15 września 2017 (piątek)
Byłam bardzo podekscytowana. Dzisiaj po lekcjach spotykam się z poznanym tydzień wcześniej Filipem. Do tej pory nie mogę uwierzyć, że w tak nieprawdopodobny sposób poznałam tak przystojnego i fajnego chłopaka. Przez ostatni tydzień ciągle utrzymywaliśmy ze sobą kontakt esemesowy i nie mogłam się nadziwić, jak bardzo do siebie pasowaliśmy. Zupełnie, jakby był dla mnie stworzony, a ja dla niego.
— Widzę, że cię już kręci — wyśmiała mnie Stefania, gdy na ostatniej lekcji tego dnia nie mogłam, dosłownie, usiedzieć na tyłku. Ciągle się wierciłam i spoglądałam na zegarek, zastanawiając się, czemu to pieprzone czterdzieści pięć minut, musi trwać tak długo.
— Gdybyś była na moim miejscu, zachowałabyś się dokładnie tak samo — stwierdziłam, na co tylko przewróciła oczami.
— Nie uważasz, że to może być jakiś psychopata, który wywiezie cię gdzież za miasto i zrobi sobie z ciebie seksualną niewolnicę, czy coś? — Parsknęłam śmiechem na słowa Stef, zaraz zasłaniając usta dłonią. Profesor Zadrozny spojrzał na mnie karcąco znad swoich małych okularków, na co tylko przeprosiłam cicho. Gdy znowu skupił się na opowiadaniu klasie o temacie leski, odwróciłam się przodem do mojej przyjaciółki.
— Pojebało cię? On nie jest żadnym psycholem.
— Nie wiesz tego na pewno. Pamiętaj, że znasz go tylko tydzień.
— Dlaczego jesteś tak pesymistycznie nastawiona? W końcu poznałam jakiegoś super chłopaka, mogłabyś mnie wspierać i dodawać otuchy, a nie tylko bardziej stresować. — Spojrzała na mnie przepraszająco.
— Po prostu się martwię. On jest zbyt idealny, musi mieć jakąś wadę, a tylko choroba psychiczna wydaje mi się na tyle prawdopodobna. — Zamyśliła się na chwilę. — No, chyba że jest jakimś mafiosem, czy coś. No wiesz, coś jak w Ojcu Chrzestnym.
Uniosłam brwi, nie mogąc uwierzyć w głupotę dziewczyny, która siedziała obok mnie.
— Ja już nie wiem, czy mam się śmiać, czy płakać, Stef.
— Jak masz już taki wybór, to pamiętaj, że śmiech to zdrowie, a płacz ci tylko makijaż rozmaże. No a ty masz zraz randkę i musisz wyglądać idealnie!
— Ty jesteś niemożliwa.
— Wiem, wiem. Ale serio, jeśli okaże się psycholem, to pamiętaj, żeby głośno krzyczeć. Ktoś na pewno cię usłyszy.
***
Z Filipem umówiłam się w parku niedaleko mojej szkoły. Mieliśmy iść na kawę, a później przejść się na jakiś seans do kina. Ten wieczór nie mógł zapowiadać się lepiej.
Uśmiechnęłam się, gdy dostrzegłam go siedzącego na jednej z ławek. Poprawiłam szybko swoją sukienkę w kwiatki i przejrzałam się w przedniej kamerce telefonu, aby sprawdzić, czy aby na pewno wyglądam tak dobrze, jak tylko mogę.
Gdy Filip mnie zauważył, podniósł się i uśmiechnął szeroko. Czułam, jak nogi zaczynają mi mięknąć. On naprawdę miał powalający uśmiech.
— Cześć. — Ku mojemu zaskoczeniu, objął mnie na przywitane, przytulając. Nie było to nachalne, a słodkie i miłe. Zamknęłam oczy, rozkoszując się chwilą i boskim zapachem jego perfum.
— Hej — odparłam, gdy już się ode mnie odsunął. — Idziemy? — spytałam, gdy on stał tak po prostu przez chwilę i przyglądał mi się. Przyznam, było to trochę krępujące, tym bardziej że nie byłam typem dziewczyny, która czuję się dobrze z byciem w centrum uwagi.
— Jasne. Prowadź. — Wskazał ruchem ręki, abym szła pierwsza, jednak zaraz i tak dorównał mi kroku. Sama wybrałam kawiarnie, której on podobno nie znał, więc w moim geście było to, aby nas tam zaprowadzić.
Rozmawialiśmy na błahe tematy, poznając się coraz bardziej. Oczywiście przeprosiłam go za to, że zapomniałam jego bluzy (co było kłamstwem, bo celowo jej nie wzięłam, aby mieć pretekst do ponownego spotkania, co, jak później się okazało, nie było konieczne), na co on stwierdził, że i tak mnie w niej było lepiej.
Resztę dnia spędziłam w towarzystwie najzabawniejszego, najprzystojniejszego i najlepszego chłopaka, jakiego kiedykolwiek poznałam.
Był to najlepszy dzień mojego życia i zdecydowanie nie zamieniłabym tamtego czasu na nic innego...
***
4 września 2018
Słyszę, że ktoś wchodzi do pokoju, mimo to nie otwieram oczu. Niech myśli, że śpię, nie mam nic przeciwko. Wiem, że to on, tylko on do mnie przychodzi. Wysoki brunet, który odezwał się do mnie tylko raz, wczoraj, gdy podjęłam swoją marną próbę ucieczki.
Słyszę jego kroki, gdy przemieszcza się po pokoju, a po chwili jego głośne westchnięcie. Stawia coś na stoliku, a następnie znowu się przemieszcza. Mija chwila, zanim orientuje się, ze stoi nade mną. Gdy czuje jego oddech na twarzy, uświadamiam sobie, że pochylił się, aby zrównać się ze mną ciałem.
— Wiem, że nie śpisz, Nadio — mówi, przez co spinam całe ciało, jednak nadal nie otwieram oczu. Brunet ponownie wzdycha, a jego oddech nieprzyjemnie drażni mój policzek.
— Nie podoba mi się to, że nie jesz i nie będę ci na to więcej pozwalał. Jak tu ponownie wrócę lepiej, aby cały posiłek zniknął z tacy, bo inaczej przestanę być miły. — Czuje, jak przybliża się do mnie. — Nie myśl sobie, że twój bunt w postaci głodówki robi na mnie wrażenie. Szkodzisz tym tylko sama sobie, a i tak nic tym nie ugrasz. Miłego dnia, Nadio — szepcze tuż nad moim uchem, po czym wstaje i wychodzi. Gdy drzwi zatrzaskują się za nim, otwieram oczy i nabieram głęboko powietrza do płuc. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że na chwilę przestałam oddychać...

CZYTASZ
Jeden rok (Zakończone)
Mistério / SuspenseA czy ty znasz ludzi, których kochasz? Nadia wiodła normalne życie, typowej nastolatki. Więc jak to się stało, że nagle w jeden rok, wszystko tak bardzo uległo zmianie? Okładkę wykonała @MrocznaCisza