19

327 21 0
                                    

Razem z Derekiem pojechaliśmy do mojego domu. Weszłam tam i kierowałam się do mojego pokoju.

O Amanda! Będziesz na imprezie Lydii? - alieson gdy przechodziłam przez jej pokój.

Nie wiem...

Musisz być! jak chcesz mogę Ci dać jakąś sukienkę. - lydia.

Nie dzięki sama szyję sobie ubrania. - ja

A tak zapomnialam-lydia. - ale koniecznie bądź.

Postaram się. Ale teraz muszę lecieć. - poszłam do mojego pokoju wzięłam waliske i zaczęłam się pakować.

Co ty robisz? - spytała moja matka.

Pakuję się co ślepa jesteś? Jeśli tak to kup sobie okulary.

Dlaczego się pakujesz?

Wyprowadzam się...

Do tego całego dereka?!

Tak, do niego.

Zostałam ugryziona-mama

Naprawdę?! Jak mi przykro... - i zaczęłam się śmiać.

Śmieszy cię to że mogę umrzeć?! - mama

Amande nie ale mnie tak-ja

Kim jesteś?! - mama

Okulta nie milo mi cię poznać. Jesteś najgorsza matka jaka mogła mieć Amanda. Ona ci tego w twarz nie powie ale ja tak. Jesteśmy jednością. Ona kontroluje mnie i ja kontroluje ją.

Czyli moje dziecko jest czymś nadprzyrodzonym?!

Owszem. Jesteśmy razem silniejsze.-wzięłam waliske i zaczęłam kierować się do wyjścia.

Dowidzenia mamo. Dowidzenia suko. - powiedizalysmy (ja i okulta) w tym samym czasie. Przeszłam obok pokoju Alison.

Amanda gdzie idziesz z tą waliską? - alison

Wyprowadzam się do dereka. - ja

Jak to?!

Tak to. Pa. - wyszłam z domu i skierowałam się do auta.

Już jestem Derek. - włożyłam waliske do bagażnika.

Spotkałas rodziców? - derek

Spotkałam mamę, ale Okulta jej dogadali. Możemy jechać. -pojechaliśmy do dereka i wypakowalam moje rzeczy z waliski. Był już wieczór. Położyłam się i nagle poczułam że ktoś mnie przytula. Odwróciłam się i spotkałam wyglodnialy wzrok Dereka. Zaczął całować mój policzek.  Potem szyję i dekolt.

Derek... Przestań...

Chce się całować... I.. Chcę się z tobą kochać....

Ja nie chcę. Derek przepraszam...

Za co ty mnie słońce przeprasza. Ja zaczekam jeśli chcesz.

Nie chce dzisiaj tego robić.

Dobrze dzisiaj staniemy na pocalunkach.

Okej. ..a właśnie dzisiaj Lydia ma urodzin...

Nigdzie nie idziemy. Dzisiaj pełnia muszę przytrzymać moje bety i ty mi pomożesz.

Ja?! Przecież ja nic nie umiem.

Jestes moją mate umiesz znacznie więcej niż myślisz. Zeszlismy do starego autobusu gdzie bety zostały przywiązanie łańcuchami do pojazdu.

A co jeśli się uwolnimy? - boyd

Będziecie próbować wyjsc za wszelką cenę. Zaatakujecie mnie siebie i wszystko co się rusza. - derek

Dlaczego dostała obręcz na głowę? -issac

Bo jest bardziej wytrzymała na ból. Mam jeszcze jedną - derek

Nie dzięki - issac

Gotowa? - ja do Erici.

Tak... - dałam jej na głowę obręcz i zaczęłam zakrecac sruby na jej głowie. Śruby zaczęły w wiercac się w jej głowę a ona zaczęła rozpaczliwie krzyczeć.

Ty nic nie czujesz? - issac

Czuje przez cały czas-derek

Jak nad sobą planujesz? - issac

Trzeba znaleźć swoją własną kotwice. - derek- zarzucić ja i trzymać się ludzkiej strony.

Co wybrałeś?

Gniew. Ale nie każdy się go trzyma.

Naprzyklad Scott.

Tak. Powinno starczyć. - minęło trochę czasu a oni coraz bardziej się wyrywali.

Scott oddzwon potrzebuje pomocy-powiedział Derek do telefonu.
-i to szybko.

Co teraz zrobimy? - ja

Muszę ich ustawić do pionu. - zaczęła się walka. Derek okladal swoimi pięściami bety, a bety dereka. Już miałam się przemienia ale w tedy Derek krzyknął.

Nie wtrąca się Amanda! - patrzyłam na wszystko z boku. Po walce zobaczyłam że Issca ma nad sobą kontrolę.

Poradzisz sobie - Derek do Issaca-znalazles kotwice.

Myślałem o ojcu

Za karę zamykal cię w zamrażarce

Kiedyś tak nie było. - wyszliśmy z autobusu a tam stała Lydia. Dmuchnela nam fioletowym proszkiem prosto w twarz. Po chwili padlismy na podłogę. Gdy się obudziłam Dereka już nie było....

❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️

Dziękuję że ze mną zostaliscie. Spróbuję coś wrzucić w tygodniu ale niczego nie obiecuje.

Jestem Sobą. Jestem ŁowcąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz