☆31☆

873 51 18
                                    


pov. Madison

Wiem, że jest źle.

Wiem, że zostało mi mało czasu.

Dlatego muszę spełnić swoje marzenia.

- Możesz już wyjść, ale pamiętaj o diecie i badaniach kontrolnych. - stałam właśnie w sali, z której, dzięki Bogu, już wychodziłam.

Spędziłam tutaj cały tydzień. Codziennie przychodził do mnie Tinus.

- Do widzenia! - pożegnaliśmy się z panią z recepcji i wyszliśmy ze szpitala.

- Jesteś pewna, że chcesz lecieć?

- Jestem. Odkąd pamiętam chciałam lecieć do Afryki. A skoro sam wiesz w jakiej sytuacji jestem, czemu mam nie lecieć i nie spełnić marzenia?

- Madison, dobrze wiesz, że dawca się znajdzie Jesteś sławna, opublikujemy ogłoszenie i ktoś się znajdzie.

- Ale ja nie chcę, żeby ludzie wiedzieli. To jest prywatna sprawa i moi fani, jak i twoi nie muszą o tym wiedzieć.

- Ale wtedy będą większe szansę na znalezienie dawcy!

- Ale ja nie chcę!

- Ale czego ty nie rozumiesz?!

- Czego ty nie rozumiesz?!

- Ale ty jesteś uparta! Nie rozumiesz, że to może uratować ci życie?!

- Zatrzymaj się.

- Co?

- Zatrzymaj się. - zatrzymał.

Otworzyłam drzwi, wysiadłam i zaczęłam iść. Nie mam ochoty z nim przebywać.

- Co ty robisz?! Wsiadaj!

- Teraz mam cię w dupie. Jedź sobie sam. - pokazałam mu środkowego palca i przyśpieszyłam.

Jedną z cech Tinusa jest to, że słucha i wykonuje to, o co się go prosi.

Szłam przed siebie. Pogoda była idealna na spacer. Słońce świeciło, wiał delikatny, ale ciepły wiaterek.

W parku było pełno matek z dziećmi. Usiadłam na jednej ławce i obserwowałam je. Ja nigdy nie będę miała dzieci. Nie dożyję odpowiedniego roku.

- Coś się stało? - odwróciłam się w stronę głosu.

Była to młoda kobieta. Na kolanach trzymała dziecko.

- Nie nic.

- Jesteś pewna?

- Nie.

- Jeżeli chcesz, możesz mi powiedzieć co się stało.

- Mam chore serce. W ciągu trzech miesięcy muszę mieć wykonany przeszczep, inaczej... sama pani wie co. W dodatku mam rzadką grupę krwi i dawca szybko się nie znajdzie. Przechodziłam tędy i widząc te wszystkie młode mamy z dziećmi, zdałam sobie sprawę, że ja nie będę mieć dzieci, bo po prostu nie dożyję.

- Tak mi przykro. Bądź dobrej myśli, dawca się znajdzie, obiecuję.

- Dziękuję - powiedziałam i przytuliłam kobietę.

- Nie masz za co. Amy jestem.

- Madison.

- Ile masz lat? Nie możesz tutaj siedzieć w nieskończoność. Idź się rozerwij!

- 17, a ty?

- Ja za kilka miesięcy skończę 20. Mieszkasz tutaj? Nie widziałam cię nigdy wcześniej, ale skądś cię kojarzę.

Remind me ~ Marcus & Martinus/ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz