Po w miarę udanym sezonie letnim przyszedł czas na zimowy. Nie zaczął się on dla mnie najlepiej, ale się nie poddawałem. Jednak szalę mojej goryczy przechyliło niezakwalifikowanie się do konkursu w Ga-Pa. Wróciłem do hotelu i pierwsze co zrobiłem to otworzyłem zapas alkoholu Piotrka na dzisiejszą noc. Gdy byłem już w lekkim stanie upojenia alkoholowego do pokoju wrócił mój współlokator. Gdy zobaczył w jakim stanie jestem od razu do mnie podszedł.
-Maciek co się stało?- zapytał
-Ja już nie daję rady Piotrek. To wszystko mnie przerasta. Kibice na mnie liczą a ja nawet nie umiem przejść głupich kwalifikacji. Chyba zrobię sobie przerwę, albo skończę z tym sportem. Jestem beznadziejny. Do niczego się nie nadaję- wybełkotałem, a w moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Piotrek od razu mnie przytulił i powiedział, że nie ważne co się stanie nie mam się poddawać i mam walczyć dla niego, bo mnie kocha. Teraz w drodze do Innsbruck'u wiem, że nie mogę go zawieźć, bo co to byłby ze mnie za chłopak, który zawodzi swego wybranka dwa dni po zostaniu razem?