#22

242 17 2
                                    

Dla piotrisiostraanna

Sezon zimowy miał się zakończyć jutro. Zgodnie z tradycją byliśmy już po corocznym grillowaniu i obecnie dopełnialiśmy naszą ekipową tradycję. Pod stwierdzeniem „ekipa" mam oczywiście na myśli siebie, Andiego oraz Kamila z Peterem. Można powiedzieć, że gdyby nasi trenerzy wiedzieli o naszej małej tradycji to mielibyśmy delikatnie rzecz ujmując przejebane. No bo niby jaki szanujący się trener pozwala pić swojemu zawodnikowi przed zawodami? Uprzedzając wasze pytania to nie wiem skąd Kamil wytrzasnął wódkę, ale być może miał z tym coś wspólnego Piotrek Żyła będący jego współlokatorem. Powiedzieć, że byliśmy lekko wstawieni niestety nie mogłem. Jak jednak wiadomo alkohol różnie wpływa na każdego. Nam wzięło się na wspomnienia.
- Pero pamiętasz jeszcze nasze pierwsze spotkanie? - zapytał się swojego chłopaka Kamil
- Jak mógłbym zapomnieć. Podzielić się z chłopakami tą historią?
- Ja się tym zajmę. Więc zaczęło się to tak. Zapewne pamiętacie konkurs piątego grudnia 2009 roku. To na nim debiutował Peter. Wtedy to spotkaliśmy się po raz pierwszy. Pero spieszył się, żeby nie spóźnić się na swój skok i uderzył mnie nartami.
- To było przypadkiem - wtrącił się chłopak
- Wiem głuptasie ale gdyby nie to nie siedzielibyśmy tutaj prawdopodobnie jako para. A u was jak to wyglądało?
- Spojrzałem porozumiewawczo w kierunku Wellingera
- Dobrze Stephan ja opowiem. A więc po krótce to na jednym treningu trener oznajmił nam, że będziemy mieć nowego członka kadry. Nie byłem zbytnio zadowolony z tego powodu i gdy na następnym treningu pojawił się Stephan dokuczałem mu i przygryzałem. Wszystko zmieniło się gdy nagle trener postanowił dać nam razem pokój na zgrupowaniu. No i teraz jesteśmy w tym momencie, w którym jesteśmy. Nie widzę świata poza nim.
- Pero dlaczego nasza historia nie może być taka romantyczna jaki ich? - zapytał się swojego chłopaka Polak po czym sięgnął po resztę alkoholu i rzekł:
- No trudno może jak jeszcze trochę się napijemy to nie będę o tym myślał - po tych słowach nalał każdemu po kieliszki trunku i zaczęliśmy pić dalej. Aż do białego rana.

***

Hejka! Wiem, że dawno mnie tu nie było i nadal nie wiem kiedy wrócę do regularnego wrzucania rozdziałów, bo moja wena nadal nie ma zamiaru wrócić. Mam nadzieję, że one shot spełnia oczekiwania i przepraszam, że musiałaś aż tyle na niego czekać. No cóż do usłyszenia jak wpadnie mi jakiś pomysł.
Buziaczki wasza Eoevina

Gdzie są moje narty, czyli skoczne one shotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz