EPILOG

4.9K 217 43
                                    

5 lat później..

Michał

Wypiłem ostatni łyk zimnej kawy, w myślach przeklinając fusa, które drażniły mój język. Przetarłem dłonią usta i z obrzydzeniem spojrzałem  brązową na plamę w miejscu przesuniętego kubka. Włączyłem laptopa co chwilę zmieniając jego pozycję, bowiem jasne wiosenne słońce odbijało się w ekranie komputera. Z odtwarzacza ustawionego na kuchennym blacie, dobiegały ostatnie dźwięki piosenki, w których wokalista zapewniał o tym,że jest idealnym, wręcz perfekcyjnym partnerem. Uśmiechnąłem się w myślach do słów piosenki i z rozrzewnieniem spojrzałem na niedojedzoną kanapkę z serem i wiśniową konfiturą. Otworzyłem nowy dokument tekstowy i ze znużeniem wziąłem do dłoni teczkę z kolejną sprawą. Przyglądałem się z uwagą kolejnej decyzji sądu, gdy usłyszałem dźwięk przekręcanego zamka w drzwiach wejściowych. Nim zdążyłem unieść wzrok, ciężka torebka Natalii upadła obok laptopa, skutecznie wyrywając mnie z chwilowego otępienia.

- Spotkałam Martę! - powiedziała głosem pełnym podniecenia, przyciągając do siebie jedno z wolnych krzeseł i rozwiązując niebieską apaszkę wokół szyi - a w zasadzie to widziałam - wyjaśniła po chwili, siadając wygodnie, a dużą skórzaną torebkę, przewieszając przez oparcie krzesła.

Wyprostowała szczupłe ciało i na powrót długie ciemne włosy, przerzuciła przez ramię. Twarz wykrzywiła się w nieznacznym grymasie zniecierpliwienia. Szturchnęła mnie w ramię i powtórzyła :

- Byłam u ginekologa i w poczekalni spotkałam Martę... to znaczy widziałam ją w poczekalni, bo pediatra ma gabinet obok, a chyba tam szła bo była z dwójką małych dzieci - opowiadała.

Milczałem. Natalia jednak nie dawała za wygraną i kontynuowała z ekscytacją w ruchach: skubała opuszki palców i poprawiała się na krześle niczym dziecko, które nie może doczekać końca lekcji.

- Nie interesuje mnie to - uciąłem ostatkiem silnej woli, by znów nie pogrążyć się we wspomnieniach. Wyparłem Martę ze swojej pamięci bezpowrotnie, jedynie blade strzępki myśli przypominały mi o niej - jak dzisiejsza piosenka w radio czy nagryziona kanapka.

- Tato ! - zajęczała Natalia - powinieneś się  nią spotkać, ta mała była bardzo podobna do ciebie - znów próbowała mnie przekonać do spotkania z byłą kochanką - może to moja siostra? - zachichotała, a ja poczułem jak oblewa mnie zimny pot.

- Twoja siostra to zaraz skończy zajęcia w szkole - wyjaśniłem - może odbierzesz Olę?- zapytałem uciekając od tematu Marty.

- A Kornelia nie może? ! - krzyknęła ze złością - Nie rozumiem! Wychowujesz ją jak mnie, chociaż nie jest twoim dzieckiem! Kornelia znalazła frajera, który płaci na dziecko i wychowuje , bo sama w tym czasie puszcza się z jakimś trenerem fitness - fuknęła.

- To są nasze sprawy. Czy ci się to podoba czy nie Ola jest twoją siostrą i będę ją wychowywał tak długo jak będzie to konieczne! - krzyknąłem rozzłoszczony krnąbrnością starszej córki. - Co robiłaś u ginekologa? - zapytałem , patrząc jak w brązowe oczy Natalii wdziera się przerażenie, zastanawiając się co moje dziecko robiło u specjalisty.

- Ulica Opolska , numer mieszkania chyba cztery - fuknęła po raz kolejny i gwałtownie wstała z miejsca, nieznacznie poruszając stołem -  A teraz się spieszę , bo czas mnie goni - powiedziała jednym tchem stojąc znów w drzwiach wyjściowych - muszę odebrać Aleksandrę , bo mamusia nie może - powiedziała słodko z fałszywym uśmiechem na ustach i trzasnęła drzwiami wychodząc w pośpiechu z mieszkania.

Spojrzałem jeszcze raz na wysuszone już pieczywo i pośpiesznie ruszyłem w kierunku drzwi wyjściowych, w kieszeniach przetartych spodni szukając kluczy od samochodu. Prawie wybiegłem z klatki, potykając się o rozrzucone w korytarzu puszki po piwie. Wsiadłem do samochodu i nerwowo odpaliłem silnik. W nawigacji telefonu ustawiłem docelowy adres i z przysłowiową duszą na ramieniu ruszyłem przed siebie.

W połowie drogi do szczęściaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz