12

636 55 21
                                    

Od tej sytuacji minął tydzień od tego czasu bałem się o swoje życie jak nigdy dotąd. Wziąłem nawet dwutygodniowy urlop, musiałem odpocząć.

Luhan nic nie podejrzewa i niech tak zostanie, Jin codziennie do mnie dzwoni i pyta jak samopoczucie. To mile z jego strony, że martwi się o mnie.

Za niecałe kilka dni Jungkook wraca i znów się zacznie, mam nadzieję, że wymęczył swojego kochanka lub kochankę. Zbytnio mnie już to nie interesuje kogo ma byle by mnie nie gwałcił i nie bił.

-O cześć Baekhyun, co za niespodzianka! - poskoczyłem z nagłego krzyku. Spojrzałem na wprost mnie i zobaczyłem tego, co mnie potrącił.

-Cześć Namjoon.

-Co tu robisz? - spytał uśmiechając sie szeroko. Zobaczyłem, że był ubrany w zielony fartuch z logiem sklepu. Zapewne tu pracuje.

-Robie zakupy, bo pustki w lodówce. A ty tu pracujesz? - spytałem wkładając makaron do koszyka. Pokiwała głową podając mi ogórki które chciałem wziąść.

-Może masz ochotę gdzieś dzisiaj pójść? Na przykład na kawę za to potrącenie?

-Z tego, co widzę jesteś w pracy no chyba, że się mylę? - spytałem kierując się do regału z słodyczami.

-Właśnie skończyłem. Poczekaj zaraz odłożę żeczy i idziemy. - zanim coś powiedziałem jego już nie było. Odwróciłem się w drugą stronę i zobaczyłem Parka z Tae, który do mnie macha.

Odmachałem mu uśmiechając się przy tym. Tae pokazał na mnie, na co Chan odwrócił się do mnie i tylko prychnął. Złapał za rękę małego Parka szybko idąc do kasy.

Jego zachowanie mnie zdziwiło. Ostatnio chciał mnie bzykać a teraz mnie unika. Może dlatego, że nie dałem mu się? Boże, jaki ja byłem głupi i pełen nadziei, że on jest doskonałym facetem. Co ja miałem w głowie!

-Ok już jestem! Kupujesz coś jeszcze czy nie? - zaprzeczyłem idąc do kasy.

******

-Przytulnie tu. - mruknąłem, rozglądając się po pomieszczeniu.

-To moja ulubiona kawiarnia. A do byle jakiej bym cię nie zaprowadził. - zarumieniłem się dość mocno, na co puścił mi oczko.

-Co podać? - spytała sie miła kelnerka na oko była studentką. Ja zamówiłem gorącą czekoladę i sernik a Kim czarną kawę i babeczkę.

-Jesteś taki słodki. - spojrzałem na niego jak na idiotę. On tylko przybliżył się do mnie chcąc mnie pocałować.

-Przepraszam, ale mam męża i nie będę go zdradzać. - syknąłem do niego na co się speszył.

-Sorki nie wiedziałem, przepraszam. - mruknął drapiąc się po szyi. Kelnerka dała nam nasze zamówienia i życzyła smacznego na co podziękowałem.

-Nie jesteś zły? - spytał patrząc się na mnie tymi czarnymi oczami, aż przez chwilę pomyślałem, że to Chanyeol.

-Trochę jestem. Na drugi raz tak nie rób dobrze? Bo to jest niestosowne.

-Tak właściwie to gdzie pracujesz?

-W przedszkolu, ale jak na razie wziąłem urlop. - pokiwał głową oblizując usta od kawy.

-Przepraszam, ale zaraz przyjdę idę do toalety. - mruknął, szybko kierując się do danego pomieszczenia.

Odwróciłem się do szyby i zobaczyłem, jak czarne auto stoi na wprost okna i jakiś typ obserwuje mnie. Lekko zaniepokojony wypiłem do końca czekoladę i dojadłem sernik, miałem wstać, kiedy nagle Namjoon stanął na wprost mnie.

-Gdzie ty idziesz?

-Przepraszam, ale spieszę się zapomniałem że mam spotkanie z jednym z rodziców. Masz tu pieniądze i zapłać za mnie, mam nadzieję, że kiedyś się spotkamy. - chyba mi uwierzył.

Wyszedłem szybko z kawiarni idąc do domu jak najszybciej. Co mnie pokusiło, by odwieść zakupy do domu i iść pieszo z Kimem do kawiarni.

Akuratnie przechodziłem obok małego parku, gdy nagle drogę zjechało mi czarne sportowe auto. Przestraszony miałem już uciekać, ale zobaczyłem jak Chan wysiada z auta.

-Wsiadaj szybko nie mam czasu! - warknął. Bez namysłu wysiadłem do auta szybko zapinając pasy.

-Nie możesz się z nim spotykać zrozumiałeś! - krzyknął patrząc się na mnie. Prychnąłem na jego słowa.

-Nie masz prawa mną decydować rozumiesz! Mogę się spotykać z kim mi się podoba!

-Zamknij się! Chcę dla ciebie dobrze. - zacisnął ręce na kierownicy, na co jeszcze bardziej się wkurzyłem.

-Nie masz prawa mnie uciszać i rozkazywać mi rozumiesz! Najpierw chciałeś mnie bzyknąć, a że nie dałem ci dupy to teraz mnie unikasz i traktujesz jak śmiecia! - krzyknąłem a łzy leciały mi z oczu. Szybko je wytarłem, patrząc się w szybę.

-Baekhyun to nie tak jak myślisz. Nawet nie wiesz, w jakie gówno cię wciągnąłem i lepiej, żebyś nie wiedział. Ale radzę ci żebyś sie z nim nie spotykał. - prychnąłem wsiadając z auta kierujac się od razu do domu.

Nie ma prawa mną decydować i nawet nie mam zamiaru, przestać się spotykać z Namjoonem. Niech się czuje zazdrosny.

Mam nadzieję że się spodobało. Może dzisiaj dodam jeszcze jeden rozdział.
Życzę miłego dnia i przepraszam za błędy :)

Prawie Jak W Bajce ⚣Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz