Był styczeń. Na dworze panował przeraźliwy mróz. Przynajmniej u mnie. W Austrii. Pakowałam właśnie ostatnie rzeczy do walizki. Jechałam do słonecznego Predazzo. Do swojego chłopaka. Ostatni raz widzieliśmy się niby na zawodach Turnieju Czterech Skoczni w Bischofshofen. Dlatego właśnie nie spodziewa się tego, że będę na konkursie w jego rodzinnym kraju. Dopięłam walizkę i wyszłam z domu zamykając drzwi. Wsiadłam do zamówionej wcześniej taksówki i pojechałam na lotnisko.
***
Miałam w planach zrobić mu niespodziankę i pokazać dopiero po jego skoku. Do tego czasu musiałam ukryć się w wiosce skoczków. Na szczęście pomocną okazała się kadra z mojego kraju. Gdy Alex wracał już do włoskiego konteneru podbiegłam do niego zasłaniając mu oczy. Na ten gest obrócił się i złożył na moich ustach czuły pocałunek.
-T.I. mieliśmy się spotkać na konkursach w Sapporo - powiedział zaskoczony i szczęśliwy jednocześnie
-Nie cieszysz się, że mnie widzisz?
-No jasne, że się cieszę, ale gdybym wiedział, że przyjedziesz przygotował bym coś, a tak będziemy musieli improwizować- powiedział chłopak.
-Nie to nie przeszkadza. Ważne, że jestem z tobą- odparłam i się w niego wtuliłam.***
Planowo rozdział miałam wstawić wczoraj, ale miałam niestety sytuację kryzysową, gdyż mój kochany półroczny kotek złamał sobie tylnia łapę. Buziaczki Eoevina