22.

3.1K 195 24
                                    

Michał

Wróciła późno. Pośpiesznie ściągnęła przemoczony płaszcz, z którego opadły resztki śniegu- tworząc na drewnianej podłodze - nieestetyczną kałużę - dodatkowo rozmazaną przez biegającego radośnie wokół niej psa. Z impetem rzuciła klucze na stojącą w przedpokoju szafkę z butami, a wspierając się na jednej ręce - zdejmowała zabłocone buty.  Opuchniętą twarz,  rozmasowła zziębniętym rękami, gdy z wnętrza kieszeni płaszcza dobiegła znana mi melodia. Z obrzydzeniem spojrzała na podświetlony ekran i po krótkim namyśle, z uśmiechem na twarzy - wyłączyła telefon.

- Nie mam czasu na głupoty - wyjaśniła omijając mnie szerokim łukiem, niczym buty rzucone w przedpokoju i żwawym krokiem ruszyła w kierunku sypialni.

Stałem wsparty o framugę drzwi, niczym przysłowiowy słup soli lub dupa wołowa - jak mawiała babcia, nim dotarło do mnie to co się dzieje. Wziąłem do ręki kule i odważnie wszedłem do sypialni z hukiem zatrzaskując drzwi - zostawiając za nimi skomlącego psa. Marta wyciągnęła spod łózka walizkę i mocowała się z zaciętym zamkiem - największej przegrody.

- Wyjeżdżasz? - zapytałem głęboko zdziwiony jej zachowaniem siadając na niepościelonym łóżku, pełnego jej ubrań i ze smutkiem patrząc jak do granatowej torby trafiają po kolei : swetry, spodnie, sukienka i bielizna. - Myślałem, że dopiero jutro rano, jedziesz do rodziców na święta... - urwałem patrząc zdumiony jak Marta z nocnej szafki, wyciąga paczkę papierosów i podchodzi do okna. Znów posłużyła się podstawką jako popielniczką i zaciągając się dymem, powiedziała:

- Wyprowadzam się. Na dole czeka Maciek - rzekła chłodno, wciąż podziwiając zimowy pejzaż za oknem . - Przecież mówiłam... - próbowała się usprawiedliwić. - Nasz romans dobiegł końca - dokończyła siadając obok mnie i delikatnie głaszcząc moją zimną dłoń. Wzdrygnąłem się, gdy dotarł do mnie sens wypowiadanych przez kobietę - słów.

- On się nawet nie zaczął - stwierdziłem smutno, odpychając jej dłoń. - Nie dałaś nam szansy - rzuciłem z goryczą w głosie i jeszcze większym rozczarowaniem w sercu.

- Bo nas nie ma - odpowiedziała, rozsypując popiół z prowizorycznej popielniczki na jasną wykładzinę. - Zasady były jasne od samego początku. Nie okłamałam Cię. Nie robiłam złudnych nadziei... to był tylko seks - dodała z niewinnym uśmiechem - seks - podkreśliła .

- Kurwa! - przekląłem głośno i wstałem z kanapy nieudolnie wspierając się o wysokie oparcie łóżka. - Seks? - zapytałem i nim Marta zdążyła otworzyć usta, dokończyłem:

- Nie wierzę ...- wysapałem ze złością patrząc w jej kierunku.

- Między nami nic nie było - tłumaczyła spokojnie - jeśli dałam Ci jakieś błędne sygnały to ... - zawiesiła głos - przepraszam - dokończyła kolejny raz odwracając twarz , by uniknąć mojego wzroku.

- Kłamiesz ! - krzyknąłem po raz kolejny - nie umiesz się przyznać, ani przede mną , a najbardziej przed sobą, że między nami coś jest!

- Właśnie coś! - podchwyciła - seks. Coś na co umawialiśmy się na samym początku... pamiętasz? - zapytała stając na przeciwko mnie, na tyle blisko,że dostrzegłem każdy grymas na jej twarzy. - Sam tego chciałeś. Nie oczekuj ode mnie nic ponad to, co było w umowie - dodała bezczelnym tonem.

- Umowie? a była tam kurwa mowa o wspólnym mieszkaniu, śniadaniach i tym wszystkim co pozwalało mi wierzyć, że jednak jesteśmy przyjaciółmi?!

- Przyjaciółmi - powtórzyła - nie parą - dokończyła łamiącym się głosem., nieśmiało dotykając mojego policzka - dokonałeś nadinterpretacji kochanie - ironizowała - pomyliłeś moją sympatię z miłością..

- Pomyliłem się co do Ciebie - stwierdziłem z bólem, siadając znów na kanapie, czując niemiłosierny ucisk w klatce piersiowej.

- Dobrze się czujesz? - spytała z nagłą troską w głosie, że znów byłem w stanie uwierzyć, że czegoś się boi, że kłamała..

- Wyjdź - wyszeptałem łapiąc się za serce. - Gówno Cię to powinno obchodzić..

- Każdy z nas ma jakieś demony - tłumaczyła zapinając torbę. - Nie jestem gotowa, dzielić się swoimi - tłumaczyła - i tak byś nie zrozumiał.. - ten związek do niczego nie prowadził - sam wiesz- byliśmy dla siebie wyjściem ewakuacyjnym - a te jak wiesz, są tylko chwilowe. Z szacunku dla Ciebie odpuszczam. Lepiej teraz niż za kilka miesięcy. Spirala sama się nakręciła.. żadne z nas nie będzie miało siły, ciągnąc tego dalej..

Chciałem coś dodać, zaprzeczyć, powiedzieć jej, że się myli. Chciałem jej wytłumaczyć,że może nie jestem dobry w okazywaniu uczuć, ale jest dla mnie kimś wyjątkowym, jednak było już za późno. Nim zebrałem się na odwagę w pokoju, pozostał jedynie zapach jej perfum.



Kochani

Dziękuję każdemu z osobna za tak liczną aktywność. Mówiąc szczerze, kiedy zaczynałam pisać tą historię nie liczyłam na jakiekolwiek zainteresowanie. Wasza aktywnośc jest dla mnie największą nagrodą. Marta trochę namieszała, zapewne większośc z Was spodziewała się innego obrotu sprawy..

Pozdrawiam Was ciepło.

Oxygen_word





W połowie drogi do szczęściaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz