6 | i'm glad you're alive

754 145 15
                                    

00:23

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

00:23

Rana Jeongguka była płytka, ale krwawiła dość obficie, jednak adrenalina, która wstrząsnęła jego ciałem, sprawiła, iż ani przez chwilę nie zastanawiał się nad stanem swojego uda i przesiąknięte czerwoną cieczą jeansowe spodnie nie zrobiły na nim większego wrażenie, gdy przypadkowo spojrzał w tamtą stronę, bo Hoseok wymachujący w jego stronę utytłanym jego własną krwią nożem był definitywnie wart uwagi. Starszy chłopak szarpał się z ciemnowłosym, raz na jakiś czas chwytając brunatne kosmyki i z rozmachem uderzając głową przyjaciela o drewnianą podłogę, dzięki czemu miał nad młodszym całkowitą kontrolę choć na moment i sprawiał, iż ten był krok od stracenia kontaktu ze światem.

Tymczasem Taehyung powoli dochodził do siebie po ponownym straceniu kontroli nad własnym ciałem i ponieważ wszystko nadal miał trochę odrętwiałe, a jego wzrok dopiero opuszczało gęste przymglenie i słuch nieco zakrzywiał mu wszelkie dźwięki, które rozchodziły się wokół niego, nie wiedział kompletnie, co się dzieje. Nie miał pojęcia, dlaczego dzieją się z nim takie rzeczy, ale podejrzewał, iż to te wszystkie zjawy rzucają na niego jakieś chwilowe zaklęcia, aby nie mógł się ewentualnie bronić czy uciekać.

Choć z Hoseokiem z pewnością, tak czy siak, nie miałby szans, ponieważ chłopak był tak silny podczas dziwnego uroku, który na niego działał, iż nawet Jeongguk wygrywający zazwyczaj siłowanie się na ręce, ciągle był jakoś w tyle. Gdy on regenerował siły, Hoseok już mierzył w niego kolejnym ciosem, nie dając mu chwili wytchnienia ani momentu na zaczerpnięcie oddechu. Był przerażająco silny i to było naprawdę wielkim zaskoczeniem, zważywszy na fakt, że jedynym sportem, który rudowłosy uprawia od lat to zawodowa wspinaczka i czasami taniec, ale nigdy przenigdy nie ćwiczył swojej siły, dlatego też zwyciężanie nad Jeonggukiem było dla niego zawsze nie lada wyzwaniem, a teraz? Teraz nie musiał nawet odpoczywać, a znacznie górował nad swoim przyjacielem.

Warga Jeongguka rozcięła się, gdy Hoseok skierował na nią swą pięść, uprzednio niebezpiecznie się nią zamachując. Jama ustna ciemnowłosego oblana została czerwienią krwi, a na samym szczycie kości jarzmowej pojawił się fioletowo-zielony siniak przyozdobiony otwartą raną, z której kroplami powoli ściekała rubinowa jucha. Opadł nieco z sił, nieustannie otrzymując niemające końca ciosy w zupełnie przypadkowe części ciała oraz twarzy, ale Taehyung na całe szczęście przyszedł mu wkrótce na ratunek. Długi czas zajęło mu zebranie w sobie nie tylko sił, ale i odwagi, aby wstać na równe nogi i chwycić w ręce drewniane krzesło, ażeby uderzyć nim w plecy siedzącego na Jeongguku Hoseoka. Rudowłosy chłopak za pierwszym razem nie zareagował niczym innym jak chwilowym zaprzestaniem swoich ruchów, jednak gdy oberwał powtórnie z taką siłą, że dwie z nóżek krzesła ułamały się w pół na jego ciele, postanowił wstać i rzucić się tym razem w stronę blondwłosego, który mimo wszystko wciąż był jakiś taki ospały i nie za bardzo zregenerowany po wcześniejszym utraceniu świadomości.

Tleniony chłopak cofnął się kilka kroków, zerkając przelotnie w stronę zmaltretowanego Jeongguka i w pierwszej chwili pomyślał, aby zwiać z tego pokoju i zostawić ich samych, ale gdy spojrzał tylko, jak klatka piersiowa ciemnowłosego szybko się unosi i jeszcze szybciej opada, jak zaciskał mocno oczy, a dłonie składał w pięści, niemal zgrzytając przy tym zębami, zachował swe człowieczeństwo i został, ponieważ zwyczajnie zrobiło mu się niesamowicie szkoda Jeongguka. Jakby nie patrzeć, brunet tak naprawdę walczył nie tylko o swoje bezpieczeństwo, ale i również jego, bo przecież mógł dawno uciec albo nawet nie szukać Taehyunga za dźwiękami jego głosu, gdy ten błagalnie krzyczał jego imię, ale tego nie zrobił.

Jeongguk tak naprawdę mógłby walczyć do ostatniej kropli krwi i potu, bo to, czego najbardziej w świecie nie potrafił znieść to przegrana.

Przez myśl przeszło Taehyungowi, aby z rozbiegiem rzucić się w stronę Hoseoka, ale nie miał nawet chwili na przemyślenie owej sugestii jego mózgu, ponieważ rudowłosy podjął decyzję za niego i to on pierwszy ruszył biegiem w jego kierunku, a jeszcze szybszym ruchem było wyciągnięcie do niego swoich dłoni i zaciśnięcie ich wokół gardła jasnowłosego. Jednak tym razem to Taehyung postanowił być jako takim superbohaterem i robił wszystko, aby wygrać z Hoseokiem. Szarpał go za włosy, bił po twarzy, piersi, dłoniach i ramionach, a nawet używał nóg do walki! Kolanem wymierzał mu ciosy w najczulsze dla mężczyzny miejsce, czubkiem buta kopał go po piszczelach, ale to było niczym najprawdziwsza walka z wiatrakami. Wszystko na nic, ale liczą się chęci.

Jeongguk w międzyczasie szybko dochodził do siebie. Było mu nieco słabo, w końcu porządnie oberwał i stracił sporo krwi nie tylko dzięki ranie na udzie, ale i rozcięciach na twarzy, ponieważ co jak co, ale krwawiły dość mocno i niesamowicie go piekły, a siniak pod okiem spuchł i niekomfortowo mu pulsował, co doprowadzało jego nerwy na skraj szaleństwa. Kilka razy zacisnął mocno powieki, aby ponownie je roztwierać, po czym przez jakiś czas bardzo szybko mrugał i spinał wszystkie mięśnie, ażeby w jakiś sposób pozbyć się, chociaż z jednego miejsca na ciele przynajmniej minimalnego bólu. Jak można się domyślić, nic takiego się nie stało, a ku jego niezadowoleniu wszystko się nasilało i sprawiało, iż ponownie opadał mocno z sił i miał ochotę paść i już nie wstać.

Jednak był jeden z niewielu powodów, dzięki któremu za chwilę się otrząsnął, jakoby ktoś machnął w jego stronę magiczną różdżką, i wstał, swój wzrok od razu kierując w stronę odgłosów krztuszenia się. Biegiem zerwał się do Hoseoka i odciągnął go od niemal już bladego jak świeżo malowana ściana Taehyunga, który runął na kolana, łapiąc głębokie wdechy i szybkie wydechy powietrza. Masował swoją szyję, czując już te okropnie bolesne siniaki, które pojawią się wkrótce wskutek duszenia, a ciemnowłosy tymczasem jak w amoku atakował swojego przyjaciela, który bez zastanowienia oddawał mu każdy cios.

Jeongguk właściwie nie myślał za wiele, gdy pchnął Hoseoka na ścianę za rudowłosym i niebezpiecznie mocno uderzał w beton odziany tapetą jego głową. Rudowłosy padł w pewnej chwili na ziemię, zaprzestając jakiegokolwiek zapierania się. Nie stracił przytomności, ale został jakby ogłuszony. Jeongguk dzięki temu miał wraz z Taehyungiem trochę czasu na ucieczkę i schowanie się w jako takim bezpiecznym miejscu.

Chwilę wpatrywał się w twarz swojego przyjaciela i w pierwszej chwili chciał udzielić mu pomocy, chociaż pogłaskać po jego obolałej głowie, jednak ostatecznie porzucił ten pomysł i zamiast tego złapał Taehyunga za nadgarstek i wybiegł z nim na korytarz. Nie mówił nic, nie uprzedzał i nie odwracał się w stronę miejsca, z którego uciekali, po prostu ciągnął za sobą oniemiałego blondyna, biegnąc jak najdalej od Hoseoka. Wciąż był w głębokim szoku siły przyjaciela i nie mógł tego wszystkiego pojąć. Miał wrażenie, że tkwi w jakimś słabym horrorze i za chwilę na ekranie oglądaczy pojawi się napis „The End", jego ciało zostanie rozpłaszczone na ziemi, a Taehyung wykrwawi się z milionem noży w sobie. Bo byłoby to możliwe, prawda? W tym miejscu wszystko wydaje się realne i do spełnienia, także od teraz postanowił nie tracić czujności, a sam jasnowłosy na chwilę obecną stał się jego najważniejszym oczkiem w głowie, bo nie mógł, po prostu nie byłoby to zgodne z jego bohaterską dumą, dopuścić do tego, aby chłopakowi stała się większa krzywda, skoro zostali w tym bagnie tylko oni.

I to nie tak, że resztę przyjaciół spisał na straty. Po prostu powoli tracił nadzieję, iż są cali, ponieważ patrząc na zachowanie Hoseoka, mogliby być oni całkiem do niego podobni.

Jeongguk postanowił nie myśleć wiele, a działać pod wpływem intuicji, dlatego po długim biegu wpadł do sali umieszczonej za rogiem końca korytarza. Zatrzasnął za sobą drzwi i profilaktycznie ustawił przy drzwiach ciężkie, mahoniowe biurko, którego przeciągnięcie w miejsce pod wejściem do pomieszczenia trochę mu zajęło.

Po wszystkim chwilę odetchnął i zdeterminowany do działania podszedł do zamyślonego i w duszy niesamowicie przerażonego Taehyunga i ku zaskoczeniu jasnowłosego, chłopak zgarnął go do mocnego uścisku, niemal szepcząc mu na ucho:

- Cieszę się, że żyjesz.

Knock, knock! || Taekook Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz