-Wychodzę. - mruknął, Jeon wkładając, swoje buty. Podeszłem bliżej drzwi frontowych, opierając się o ścianę.
-A gdzie, jeśli można wiedzieć? - spytałem, szybko dając głowę w dół, kiedy on jedynie prychnął.
-Gdzieś. Wrócę, późno więc nie czekaj, na mnie z kolacją. - powiedział, obojętnie wychodząc, a na sam koniec trzasną, drzwiami.
Westchnąłem i poszedłem do łazienki, żeby zmyć makijaż, bo za chwilę tak pójdę spać więc po co zwlekać.
Po dokładnym umyciu twarzy stwierdziłem, że jutro rano na szybko się umyje. Odgrzałem sobie trochę ryżu i zacząłem, go jeść popijając herbatą.
Jutro czeka mnie ciężki dzień w przedszkolu.
******
-Dzieci proszę, abyście ustawili się w pary! - powiedziałem, na szybko przeliczając dzieci. Zgadzało się jest dwadzieścia trzy osoby plus dwóch nauczycieli, czyli dwadzieścia pięć. Ok.
-Jin nasz listę? - pokiwał, głową podając mi ją. Uśmiechnąłem się do niego wdzięcznie czytając, każde z dzieci.
Po kilku minutach autokar przyjechał, więc wsiedliśmy, do niego, ja na siedzeniach a Jin jeszcze raz przeliczył dzieci. Po kilku minutach usiadł, koło mnie od razu jedząc, paluszki.
Jechaliśmy tak z dobre pół godziny i kiedy byliśmy, na miejscu podziękowaliśmy kierowcy.
-Dzieci mamy dwie godziny zwiedzania ZOO. Proszę dobrać się w pary i idziemy za Panem Kim. - krzyknąłem, na co dzieci zaczęli piszczeć z radość.
Szedłem z tyłu ostatnim dzieckiem, które przytulało się do mnie, nie narzekałem, na to wręcz byłem zadowolony, że dzieci tak strasznie mnie kochają.
-A tak właściwie Soryong czemu nie idziesz z bratem? - spytałem się, na co on tylko spojrzał, na mnie.
-Powiedział, że jestem głupi i poszedł do Tae. Byłem, smutny a wszyscy mieli, już pary więc jestem sam.
-Porozmawiam z nim dobrze. Nie smuci, się to nic takiego każdy w życiu ma, gorszy dzień. - uśmiechnąłem się do niego co odwzajemnił.
-A pan miał kiedyś zły dzień? - pokiwałem głową.
-Nigdy. No to teraz będzie dużo atrakcji, przygotuj się na to Jung.
******
-Jestem padnięty. - westchnąłem, siadając na miejsce w swoim autokarze.
-Ja też a do tego tak bardzo głodny.- jęknął, zaczynając zjadać ciastka z kremem.
-Ty całe życie jesteś głodny. Idę przeliczyć dzieci. - mruknąłem, wstając i przeliczając dzieci. Robiłem to drugi raz i nie zgadzało mi się to, i po chwili odkryłem, że brakuje Parka.
-Jin popilnuj, dzieci ja idę szukać jednego, bo się zgubiło. - on pokiwał, głową mówiąc, coś do kierowcy.
Biegłem przez wszystkie alejki, jakimi szliśmy, już miałem się rozpłakać, gdy zobaczyłem go oglądającego pandy.
Pobiegłem, do niego przytulając, go mocno.
-Nic ci nie jest? Czemu dzieliłeś się od grupy kochanie? - spytałem, przeczesując jego czarne włosy. On tylko spojrzał na mnie.
-Lubię pandy, a Pan Kim powiedział, że zaraz pójdziemy do nich więc podeszłem do nich trochę szybciej. - mruknął, trzymając moją rękę. Całe szczęście nic się nie stało. Zabije SeokJina.
Weszliśmy do autobusy i na szybko przeliczyłem, dzieci na szczęście zgadzało się wszytko. Usiadłem, na fotel patrząc, się na Kima, który teraz je chipsy. Jak on to mieści w żołądku.
-Ja ciebie zabije, to przez ciebie Taehyung się zgubił. Powiedziałeś, mu ze zaraz idziemy, do pand, a nie poszliśmy, a on tam został. - syknąłem, na co tylko jęknąłem.
-Och nie dramatyzuj, nic się nie stało, znalazł się, zresztą Pan Park zdaje się miły. - mruknął, pchają w siebie kolejną garść chipsów.
Dojechaliśmy na miejsce po dwudziestu minutach, byliśmy pod przedszkolem. Na wszystkie dzieci czekali, już rodzice, na co lekko się uśmiechnąłem. Już miałem iść pożegnać się z Kimem, ale zostałem lekko pociągnięty za nogawkę.
-Tae a gdzie twój tato? Powinien tu być prawda?
-Nie ma go, co mam zrobić? - westchnąłem i spojrzałem na niego.
-Zadzwonię do niego dobrze, ale jak nie odbierze, to zawiozę, cię do domu tak? - pokiwał głową kopia kamyki.
Wybrałem, jego numer uprzednio spisują, go z listy kontaktów na wypadek, gdyby Ci się stało na wycieczce. Dzwoniłem do niego z trzy razy, ale nic.
-Zawiozę cię do domu, dobrze? Pamiętasz drogę prawda?
-Tak proszę pana.
Poszliśmy do mojego samochodu i dałem na przednie siedzenie fotelik, który dostałem w dzień śluby. Ułożyłem tam Parka i zapiąłem klamrę oraz pasy.
Odpaliłem, auto kierując, się do wyjazdu z parkingu.
-Którędy teraz?
-Cały czas prosto, potem w prawo i zobaczy Pan taki duży dom w kolorze białym. - uśmiechnął się rozglądając.
W miarę szybko ogarnąłem drogę i po chwili byliśmy pod ogromnym domem, wiedliśmy i podeszłem do bramki otwierając ją i pukając do drzwi.
Po kilkunastu minutach usłyszałem jak ktoś od klucza drzwi, aby po chwili wyłonił się Pan Park we własnej osobie.
-Dzień dobry, przywiozłem Taehyung. Nie został, odebrany więc sam to załatwiłem. - mruknąłem, patrząc się na niego. Dzisiaj był ubrany jedynie w czarny T-shirt i szare dresy a wyglądał jak Bóg.
-To która to godzina?
-Trzynasta trzydzieści, ale że dzisiaj była wycieczka do ZOO to o trzynastej się dzieci wybiera.
-Och, przepraszam, może Pan wejdzie i napije się kawy? Tae idź do swojego pokoju i przebierz się. - będę kulturalny i odmówię mu.
-Nie dziękuję, spieszę się, ale dziękuję za propozy...
-Proszę, to jest wizytówką jak Pan będzie miał, czas to proszę zadzwonić i przepraszam za tamto. - westchnąłem i wziąłem tę wizytówkę. Od razu bez pożegnania poszedłem, od auta szybko wracając, do domu.
Życzę miłej nocy i zapraszam do komentowania.

CZYTASZ
Prawie Jak W Bajce ⚣
Fiksi PenggemarBaekhyun jest nauczycielem w przedszkolu, który pragnie mieć dzieci. Chanyeol jest Bossem największego gangu i który dla synka zrobi wszystko. Co się stanie, jeśli dwa różne od siebie światy się połączą? UWAGA: Pojawiają się przekleństwa, sceny dość...