Rozdział 14

261 35 3
                                    

17 grudnia 2017 (niedziela)

Leżałam na łóżku, przykryta po sam czubek głowy kołdrą. Byłam załamana. Filip nie przyszedł na dzisiejszy obiad z moimi rodzicami, przez co tamci uznali, że mieli racje co do niego. Jakby tego było mało, chłopak nie odbierał ode mnie telefonu cały dzień. Strasznie się o niego martwiłam, nie wiedziałam, czy coś mu się stało, czy po prostu mnie olał.

Odkopałam się z kołdry, słysząc dzwonek mojego telefonu. Miałam nadzieję, że to Filip wreszcie się odezwał, ale niestety, był to tylko mój brat. Przewróciłam oczami, klikając zieloną słuchawkę.

— Co? — burknęłam, kładąc się z powrotem na łóżko.

— Nie ma to, jak ciepłe powitanie siostry — parsknął chłopak. — Nie masz chyba humorku, co?

— Chcesz coś konkretnego? — Uniosłam brwi. — Bo jeśli nie, to pa.

— Nie można już do własnej siostry tak po prostu zadzwonić? Zapytać, jak tam życie mija?

— Do dupy. Coś jeszcze?

— Widzę, że nie jesteś dzisiaj zbyt rozmowna. Coś się stało?

Zacisnęłam usta w wąską linię. Nie miałam ochoty na pogaduszki ze swoim bratem. Pewnie rodzice zdążyli go już powiadomić o całej sprawie i Darek również zacznie mi prawić jakieś swoje kazania. Dlaczego oni wszyscy nie mogą mi dać cholernego spokoju?

— Nic się nie stało. Po prostu nie mam ochoty z tobą gadać. Mam chyba do tego prawo, prawda?

— To przez niego, mam rację? — Nic nie odpowiedziałam, a Darek westchnął głośno. — Posłuchaj... ten facet nie jest wart twojego cierpienia. Po prostu go zostaw, skoro dupek ciągle cię tylko rani.

— Nie wiesz o czym mówisz — wysyczałam, niemal przez zaciśnięte zęby. Nie chciałam zaczynać kłótni, ale mój brat chciał wpierdolić się w sprawy, o których nie miał zielonego pojęcia.

— Nadia obudź się! Nie widzisz, że ten związek jest toksyczny? On cię niszczy!

Pokręciłam głową, nie wierząc w to, co on mówi.

— Nie wiesz nic. Nie masz prawa oceniać mnie i Filipa. Jestem z nim szczęśliwa i tylko to powinno się dla was wszystkich liczyć – mówiłam, jeszcze w miarę spokojnie. Wiedziałam, że gdybym zaczęła krzyczeć, zdenerwowałoby to Darka jeszcze bardziej i nie doszlibyśmy do porozumienia. A tak to była jeszcze jakaś szansa.

— Właśnie dlatego, że twoje szczęście jest dla mnie ważne, nie mogę pozwolić ci na ten związek.

— W takim razie, nie mamy o czym rozmawiać.

Rozłączyłam się, rzucając telefon na drugą stronę łóżka. Skuliłam się pod kołdrą i pozwoliłam, aby kilka łez spłynęło mi po policzkach.

Dlaczego nikt mnie nie rozumie?

18 grudnia 2017

Zapukałam po raz kolejny do dobrze znanych mi drzwi mieszkania. Gdy znowu odpowiedziała mi cisza, westchnęłam. Wiedziałam, że Filip był w domu, ale po prostu nadal nie chciał mnie widzieć.

— Filip — mruknęłam, uderzając dłonią w drzwi. — Kochanie, otwórz mi. Przepraszam cię, przyszłam się z tobą pogodzić.

Zagryzłam wargę w oczekiwaniu na jakikolwiek ruch ze strony chłopaka. Nie wiem, czy minęło pięć, czy dziesięć minut, gdy usłyszałam przekręcanie zamka w drzwiach. Odetchnęłam z ulgą, gdy zobaczyłam twarz ukochanego mężczyzny.

— Słucham. — Spojrzał na mnie obojętnym wzrokiem i skrzyżował ramiona na klatce piersiowej. Nadal był zły.

— Przepraszam, skarbie. Nie chciałam cię urazić. Wiesz, że cię kocham.

— Ostatnio słabo to pokazujesz — mruknął, zerkając na torbę na moim ramieniu. — Co to jest?

— Spakowałam trochę swoich rzeczy, gdy zbierałam się do szkoły i wyszłam, jak tylko rodzice pojechali do pracy.

— Jednak się zdecydowałaś? — Filip uniósł brwi. Nie wyglądał na zadowolonego, ale ja wiedziałam, że to tylko maska. W głębi duszy cieszył się równie mocno, jak ja. — Wchodź. — Przesunął się w drzwiach, abym mogła wejść do mieszkania. Uśmiechnęłam się szeroko, przekraczając próg mojego nowego domu.

Czas zacząć nowy rozdział w życiu. Lepszy.

9 września 2018

Budzę się następnego dnia, od razu natrafiając na spojrzenie znajomych brązowych oczu. Przewracam swoimi i odwracam się na drugi bok, plecami do Alana.

— Wyjdź — mówię tylko, mając nadzieję, że chłopak spełni moją prośbę. Słyszę, jak szatyn podnosi się ze swojego miejsca, ale zamiast iść w stronę drzwi, kładzie się za mną. — Czego chcesz?

— Niczego. Po prostu twoje łóżko jest wygodniejsze niż moje.

Zaciskam usta w wąską linię, nie komentując już jego obecności w tym pokoju. Skoro chce, to niech sobie leży. Mogę go równie dobrze ignorować.

— Jak się czujesz? — pyta, jednak ja go kompletnie ignoruje. — Rozumiem. Nie lubisz mnie i nie masz zamiaru ze mną rozmawiać. Szanuję to. — Następuje chwila ciszy, którą znowu on przerywa. — Jednak ja sobie pogadam z tobą. Ty nie musisz się nawet odzywać.

Nadal siedzę cicho.

— Nie znam cię za długo, a nasza znajomość nie zaczęła się najlepiej. Obserwowałem cię kilka dni, zanim cię tutaj zabraliśmy. Nie było to łatwe zadanie, bo praktycznie nie wychodziłaś z domu. Jednak pamiętam jedną sytuację, gdy poszłaś do sklepu. Twój chłopak nieźle się wkurzył, prawda?

Zaciskam mocno powieki, nie chcąc sobie przypominać tego zdarzenia. Filipowi rzadko zdarzało się tracić nad sobą panowanie aż do tego stopnia, aby mi coś zrobić. Zazwyczaj po prostu krzyczał, gdy zrobiłam coś źle. Jednak tamtego dnia... nadal miałam parę siniaków, skrytych pod ubraniem.

Jednak to nie było jego wina. Mówił mi, abym nigdzie nie wychodziła bez jego zgody. Zasłużyłam sobie, prawda?

— Wiesz, że to nie powinno tak wyglądać, prawda? — kontynuuje nadal Alan. — On nigdy nie powinien cię uderzyć. Nie tak wygląda prawdziwy, zdrowy związek.

— Nic o mnie i o nim nie wiesz — szepnęłam w końcu, będąc na krańcu wytrzymałości psychicznej. Miałam ochotę płakać, wyć tak głośno, jak jeszcze nigdy.

— Zdziwiłabyś się. Wiem o nim więcej, niż ci się zdaje. — Poczułam, jak materac ugina się tuż za moimi plecami, a ciepły oddech chłopaka owiewa mój policzek. — Mam nadzieję, że w końcu przejrzysz na oczy i przestaniesz go tak bronić. Bo jeśli nie wyrzucisz go ze swojego serca, będziesz cierpieć jeszcze bardziej.

— Wyjdź — powtarzam po raz kolejny, a Alan wzdycha.

— Chcę tylko żebyś wiedziała, że ani ja, ani twój brat nie pozwolimy, żeby on znowu się do ciebie zbliżył. Nawet jeśli znienawidzisz za to nas wszystkich.

Po tych słowach faktycznie wstaje i wychodzi. Leżę jeszcze chwilę z zamkniętymi oczami, starając się wybić sobie z głowy nieprzyjemne obrazy. Po chwili otwieram je, a po moich policzkach zaczynają płynąć łzy.

Dlaczego to wszystko musi być takie trudne?

___________

Powoli zbliżamy się do końca :)

Jakie zakończenie przewidujecie?

Jeden rok (Zakończone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz