4

809 71 26
                                    

Rozdział zawiera scenę erotyczną.

-Kogo to numer! Baekhyun! - krzyknął na cały głos Jeon. Przełknąłem, ślinę przestając, czytać gazetę i spojrzałem na mojego męża.

-Mojego przyjaciela kochanie. - mruknąłem, lekko się uśmiechając, ale szybko skrzywiłem się, kiedy mój policzek piekł bardzo mocno. Spojrzałem, ponownie na niego, za co znowu, mnie uderzył.

-Zdradzasz mnie prawda? Odpowiadaj, jak ciebie pytam! - syknął, rzucając wizytówką na stół.

-Mówię, że przyjaciela zrozum no. Nigdy bym cię nie zdradził. - jęknąłem prawie płaczliwie. Nie powiem mu prawdy, bo by mnie i Parka zabił.

-Nie rób, ze mnie głupka dobrze wiem, że nie masz, kolegi o nazwisku Park a do tego narysowane na nim serduszko. Więc wyjaśniają mi.

-Ja nic o żadnego serduszka nie widziałem, zresztą co cię to obchodzi, z kim się spotykam. - mruknąłem, za co zostałem złapany za włosy i stracony na podłogę.

-Tak być nie będzie, sprzedajesz się i ja nie będę tego tolerował. Dostaniesz za swoje dziwko. - syknął i na siłę wepchał swoje przyrodzenia do moich ust. Poruszał moją głową szybko, na co dławiłem się oraz łzy płynęły mi z oczu.

Uderzył, mnie w policzek rzucając, mną o stół, na co jęknąłem głośno z bólu. Szarpał moje spodnie z bokserki, ale trochę mu to zajęło, bo szamotałem się i wierciłem.

-Kurwa uspokój się. - warknął i uderzył, mnie z pięści, na co zamroczyło, mnie. Związał moje ręce paskiem od spodni i trzymając, go napluł, na swojego penisa wchodząc, we mnie.

Poruszał się szybko, na co płakałem z bólu, może jakby mnie rozciągną, to trochę by to sprawiało, przyjemność a tak to sam ból.

-Też cię tak pieprzył prawda? - zaprzeczył, na co wszedł, we mnie mocniej, na co krzyknąłem.

-Pro-oszę prze-estań to boli. - zapłakałem, kiedy czułem, jak krem spływa, mi po udach.

-Jesteś zwykłą suką, która tylko nadaje się do dawania dupy. - mruknął, spuszczając się we mnie. Po chwili wyszedł ze mnie, rozpinając  moje ręce i bez słowa wyszedł z domu trzaskając, drzwiami.

Zszedłem, ze stołu pomału kulejąc do łazienki, by zdjąć jedynie koszulkę i wejść do prysznic. Odkręciłem korek z ciepłą wodą, która przyjemnie spływała po mnie.

Nienawidzę swojego życia, jak i siebie, a to wszytko przez tego Parka, bo gdyby nie on by było dobrze.

******

-Baekki czemu masz podbite oko? - wstrzymałem oddech i lekko się uśmiechnąłem.

-Wczoraj przez przypadek uderzyłem się o kant stołu. - on pokiwał, głową jedząc, paluszki. Zostawiłem, go z dziećmi idąc do ubikacji, by szybko poprawić moje podbite oko, moimi kosmetykami, które trzymam w torbie.

Po kilku minutach wyszedłem, z toalety kierując, się do sali gdzie czekał Lu z dziećmi. Usiadłem po jednego stolika, by pomóc rysować dzieciom ich rysunki.

-Proszę, Pana Taehyung znów mnie bije. - usłyszałem głos małej Bonnie, westchnąłem podchodząc, do dwójki dzieci.

-Co się takiego stało Tae, że uderzył eś swoją koleżankę. - usiadłem po turecku koło nich.

-On wyzywała mi moją mamę. - mruknął, młody Park, na co westchnąłem.

-Bonnie tak nie ładnie przeżywać czyiś rodziców. Wiesz o tym prawda? - pokiwała, głową patrząc się an mnie swoimi, ogromnymi oczami. - przeprosi, go proszę i żebyście więcej się nie kłócili.

Wstałem z podłogi, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi, spojrzałem w ich stronę i zobaczyłem Chanyeol, który świdrował we mnie dziurę wzrokiem.

-Dzień dobry ja przyszedłem po Taehyung. - powiedział, uśmiechając się kiedy mały chłopak podbiegł do niego przytulając, go.

-Cześć tato. - chłopak uśmiechnął się na co zakuło, mnie coś w sercu.

-Panie Park jak zwykle Tae bił, się więc proszę, żeby Pan porozmawiał z kin borze? - spytałem. Przyjrzał się mojej twarzy, na co odruchowo poprawiłem, włosy, które zasłoniły mi siniak.

-Dobrze porozmawiam z nim. Nasze spotkanie na kawę jest nadal aktualne?

-Jak na razie nie mam na to czasu, jak będę wolny to z chęcią. - lekko się uśmiechnąłem, na co Park odwzajemnił, uśmiech żegnając się z nami.

-Hola, hola masz przecież męża Baekhyun. - zaśmiał się na co lekko posmutniałem. Tak mam męża tyrana, który mnie katuje.

-Wiem o tym, ale jeden wypad nikomu nie zaszkodzi.

-Kochasz swojego męża? - spojrzał, na mnie marszcząc brwi.

-Tak. - kłamstwo po tym, co on wyprawia w domu to już nawet na niego boję się spojrzeć a co dopiero rozmawiać.

-Więc nie idź na to spotkanie, mówię ci. Wiesz, zawsze mam rację.

Pokiwałem głową, oczywiście, że pójdę na to spotkanie, żeby zrobić na złość Lu, jak i mężowi, który zapewne ma kilkadziesiąt kochanek na boku.

Życzę miłej nocy i zapraszam do komentowania.

Prawie Jak W Bajce ⚣Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz