9

701 67 43
                                    

Obudziłem się w ciepłym łóżku, które pachniało męskim żelem do mycia. Zmarszczyłem, brwi przypominając sobie, że Jeon takiego nie używa.

Poderwałem się do siadu i rozejrzałem się po pokoju. Dopiero po chwili przypomniało mi się, że zaspałem na kanapie.

Westchnąłem, szybko biorąc telefon sprawdzając, czy przypadkiem nie mam wiadomości. Odetchnąłem z ulgą, że nie mam ani jednej.

Wstałem i skierowałem się na dół i w połowie drogi zobaczyłem, że mam na sobie jedynie czyjąś za dużą koszulkę.

******

-O Baekhyun siadaj, zjesz z nami śniadanie. - Chanyeol uśmiechnął się stawiając, na stoję trzy talerze, dwa z jajecznica a jeden z płatkami czekoladowymi.

-Czemu mnie nie obudziłeś wczoraj? I czemu mam te ubrania a gdzie mam swoje? - mruknąłem, siadając do stołu, po chwili Chan usiadł koło mnie a Taehyung też przyszedł, po kilku minutach.

-Tak słodko wyglądałeś, jak spałeś, że nie miałem serca cię budzić. Ciuchy są moje, uznałem, że będzie, ci niewygodnie więc ubrałem, cię w nie. - byłem cały czerwony, kiedy zrozumiałem, że widział mnie pół nagiego.

Jadłem unikając wzroku Chanyeol, który aż wiercił we mnie dziurę. Spojrzałem, na niego, na co on uśmiechnął się przyjaźnie.

-Dziękuję, za śniadanie, ale muszę już iść. Chanyeol gdzie są moje ciuchy. - zapytałem, na co powiedział, że zaraz mnie zaprowadzi.

Szliśmy, w ciszy pierwszy on potem ja. Weszliśmy, do jak mi się zdaje garderoby i po chwili podał mi moje ciuchy. Sam też poszedł, do drugiej garderoby zamykając za sobą drzwi.

Zdjąłem koszulę i zacząłem ubierać swój sweter, gdy nagle poczułem, jak Chan obejmuje, mnie. Od razu poczerwieniałem, ze wstydu, kiedy gładził mnie po biodrach.

-Masz piękne ciało Baekki. - zdrobnił, moje imię co bardzo mi się podobało.

-Chan-nyeol nie możemy mam męża. - jęknąłem, kiedy zaczął całować mnie po szyi.

-Oj mąż to nie ściana da się przesunąć. Wiem, że też tego chcesz. - zdusił, moje pośladki, na co zagryzłem, wargę.

-Nie proszę, ja nie chcę. - powiedziałem, ale on wzmocnił uścisk. Przestraszony, że zaraz mnie zgwałcił, zacząłem się wyrywać.

-Zastaw mnie do cholery! - krzyknąłem, dając mu z liścia. Wytarłem łzy, ubierają szybko spodnie i zbiegłem, żegnając się z Taehyungiem. Wyszedłem, z domu idąc szybko.

Całe szczęście Park nie mieszkał daleko ode mnie i już po chwili byłem w domu. Włożyłem rękę do kieszeni, by wyjąć telefon, ale nigdzie go nie było. Wtedy przypomniało mi się, że zostawiłem u niego telefon.

-Gdzieś tak długo byłeś? - spojrzałem w tamtą stronę i zobaczyłem, jak Jungkook cały zaspany idzie, w moją stronę.

-Ja naprawdę przepraszam, po prostu zaspałem na kanapie i Luhan ugościł mnie. Już biorę się za robienie śniadania. - uśmiechnąłem się szybko, wyciągając jajka.

-Nie spiesz się mam czas. - mruknął, siadając na krzesło. Lekko się zdziwiłem, jego zachowaniem jest, zbyt miły dla mnie.

Po kilku minutach podałem, mu jedzenie na stół zabierając, się za sprzątanie kuchni i salonu, bo był tam syf.

Po około godzinie było, czysto więc usiadłem, na kanapie włączając, telewizję po chwili koło mnie usiadł, Jungkook przysuwając się do mnie.

-Jutro jadę, na delegacje nie będzie, mnie przez tydzień góra dwa. Nie będziesz tęsknił? - spytał gładząc, moją nogę.

-Będę.

-Idę się pakować, bo już za chwilę ma jechać. - wstał, idąc na górę. Zmarszczyłem brwi, na co to powiedział. Przecież jutro ma jechać, to po co teraz wychodzi?

-Kochanie, ale przecież jutro jedziesz, na tę delegację. To po co dzisiaj się już wybierasz? - spytałem, siadając na łóżku.

-Bo mam jeszcze do załatwienia kilka spraw i prześpię się w hotelu. Zresztą co cię to obchodzi. - syknął. Znów się zaczyna.

-Tylko pytam.

-Przygotuj się, bo jak wrócę przelecę cię ostro. - mruknął, całując moją szyję. Otworzyłem szerzej oczy i szybko uwolniłem, się z jego objęć idąc, do toalety.

******

Siedziałem, w salonie oglądając telewizję i zajadając się pizza, która zamówiłem. Film rozkręcał się i nagle ktoś zadzwonił mi do drzwi.

Jęknąłem, ale poszedłem zobaczyć kto o tak późnej porze przychodzi w odwiedziny. Otworzyłem drzwi i poczułem, jak ktoś łapie mnie w pasie, całując namiętnie w usta.

Bez zastanowienia oddałem, pocałunek bardziej, go pogłębiając. Oderwałem się po chwili z braku powietrza i uderzyłem Parka w policzek.

-Jak mogłeś. - syknąłem, na co zaśmiał się rozmasowując, bolące miejsce.

-Oj nie bądź zły wiem, że podobało ci się to. Przyszedłem oddać Ci telefon, bo zostawiłeś, a i przy okazji ładne zdjęcia. - zaśmiał się, a ja zarumieniłem, się obficie.

-Jak zgadłeś hasło? - zamknąłem, drzwi prowadząc, go do kuchni i robiąc nam po herbacie.

-To tajemnica. Masz bardzo ładne mieszkanie. - mruknął oglądając, pomieszczenie.

-Może zastaniesz na chwilę? - spytałem, na co pokiwał głową i poszliśmy do salonu.

Oglądaliśmy drugi filmy, gdy nagle przerwał, nam seans Parka telefon.

Przeprosił i poszedł, do kuchni słyszałem, jak kłóci się z kimś i po chwili był w salonie.

-Coś się stało? - spytałem biorąc, łyka herbaty.

-Zapomnij, że Park Chanyeol taki istniał. - warknął.

-Ale czemu? Co ci się stało?

-Po prostu nie dzwoń, nie pisz i w ogóle zapomnij o mnie. - I tyle go widziałem.

Czy ja naprawdę nie zasługuje na odrobinę szczęścia?

Życzę miłej nocy :)

Prawie Jak W Bajce ⚣Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz