10

515 26 0
                                    

Biegła, z Scottem aż tu nagle.

McCall! - zawołał trener.-żądam wyjaśnienia. - trener pokazał rozwalony strój do Lacrosse

Nie wiem co się z tym stało-scott

Jesteś kapitanem drużyny. - trener

Jednym z dwuch - ja

Dokładnie-trener

Gdzie pan to znalazł? - scott

Pod trybunami. Ktoś za to zapłaci. - trener

Dany-scott

Zagadka rozwiązana. Przekaż mu ze trzeba dbać o swój sprzęt albo ty będziesz musiał to zrobić. Chcesz się zajmować sprzętem Danego?-trener

Nadal gadamy o stroju do Lacrosse? - scott

To wszystko bo spieszy nam się? - ja

Jak twoja drużyna? - trener

Dobrze ale powiem Panu potem, a teraz idziemy.-ja. Szliśmy zapełnionym korytarzem aż chłopak z aparatem powiedzial

McCall! - i pstryknął zdjęcie. - dzięki. - pobieglismy dalej. Weszliśmy do biblioteki. Siedział tam chłopak ale zapomniałam jego imienia.

Zniszczyles mój ochraniacz! - jak się okazało to był Dany

Przecież ty go nosiłeś- scott

Stałem na bramce. - dany

Więc kto go używał? - scott

Nie wiem ale niech odkupuje. - dany. Do scotta zadzwonił telefon.

Co jest? - scott

...

Już wychodzę. - scott. Pobieglismy do domu Scotta gdzie Jackson, Stiles, Alison i Lydia się ukrywali. Dobrze ze byłam lekko atletyczką bo gdyby nie to nie nadązylabym za Scottem. Weszliśmy do domu Scotta. Scott walczył z Issac iem. Po chwili Alison strzeliła do niego z kuszy. Strzała była nasączone jadem kanimy. Scott rzucił Issaca i Eice przed nogi Dereka.

Teraz wiem dlaczego mi odmawiasz. - derek-zostałeś alfa i masz własne stado, ale mnie nie pokonasz - derek się usmiechnął.

Przetrzymam cię aż przyjadą gliny. - scott.  Derek owi z rzędła mina. Wszyscy spojrzelismy na dach domu, a tam  chodziła sobie kanima.

Zabierz ich - derek. Z domu wybiegł Lydia.

Czy ktoś mi wyjaśni co się tu wyprawia?! - lydia.

To Jackson. - scott

Kanima potrzebuje Pana - ja szeptem.

Skoro Kanima już poszła, skopaliśmy wam dupy i Lydia nie wie o co chodzi to może pójdziemy wszyscy do domów?-ja

To dobry pomysł-Alison.

Alison odwieź Lysie do domu-ja

Okej-Alison.

Derke a ty nie rób żadnych glupich...-ja. Derek już nie było -... Ruchów. Szybko stiles Scott do Jeepa!-chlopaki mnie posłuchali i pojechaliśmy za zapachem Dereka. Na podłodze były rozstawione kolce.

I co teraz? - stiles. Scott wybiegł z Jeepa i przestkoczyl przez ogrodzenie. Chciałam zrobić to samo ale stiles mnie zatrzymał.

Masz broń? - stiels

Nie.

To jak chcesz mu pomóc?

Umiem się bić.

Ale to konima ona  drasnie cię  ogonem i jesteś sparaliżowana.

Bede uważać.

Nie, nigdzie nie idziesz.

Dlaczego?

Dlatego bo Derek mnie zabije jak cie puszczę tam.

Nie przesadzaj

Ja nigdy nie przesadzam.

To chodź ze mną. Przy mnie Derek cię nie zabije.

Czemu ja jestem taki głupi. - stiles. Zauważyliśmy Scott który się czai

Hej. Sorki. Gdzie on jest? - stiles

Zgubiłem go - scott

Kieruj się wechem - ja

On nie ma zapachu - scott

Do kąd go poniosło? - stiels

Chce kogoś zabić. - scott

Teraz rozumiem po co mu pazury i kły - stiles. Scott przewrócił oczami. - no co. Jestem chudy jak szczapa. Sarkazm to moja jedyna broń.

Znajdź to coś - stiles

To był Jackson - ja

Wiem-scott

A on wie? - stiles

Ktoś go widział u ciebie w domu? -stiles

Chyba nie-scott-poza tym przeszedł próbę Dereka.

No właśnie. Jak to możliwe? - stiels

Nie wiem-scott

Może się zmienia-stiles-derek powiedział że wąż nie może się zatruć własnym jadem. Kiedy Kanima nie jest sobą? - stiels

Kiedy jest Jacksonem - ja

Spójrzcie - stiles odsunął się od ściany, a my z Scottem spojrzeliśmy w górę-widzicie to? - ogon kanimy za zasłony

Jest w środku - ja

Co tam robi? - stiles

Wiem-scott-na kogoś poluje.

Poczułeś coś? - stiles

Perfumy Armaniego-scott-poszlismy szukać wejścia awaryjnego ale było zamkniete

Może przecisniemy się przez okno? - stiles. Scott podał mu klamkę - albo po prostu wyrwiemy klamkę. Dlaczego na to nie wpadłem. - weszliśmy do środka Clubu

Sami faceci - scott

Jesteśmy w Clubie dla gejów. - ja

Nic nie umknie twoim wyostrzonym zmyslom. - stiles. Obmacywaly go jakieś 'laski' gdy Stiles się uwolnił poszliśmy do barku.

Dwa piwa i mojito - stiels

A ty dziewczyno co robisz w takim miejscu.

Jestem chłopakiem po paru operacjach plastycznych.

Poproszę dowód. -barman. Gdy zobaczył nasze dowody uśmiechnął się - raczej trzy cole.

Z rumem czemu nie-stiles-niech będzie cola i tak prowadzę.

Podszedł do nas koleś bez koszulki.

Z pozdrowieniami. - i spojrzał za siebie. Jakiś chłopak do nas pomachal.

Zamknij się - stiles

Nie nie powiedziałem - scott z uśmiechem.

Nie musiałeś. - stiles. A ja wybuchła śmiechem.

❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️

Mam nadziej ze się podobało.

Jestem Sobą. Jestem ŁowcąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz