☆33☆

892 53 78
                                    

Wstałam rano z niewyobrażalnie wielkim bólem serca. Mam takie dni, że mnie boli, ale dziś przychodziło to wszystkie inne bóle.

- LUKAS!

- Tak? Madiś, jesteś mega blada. Dobrze się czujesz?

- Serce mnie strasznie boli.

- Ubieraj się, jedziemy do szpitala.

Wstałam i ubrałam na siebie jakieś legginsy i bluzę Tinusa. Coraz częściej mam ataki bólu. Martwię się. Boję się, że za jakiś czas będzie jeszcze gorzej.

- Oo, Madison, co cię tutaj sprowadza? - zapytał Mike. Był to młody student, który odbywał tutaj praktyki. Często odwiedzał mnie jak leżałam w szpitalu. Zawsze przemycał mi jakieś dobre jedzenie ze stołówki dla lekarzy.

- Hej Mike. Jest może lekarz Moran? (Nie wiem czy było gdzieś jak nazywał się ten lekarz, więc będzie Moran ~ aut.)

- Jest, a co się stało? O hej Lukas, nie zauważyłem cię.

- Gorzej się czuję.

- Już go zawołam. - chłopak zniknął za zakrętem. Po kilku minutach wrócił razem z moim lekarzem.

- Witam Madison. Chodź do sali.

- Co ci dolega? - zapytał doktor, siadając przy swoim biurku.

- Strasznie boli mnie serce, trudno mi się oddycha. Czy to już?

- Ehh, nie chce cię niepokoić, ale obawiam się, że tak. Połóż się, zobaczymy co się stało.

Po półgodzinnym badaniu, lekarz miał już wyniki. Wstałam z łóżka, usiadłam na swoim poprzednim miejscu.

- Nie będę owijać w bawełnę. Został ci tydzień. Przykro mi - Moran wstał i mnie przytulił.

Tydzień.

Jak ja to powiem innym?

- Chciałabym, żebyś została już w szpitalu. Wolę mieć cię przy sobie, niżeli miałoby ci się coś stać na ulicy.

Leżałam w swojej sali, w swoim łóżku. Na sali ze mną leżała Mia - dziewczyna dwa lata ode mnie młodsza, chora na serce. Żal mi było Mii. Nie dość, że ma dopiero 14 lat, to jeszcze nikt jej nie odwiedza. Dowiedziałam się, że jej tata pracuje za granicą, no a matka zostawiła ich, zaraz po porodzie.

Obok mnie na łóżku spał Tinus. Leżę tutaj już drugi dzień. Do sali nagle wszedł lekarz, widać było, że biegł tutaj.

- Madison! Znalazł jest dawca! - krzyknął. Na te słowa Tinus delikatnie się poruszył. W moich oczach zebrały się łzy. Łzy szczęścia.

- Na-na-naprawdę?

- Tak! Zrobiliśmy badania. Może zostać dawcą! Komórki się zgadzają.

- Kto to?

- Wolał zostać anonimowy, ale muszę ci powiedzieć, że ta osoba czekała do ostatniej chwili.

---

Dziś miała odbyć się operacja. Od rana nigdzie nie ma Martinusa. Marcus powiedział mi, że dostał gorączki i mama nie pozwoliła mu wyjść. Nie mam jej tego za złe. Martwi się o syna.

- Jesteś gotowa? To ten czas. - powiedziała Clarie, trzymając mnie za rękę.

- Jedź już. Trzymam kciuki. - powiedział Mac i razem ze swoją dziewczyną, a moją przyjaciółką, udał się w stronę mojej sali. Na salę operacyjną niestety nie mogli wejść. Nie było ze mną też Lukasa. Biedak utknął w korku. Zrobiłam się senna. Zasnęłam.

Remind me ~ Marcus & Martinus/ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz