☆3☆

1.4K 58 7
                                    


Czas zacząć nowy rozdział. Bez rodziców. Z nowym bratem

Miesiąc później

Wstałam o 10. Dość długo spałam, ale to dla mnie normalne. A poza tym późno poszłam spać.

- chodź na śniadanie- do mojego pokoju wszedł Carter.

Bez pytania. Bez pukania. Tak po prostu. Niby jesteśmy rodzeństwem, ale jednak potrzebuję prywatności.

- mhm, już idę- wstałam z łóżka i ubrałam się w szare dresy Nike oraz crop top.

Na dole siedziała już ciocia i Lukas. Widzę, że od jakiegoś czasu jest smutny. Muszę z nim porozmawiać po śniadaniu. Na śniadanie były tosty z serem, szynką i pomidorami. Mniam (nigdy nie jadłam XD ~aut.)

-----

Zapukałam do pokoju Lukasa. Weszłam po usłyszeniu cichego proszę. Lukas siedział na łóżku i przeglądał coś w telefonie. Zaczęłam:

- Lukas?

- Coś się stało?

- Tak, stało się.

- Co?

- Dlaczego taki jesteś?

- Taki, czyli jaki?

- Smutny, przygnębiony

- Tylko mi nie przerywaj, ok?

- Yyy Ok.- zaczyna się robić poważnie...

- Chodzi o Cartera

- Co z nim?

- Miałaś mi nie przerywać!

- Przepraszam

- Gdy wprowadziliśmy się tutaj, miałem nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Zakolegujemy się z twoim bratem, będziemy szczęśliwym rodzeństwem. Ale niestety tak nie jest. Coraz częściej wychodzisz tylko z Carterem. Wiem, że chcesz go bardziej poznać, ale zapomniałaś o mnie- w tym momencie się rozpłakałam. Widziałam łzy też w jego oczach- Nie spędzamy razem czasu. Nie tak jak kiedyś. Zabrał mi ciebie. Nie zrozum mnie źle. Jasne, że chcę żebyś miała z nim dobry kontakt. Ale brakuje mi mojej małej siostrzyczki. Naszych maratonów. Bitw na poduszki. Rozmów, a nawet głupiego siedzenia obok siebie. Zawsze ja cię wspierałem. Pomagałem ci. Broniłem w szkole. Odganiałem natrętów. Po prostu mi tego brakuje Madi. Wiem, że przez tą sytuację musiałaś szybciej dorosnąć, ale ja znowu chcę moją małą Madison. Przez ten miesiąc, szybko dorosłaś. Przez ten miesiąc, prawie wcale nie rozmawialiśmy. Madison, kocham cię siostrzyczko. - ja już nie płakałam.

Ja teraz ryczałam.
Ryczałam jak małe dziecko. Nie wiedziałam, że to o mnie chodzi. Jest mi go tak strasznie żal.

- Lukas?

- Tak

- Przepraszam. Byłam złą siostrą. Ja też cię kocham. I Carter nigdy nie zajmie twojego miejsca. Może i jest moim bliźniakiem, ale to ty jesteś ze mną od małego.

- Wcale nie jesteś złą siostrą. Jesteś najlepszą siostrą.

- A i Lukas. Mam do ciebie pytanie.

- Jakie?

- Chciałbyś się może ze mną wyprowadzić? Nie chcę im się już narzucać. Długo tutaj mieszkamy, a nawet rodziną nie jesteśmy- tak naprawdę chcę się wyprowadzić ze względu na Lukiego.

Przeżywa to. Od zawsze był uczuciowy. I dalej jest.

- N-n-naprawdę- zaczął się chłopak jąkać.

A nie! Czekaj! On płakał! Boże! Ale ja jestem potworem!

- Tak, na 100%. Możemy nawet jeszcze w tym tygodniu. Tylko ty i ja.

- Aaaa- zaczął krzyczeć i skakać. I właśnie takiego brata kocham

- dobra leć szukać jakiegoś mieszkania. Albo najlepiej domu!

- Dobra, a ty powiedz cioci, że się wprowadzamy!

Gdy zeszłam na dół, w salonie siedziała ciocia. Oglądała jakiś norweski film. W sumie nic dziwnego. Przecież to Norwegia.

- Hej ciociu.

- O hej, Madi! Siadaj.

- Muszę ci o czymś powiedzieć.

- Zamieniam się w słuch.

- Razem z Lukasem postanowiliśmy się wyprowadzić.

- Wiedziałam, że to tak się skończy...- szepnęła pod nosem.

- Co mówiłaś?

- Jutro przyjedzie wasza mama. Musi wam o czymś powiedzieć.

Następnego dnia

Mama faktycznie tu jest. Okazało się, że przyleciała dwa dni temu. Siedzimy z nią w kuchni.

- Madison, Lukas, Carter... A więc słuchajcie.

- NO MÓW! - krzyknął Carter. Widać po nim, że się przejmuje.

Usiadłam obok niego i objęłam go ramieniem. Widziałam, że Lukasowi momentalnie zrobiło się przykro, więc jego też objęłam.

- Jack, to wcale nie ty jesteś adoptowany. Tylko... Madison...

- CO?! - krzyknęłam i szybko wstałam na równe nogi. Co tu się dzieje?

- Ta historia, którą ci opowiedziałam, nie do końca jest prawdą. To mama Carter, Rylie, była z wami w ciąży. Nie miała pieniędzy na wychowanie was obojga. Ja byłam jej najlepszą przyjaciółką, więc wzięłam to dziecko...- moja "mama" się rozpłakała. Przytuliłam ją. Była zaskoczona.

- Nie liczy się to, która z was jest moją mamą na papierze. Kylie, to ty jesteś moją mamą. Może nie biologiczną, ale to ty mnie wychowałaś. Dzięki tobie jestem jaka jestem.

- MADISON! Ale to ja jestem twoją matką! Zabraniam ci się z nią spotykać! Było miło, ale się skończyło! Z Lukasem też nie!

- Po tylu latach?! Zabierasz mi Madi?! Jesteś walnięta!

- Nie możesz mi niczego zabronić! Nie jesteś moją mamą! Jesteś nią tylko na papierze. Kylie kocham i z nią chce zostać! A ty - w tym momencie pokazałam na bilologiczną matkę- nie masz żadnych praw do mnie! Lukas, idź po bagaże. Wyprowadzamy się!

Pół godziny później

Wyszłam z domu tej wariatki. Okazało się, że gdy mama była w Norwegii, przed spotkaniem z nami, znalazła i kupiła dom. Powiedziała nam też, że tata wyjechał na dwa miesiące w delegację. Szkoda, no ale cóż.

- Mamo, a gdzie my będziemy mieszkać? - ciszę, która zapanowała 5 minut temu, przerwał Lukas

- Nadal w Trofors.

- A, ok

---
Po dojechaniu na miejsce, okazało się, że mieszkamy na drugim końcu tego miasteczka.

Remind me ~ Marcus & Martinus/ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz