Wstałem, z ciepłego łóżka idąc, wprost do ubikacji trochę się ogarnąć. Spojrzałem w swoje odbicie i lekko posmutniałem, kolejny siniak.
Umyłem twarz nakładając, podkład a na to korektor i na koniec puder. Odłożyłem kosmetyki do kosmetyczki i skierowałem się do kuchni robić sobie i swojemu mężowi śniadanie.
Wyciągnąłem jajka i boczek, rozbiłem jajka na gorącą palenie mieszając, je i doprawiając a na sam koniec smażenia dodałem pokrojony boczek do jajek i przez kilka chwil mieszałem to.
Nałożyłem, jedzenie na dwa talerze kładąc, je na stół oraz kawę dla Jungkooka. Samemu robiąc sobie herbatę, usiadłem, do stołu spokojnie jedząc, śniadanie.
Po chwili poczułem, jak Jeon całuję, mnie w szyję siadając obok mnie.
-Cześć kochanie. Jak się czujesz. - uśmiechnął się do mnie, na co sztucznie się uśmiechnąłem. Znam go dobrze i wiem, że to jest jego maska.
-Dobrze, dzisiaj trochę późnej przyjdę, bo muszę zostać trochę dłużej w przedszkole. - powiedziałem, dając brudne naczynia do zmywarki.
-Czemu?
-Bo muszę pouzupełniać ważne papiery. - mruknąłem zabierając, też jego talerz.
-A może zdradzasz mnie? Przepraszam, ciebie nikt by nie chciał, nawet nie umiesz normalnie zajść w ciążę. Jaki ja byłem głupi, że za ciebie wyszedłem. - prychnął strącając kubek na ziemię, nie przejął się tym zbytnio i poszedł do sypialni.
Próbowałem nie płakać, bo tyle razu mnie już poniżał, że powinienem się do tego przyzwyczaić, ale to tak bardzo boli. Otarłem, łzy zbierając odłamki kubka, by szybko się z tym uporać.
******
-Jak tam twoje szkraby? - spytałem Luhana dotykając, delikatnie jego dość duży brzuch. Co się dziwić jest w piątym miejscu i do tego ma bliźniaki. Może wydawać się to dziwne, ale on zamiast być na zwolnieniu lekarskim to normalnie pracuje. A tyle razy go prosiłem.
-Dobrze, tylko od samego rana kopią mnie cały czas. - westchnął gładząc, swój brzuch. Zazdroszczę mu tak pięknej rodziny. Kochający mąż, który zrobi wszytko dla Luhana i do tego będą mieć dzieci.
-Lu odpocznij trochę zamienię, się z tobą teraz, dobrze? - pokiwał, głową idąc do pokoju dla personelu zapewne, będzie wyjadał ciastka z czekoladowym lukrem.
Weszłem do klasy i kiedy dzieci mnie zobaczyły, od razu do mnie zaczęły, biec. Wszystkich po kolei zacząłem przytulać i się witać.
-Czemu Pan się dzisiaj spóźnił? - zapytała się mała Harin.
-Auto się mi zepsuło. Kto chce coś pomalować? - spytałem wyciągając, zza pleców kredki i kartki.
-Ja! - dzieci zaczęli krzyczeć, na co lekko się zaśmiałem, ale uśmiech zszedł mi z twarzy, kiedy zobaczyłem, jak dwójka dzieci się bije.
-Dzieci usadzicie, na swoich miejscach zaraz do każdego podejdę. Liping i Tae do mnie. - powiedziałem, i po chwili przyszli.
-On zaczął! - krzyknął, Li wskazując na młodego Parak. Westchnąłem, bo to nie jest pierwszy raz, kiedy Taehyung zaczyna się bić z kolegami.
-A co się stało takiego, że doszło do bójki? - zapytałem, patrząc na nich.
-On zabrał mi zabawkę! A potem uszczypnął więc popchałem, go a ten zaczął mnie też popychać. - jęknął Tae patrząc na mnie swoimi dużymi oczami.
-Dobrze porozmawiam z waszymi rodzicami a teraz zamykać do rysowania. - westchnąłem, podchodząc do każdego ze stolików przeglądając, się rysunkom dzieci z uśmiechem.
Po całym dniu marzyłem jedynie o ciepłym łóżku lub kąpieli. Westchnąłem, kiedy zobaczyłem, że jeszcze dziesięć minut i rodzice przyjdą po swoje pociechy, ale mnie czaka jeszcze papierową robota.
-No dzieci teraz sprawdzę wasze rysunki, które mieliście dokończyć. - powiedziałem, zbierając wszystkie prace, ale zdziwiłem się, kiedy zobaczyłem pracę młodego Parka.
- Taehyung co to jest? - spytałem się go, kiedy spojrzał, na mnie uśmiechając, się dumnie ze swojej pracy.
-To jest tata, który broni mnie przed złem. - dumny z siebie podał mi swój rysunek. Wszytko, rozumiem, ale czemu jego tata stoi na stosie martwych ciał celując w jakiś punkt tak jakby pistoletem.
-Dobrze, kochanie zbieraj się powoli, bo zaraz twój tata po ciebie przyjdzie. - powiedziałem głaszcząc, go po głowie.
Naprawdę nie wiem, co się dzieje, w jego domu, że dziecko rysuje takie coś, ale wyjaśnię to z pewnością. Usłyszałem pukanie do drzwi i po chwili zobaczyłem w nich bardzo przystojnego mężczyznę, którego nigdy nie widziałem.
Był dość wysoki jak na Koreańczyka, włosy miał w kolorze srebrnym jego uszy były odstające i miał lekko opaloną cerę, do tego czarne niczym noc oczy oraz ostre rysy twarzy. Był ubrany w czarną koszulę, która opinała mu jego mięśnie i widoczny tors. Jego nogi były długie i lekko krzywe odziane w czarne jeansy z dziurami a na nogach miał zwykłe czarne adidasy.
-Dzień dobry chciałbym wybrać mojego syna. - powiedział, obojętnie rozglądając, się po sali.
-Dzień dobry. Po kogo, jeśli można wiedzieć. - spytałem się, na co on westchnął, przyglądając się mi.
-Po Park Taehyunga.
-Tato! - krzyknął, uratowany malec, biegnąc, do swojego taty. Przytulił, się do jednej nogi ojca lekko się uśmiechając. Nie powiem tego głośno, ale rozczulił mnie ten widok.
-Cześć skarbie, idź, się ubierać a ja zaraz do ciebie przyjdę. - uśmiechnął się gładząc synka, po głowie którego już po chwili nie było.
-Chciałbym jeszcze z Panem porozmawiać. Od jakiegoś czasu Taehyung bije się z kolegami, a dzisiaj narysował to. - pokazałem mu ten rysunek, na co zmarszczył swoje brwi.
-Co to jest? - spytał patrząc, się na mnie.
-To jest Pan, który broni go przed złem. Oczywiście nie czepiam się jego wyobraźni. Po prostu dziecko narysowało pistolet, który Pan trzyma i do tego stoicie tam na trupach! - warknąłem, on jest tępy czy co.
-Co z tego. Dziecko ma wybujałą wyobraźnię nic po za tym. Zresztą on nie da sobie wejść na głowę i dobrze robi, bijąc się. Pan ma dzieci? - nie powiem, ale zaskoczył mnie tym pytaniem. Co go to obchodzi czy mam, czy nie!
-Co Pana to obchodzi!
-Widać, że nie, bym współczuł temu dziecku. Żegnam!- krzyknął i wyszedł, trzaskając drzwiami.
-Lu mógłbyś na chwilę popilnować dzieci. - pokiwał, głową idąc, w ich stronę.
Wbiegłem, z sali idąc w stronę toalety dla personelu. Wszedłem i zamknąłem, się na klucz a po chwili zacząłem, płakać. Co ja takiego zrobiłem, że mnie tak pokarało. Ja tylko chciałem mieć kochającego męża i dziecko a w zamian mam męża, który mnie katuje i bezpłodności.
Nienawidzę siebie z to wszystko.
Mam nadzieję że podoba wam się, zapraszam do komentowania. Życzę miłej nocy.

CZYTASZ
Prawie Jak W Bajce ⚣
FanfikceBaekhyun jest nauczycielem w przedszkolu, który pragnie mieć dzieci. Chanyeol jest Bossem największego gangu i który dla synka zrobi wszystko. Co się stanie, jeśli dwa różne od siebie światy się połączą? UWAGA: Pojawiają się przekleństwa, sceny dość...