Rozdział 17

233 36 1
                                    

10 września 2018 (wieczór)

Gdy wychodzę z łazienki, kompletnie nie spodziewam się gościa, dlatego, gdy widzę Stefanię, siedzącą na moim łóżku, zamieram, patrząc na nią jak na ducha.

— Hej — odzywa się jako pierwsza, podczas gdy ja nadal się jej tylko przyglądam. Nie widziałam jej od zakończenia roku szkolnego. — Ja... pomyślałam, że może chciałabyś pogadać. No wiesz... tak jak kiedyś.

— Co ty tutaj robisz? — pytam, przyglądając się jej uważnie. Ścięła włosy i zaczęła się mocniej malować.

Widać, speszyła ją moje pytanie, bo spuściła wzrok na podłogę, wyginając w dziwny sposób swoje dłonie, jak zawsze, gdy się stresuje.

— J-ja... Darek powiedział, że przyda ci się moje towarzystwo. Zaproponował, abym z nim pojechała, więc się zgodziłam.

— Wiedziałaś o wszystkim? — Zaciskam dłonie w pięści. Zaczynam się zastanawiać, ile osób było zaplątanych w moje porwanie. Aż tak było ze mną źle? Widocznie tak, skoro moi bliscy byli na tyle zdesperowani, aby zorganizować moje porwanie.

— Tak. Ale zanim się wkurzysz na mnie i mnie stąd wyrzucisz, wysłuchaj mnie! — dodała szybko, a ja skrzyżowałam ramiona na klatce piersiowej. Wcale nie miałam zamiaru jej stąd wyrzucać, ale nie musiała o tym wiedzieć.

— Widziałam, co on z tobą zrobił, Nadia. Zniszczył cię. Nie było nic z Nadii sprzed roku w tobie. Żadnych wcześniejszych marzeń, ambicji, przestałaś jakkolwiek żyć! Chodziłaś cały czas smutna i przygaszona i trzymałaś się z daleka od wszystkich klasy. Bardzo się o ciebie martwiliśmy, zwłaszcza gdy zobaczyłam u ciebie siniaki, gdy przebierałaś się na wf! Kiedy chciałam z tobą pogada, kompletnie mnie olewałaś, co niesamowicie bolało, choć rozumiem, że byłaś przez niego omotana...

— Przepraszam — przerywam jej w końcu, a ona patrzy na mnie zszokowana. — Przepraszam — powtarzam, podchodząc do niej. Siadam na łózku obok Stef, która nadal patrzy na mnie wielkimi oczami. — Nie wiem, jak mogłam dopuścić do tego, aby chłopak zniszczył naszą przyjaźń. Przecież tyle razy obiecywałyśmy sobie, że nic nas nigdy nie rozdzieli.

— Nadia...

— Daj mi skończyć — nie daję sobie przerwać, czując łzy pod powiekami. — Wiem, że miłość Filipa nie jest zdrowa, ale to nie zmienia faktu, że ja go naprawdę kocham. Jednak mimo to nie powinnam się od ciebie oddalać. Nie wiem, czemu cię ignorowałam, naprawdę. Nie widziałam świata poza nim...

— Nic już nie mów — w końcu przerywa mi, a ja dostrzegam drobne łzy w kącikach jej oczu, które zaczynają spływać po jej policzkach. — Po prostu chodź tu do mnie. — Wyciąga ramiona, a następnie przytula mnie, co niepewnie odwzajemniam.

Stefania zawsze przy mnie była i wychodzi na to, że, nawet jeśli ja miałam ją głęboko w dupie, ona mnie nie. Nie mam bladego pojęcia, co mogę jeszcze powiedzieć, dlatego obie siedzimy w ciszy, otulone swoimi ramionami. Cieszę się, że jest przy mnie i mogę wreszcie spędzić z nią czas. Może jeszcze paręnaście dni temu bym się do tego nie przyznała, ale tęskniłam za nią. Brakowało mi jej oparcia, ciepłą i przyjaźni. Wiem, że zawsze mogłam na nią liczyć i dzisiaj chyba udowodniła mi, że naprawdę jest moją najlepszą przyjaciółką. Nie każdy byłby na tyle wierny przyjaźni, że walczyłby o nią nawet wtedy, gdy jest ona niemal skazana na porażkę.

I za to będę jej chyba dziękować do końca moich dni.

***

11 września 2018

— Zdradziłaś mnie — patrzę na Filipa i kręcę szybko głową, zaprzeczając jego słowom. — Myślałem, że mnie kochasz, a ty tak perfidnie mnie zdradziłaś.

Jeden rok (Zakończone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz