nie chciał, aby ta korespondencja trafiła do kogokolwiek kto nie jest żadnym z nich. Obawiał się jednak, że jego sowa została przechwycona razem z listem i Voldemort dowiedział się o tym, że Severus czuje coś do Harry'ego. Mimo wszystko miał nadzieję, że po prostu chłopak zwlekał z odpisaniem.

Postanowił, że wstanie z łóżka około godziny siódmej. Pierwszym miejsce, które odwiedził była kuchnia, w której zaparzył sobie kawę. Usiadł przy oknie patrząc przez nie, zerknął na gazetę. Otworzył ją na pierwszej stronie, na szczęście nie pisali nic o Harrym. Westchnął i dopił swoją kawę. Odłożył naczynie do zlewu i poszedł do łazienki, aby wziąć prysznic.

Dzisiejszego dnia nie musiał nic robić, dlatego postanowił, że tak samo jak w Hogwarcie, usiądzie przy kominku ze szklaneczką alkoholu i po prostu będzie czytał książkę, którą ostatnio zakupił na Pokątnej. Jak postanowił, tak też zrobił. Jego relaks przerwał stukot w okno. Podszedł do niego i otworzył je wpuszczając do środka sowę. Od razu wiedział, że był to list od Harry'ego.

Usiadł ponownie na fotelu i otworzył rulonik przywiązany do jej nóżek. Zaczął czytać ucieszony, że jednak chłopak postanowił do niego napisać. Jak zawsze mężczyzna stwierdził, że Harry trochę zbyt bardzo tym wszystkim się przejmuje, ale wydawało mu się, że większość Gryfonów w ten sposób reagowała na trudne momenty w ich życiu.

Mimo wszystko ten list pomógł Snape'owi, który choć trochę uspokoił się. Stwierdził, że odpowie chłopakowi. Wiedział, że nie może przyzwyczaić chłopaka do kontaktu ze sobą, a co, jeżeli umrze? Wtedy Harry będzie musiał o nim całkowicie zapomnieć.

List schował do książki, a następnie usiadł przy biurku. Liczył na to, że gdy list dojdzie Harry będzie jeszcze w Norze, a jeśli jakimś dziwnym sposobem, stałoby się inaczej, miał nadzieję, że nie odejdą zbyt daleko. Inaczej nie wiadomo, kiedy i czy kiedykolwiek spotkają się.

Miesiące mijały, Snape nadal nie dostawał żadnej odpowiedzi od Harry'ego. Domyślił się, że chłopak już zapomniał, że miał co jakiś czas miał do niego napisać. Ale Snape nie był zły, wiedział, że to co robi w tej chwili jego małżonek jest naprawdę niebezpieczne i nawet nie ma czasu, aby pamiętać o nim i jakiś głupich listach.

Harry'emu wraz z Ronem i Hermioną udało się już znaleźć prawie wszystkie horkruksy. Zostały dwa, coś związane z Roweną Ravenclaw i waż Voldemorta, Nagini. Wiedzieli, że w najbliższym czasie muszą udać się do Hogwartu, bo nie ma innego miejsca, w którym ktokolwiek mógł schować coś związanego z jednym z założycieli Hogwartu. Musieli wymyśleć w jaki sposób dotrą do zamku, przecież nie mogli tak po prostu wejść do zamku. Mimo wszystko Harry wiedział, że przybycie do zamku, będzie równało się ze spotkaniem kogoś kogo nie widział prawie rok.

Początek maja dla Snape'a nieco różnił się od innych początków miesięcy jako dyrektor Hogwartu, Tej nocy okazało się, że Harry Potter był widziany w Hogsmeade. Severus wiedział, że to będzie zwiastować jedynie kłopoty. Domyślił się, że chłopak będzie próbował wejść do szkoły, ale nie znał powodu. Musiał znaleźć go od razu, gdy wejdzie do szkoły, bo jeżeli któreś z rodzeństwa Carrow albo któryś z dzieci śmierciożerców zobaczy Harry'ego nie skończy to się najlepiej dla Pottera.

Siedział w swoim gabinecie, gdy rozległ się dźwięk pukania. Severus wstał i podszedł do drzwi otwierając je na oścież. Nie wiedział co ma powiedzieć, kiedy ujrzał te zielone oczy, te zielone oczy, których nie widział prawie rok. Chłopak wszedł do środka zamykając za sobą drzwi i rozglądając się po pomieszczeniu.

- Gdyby nie mapa huncwotów, wpadłbym na to rodzeństwo śmierciożerców – powiedział i wzruszył ramionami. Snape westchnął i usiadł za biurkiem. Pierwszy raz w życiu nie wiedział co ma powiedzieć.

- Też Cię miło widzieć, Harry. Czegoś potrzebujesz? Czemu ty jesteś cholernym Gryfonem i musisz dążyć do pieprzonego celu, nawet jeśli nie jest on osiągalny, albo przynosi więcej strat, niż korzyści? Zapewne Czarny Pan jeszcze w ciągu godziny dowie się, że tu jesteś – powiedział i spojrzał na swojego współmałżonka.

- Przyszedłem tu, aby znaleźć coś co należało Roweny Ravenclaw. Luna Lovegood wspominała coś o diademie, który do niej należał, a zaginął dawno temu. Ron i Hermiona poszli go szukać go, bo chciałem przyjść do Ciebie i pożegnać się, bo nie wiem, czy uda mi się przeżyć. Gdyby nie udałoby mi się przeżyć, chciałem żebyś pamiętał, chociaż jak wyglądam, bo nie widziałeś mnie prawie rok. A jestem Gryfonem, ponieważ tak zdecydowała Tiara Przydziału – powiedział i uśmiechnął się słabo.

- A teraz jeżeli mi pozwolisz chciałbym zrobić to – dodał wstając z fotela, podchodząc do Snape i po prostu przytulając go. Severus objął go i zamknął oczy.

- Jeżeli dasz się zabić, znajdę Twoje zwłoki, ożywię je i uduszę Cię – powiedział, a Harry zaśmiał się. Mimo wszystko ta chwila nie mogła trwać długo, ponieważ po chwili Gryfon oderwał się od swojego małżonka.

- Będę pamiętać, a teraz muszę stawić czoła człowiekowi podobnemu do węża, który w dodatku jest bez nosa, który ma problemy ze sobą – wytłumaczył, a Snape parsknął śmiechem. Harry wyszedł z pomieszczenia, a Snape westchnął i zaczął myśleć nad tym, kiedy Voldemort dowie się o tym, gdzie w tym momencie jest Harry Potter.

W Ogniu Miłości | w trakcie poprawyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz