Następnego dnia poszłam do szkoły. Moja pierwsza lekcją był trening Lacrosse.
Czy ktoś mi wyjaśni gdzie jest Jackson i dlaczego nie przyszedł na trening?! - trener po wejściu do szatni. Podeszłam do Scotta i Stilesa.
Hej, działo się coś ciekawego w czasie mojej nie obecności? - ja
Oj i to dużo. Potem ci powiem - stiles puścił do mnie oczko.
Okej to może na Lunchu?-ja
Spoko.-stiels.
Stilinski!-trener
Nie widziałem go od czasu kiedy go widziałem. - stiles
Kiedy to było?
Kiedy go widziłem ostatnio.
Danny przekaż mu żeby nie opuszczał treningów przed mistrzostwami. - trener
Dobrze-danny
Wy też - trener--a mogłem uczyć na uniwerku-trener wyszedł z szatni.
Masz bilety?-scott
Sorry mam tylko dwa - danny
Zaprosiles kogoś? - stiles
Pracuje nad tym
Posłuchaj oddaj nam bilety i wybierz wstrzemiezliwosc.
Nagle Issac podszedł do Stiles I Scotta, chwycił ich za ramie.
Jakim cudem udało się wam przetrwać?
Bilety są wyprzedane-scott
Zaczekajcie.
Co on robi? - scott. Cały czas było słychać walenie ciałem o szawki.
Będzie siniak. Jak nic będzie - ja.
Miłej zabawy.-issac podszedł do chłopaków i dał im bilety.
Co to za bilety? - spytałam jak Issac sobie poszedł.
Do klubu.
I mnie nie zaprosiliscie? Skandal! - ja
Uwierz mi nie idziemy tam dla przyjemności. - stiles.
Dobra wierzę wam.
Skip Time.
Na Lunchu
Więc tak. Była bitka w szkolnej bibliotece gdzi ja Mat, Alison, Scott, Jackson i Erica siedzieliśmy za karę za rozwalenie umywalki w toalecie chłopaków. Jackson się przemienił w bibliotece a Erica dostała ataku więc zawiezlismy ja do Dereka. Ten zaś złamał jej rękę i zaczęła z niej lecieć krew i było już cacy.
Skip Time [🙏 przepraszam]
U weterynarza.
Ketamina?-ja
Podaje się ją psom tylko w mniejszych dawkach. Spowolni Jacksona, a wy będziecie mieć więcej czasu. Tym stworzycie barierę-pokazał czarny proszek w sloiku- stiles to twoje zadanie.
To spora odpowiedzialność. Nie może Pan znaleźć coś prostszego?.
To sproszkowany jarząb. Używa się go do obrony przed nadprzyrodzonych stworzeniami. - ja
Skąd to wiesz? - stiles.
Gerard mnie wiele nauczył.
Brawo Amanda tak? - Deaton.
Tak miło poznać. - uśmiechnęłam się do weterynarza.
Mój gabinet jest wyłożony jarzebinowym drewnem więc koledzy Scotta nie mogą mi nic zrobić.
Czyli jeśli rozsypie proszek wokol budynku Jackson i jego pan nie mogą wyjść? - stiles
Wiezisz ich - Deaton
Chyba dasz radę? - scott
Ten proszek jest jak proch strzelnicy. Do wybuchu wystarczy iskra. Ty nia będziesz stiles.
Nie podpale się. - strzeliła face palma.
Podam inny przykład. Kiedyś grałem w golfa. Wytrawny gracz nie uderzy dopuki nie wyobraźni sobie lotu piłeczki. Wszystko ma swój początek w umyśle. Siła woli można dużo osiągnąć. - Deaton
Jasne-stiles.
Zadziała tylko w tedy kiedy w to uwierzysz. - Deaton
Ja muszę spadać Gerard mnie wzywa. Pa. Dowidzenia. - szybko pobiegła do domu. Nie był daleko więc tylne dobrze. Pobiegła do piwnicy.
Hej wszystkim.
Okej wszyscy są. Impreza zacznie się po fabrycznym magazynie. Alison dowiedziała się że Jackson będzie tam szukał kolejnej ofiary. Nadal nie wiemy jaka ma moc. Musimy być ostrożni. Alison zlokalizuje Jacksona i wystawi go nam. Musisz odciągnąć go od ludzi. Żadnych przypadkowych ofiar. Ruszaj.-Alison poszła na gore.
Twoja młoda protegowana zgodziła się nam pomóc bo myśli że za stawiamy pułapkę.-gerard.
Nie musi wiedzieć nic więcej. - tata
Postawmy sprawę jasno. To groźne stworzenie trzeba zabić-gerard wyciągając z scyzoryka nóż.
A po co ja jestem potrzebna? - ja
Ty nam pomożesz. Gerard cały czas ci chwali. Chcę zobaczyć co umiesz. - Chris.
Okej to do dzieła - ja. - pojechaliśmy do klubu
Bądźcie czujni gdzieś tu czai się potwór. - poszliśmy kawałek a przed nami był Derek z Boydem.
Derek, zdrowi-chris.
Tylko na tyle was stać? - derek-spodziewałem się więcej po słynnych pogromcach wilkolak ów.
Jak chcesz. Co powiesz na pazury kontra kule. - chłopcy podnieśli broń.
Wolałem pierwsza opcje. - boyd
Amanda do mnie-derek. Chwilę się zastanowił am, ale podeszła do Dereka.
Co ty wyprawiasz? - chris
Ja i derek jesteśmy razem. Jestem też nadprzyrodzoną istatą więc muszę trzymać się swoich. Chris ciebie nie słucham. Jedynie kogo słucham jest Derek...
Albo Gerard.-zaczęła się walka. Derek dostał paralizatowem. Ja wystrzelił z pistoletu w nitkę z prądem. Schowalismy się za kontenerem.
Nie mogę się zregenerować-boyd.
Kule były oplecione wilczy zielem.
Bigniej i weź samochód. - derek.
Lec! - ja. Boyd pobiegł.
Musimy znaleźć Scotta! - derek.
Ty biegnij a ja... Ja... - poczułam straszne gorąco.
Amanda? Amanda! -derek
Amandy już nie ma....
❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️
Ciąg dalszy nastąpi...
CZYTASZ
Jestem Sobą. Jestem Łowcą
Hombres LoboTen spis co był nie podobał mi się więc go usunęłam. Sorki jeśli komuś się podobał.