12.

4.6K 240 36
                                    

Rozdział dedykowany dla ania8282 z wyrazami podziękowania za niesamowite ciepło, magię i nadzieję- którą przekazujesz przez bohaterów: " Bez przebaczenia" : za opiekuńczość Kuby, wrażliwość delikatnej Kai i uśmiechu Pięknego Romana:-)

Michał

Obudził mnie tępy ból głowy. Odruchowo zasłoniłem oczy, wierzchem dłoni, nim zrozumiałem, że oślepia mnie światło ulicznej lampy, a na zewnątrz panuje mrok. Z nocnego  stolika, wziąłem butelkę i  wcześniej rozpoczętej tequilii i niezgrabnie ruszyłem w kierunku kuchnii. Potknąłem się o rozrzucone w przedpokoju buty i zaklnąłem siarczyście.

- Przepraszam - usłyszałem ciepły głos M arty, dobiegający z łazienki.

Schyliłem się po rozrzucone obuwie, gdy Marta zawołała po raz kolejny:

- Chodź do mnie! - mówiła słodkim głosem - mam tutaj małe przyjęcie - zaśmiała się.

Stałem chwilę pod drzwiami, nie do końca pewien, czy powinienem skorzystać z kuszącej propozycji ilustratorki. Zachęcony jednak, kolejnym zawołaniem,  niepewnie wszedłem do środka.  Niewielkie pomieszczenie całe wypełnione było parą,a w powietrzu unosił się słodki zapach: cynamonu i jabłek. Marta wylegiwała się w wannie, a ogrom piany - który wytworzyła - skrupulatnie okrywał jej ciało,  odsłaniając jedynie fragment obojczyka i głowę.

- Wersja świąteczna - zażartowałem, delektując się  przyjemnym zapachem oraz  siadając na krawędzi wanny, biorąc na palec pianę i robiąc jej na czubku  nosa -kleksa.

Spojrzała na mnie zalotnie spod długich rzęs i kolejny raz zaśmiała się w głos,  ściągając z nosa pianę.

- Co to było? - spytała rozbawiona nawiązując do mojego niezbyt kulturalnego zachowania w klubie.

- Miałem ciężki dzień - odpowiedziałem krótko,  chcąc uniknąć rozwlekania nieprzyjemnego tematu, mojego kalectwa, które od momentu spotkania z Mariuszem, na nowo odżywało w mojej głowie - budząc stare demony - o których myślałam,  że już zapomniałem.

Nie odpowiedziała. Niemo skinęła jedynie głową,  w geście zrozumienia. Kolejny raz usmiechnęła się zalotnie i odwróciła do tyłu, a z wąskiej półki tuż za głową - ściągła butelkę otwartego wina.

- Jak widzisz mam tu małe przyjęcie - uniosła butelkę do góry i śmiało napiła się wina prosto z butelki - dołączysz? - zapytała wzrok kierując na trzymaną przeze mnie w dłoni, butelkę tequilii.

- To chyba nienajlepszy pomysł... - próbowałem odmówić,  spoglądając na skromnych rozmiarów wannę, do której mimo wielu udogodnień - czasem samemu ciężko mi było wejść.

- Pomogę ci - zaoferowała z entuzjazmem.

Energicznie wyszła z wanny, a woda z jej mokrego ciała,  utworzyła coś na kształt kałuży jasnych płytkach, obok piany która - niewielkimi fragmentami, odsłaniała  jej ciało. Złapała moje spodnie, razem z bielizną i patrząc mi głęboko w oczy - ściągła ubrania - jednym zwinnym ruchem. Upiła kolejny łyk wina. Odłożyła kulę i ściągła mi  koszulkę. Z odwagą wpatrywała się w moje nagie ciało,  zatrzymując wzrok na wytatuowanej klatce piersiowej.

- Teraz jest sprawiedliwie - powiedziała, palcem wodząc po konturze wilka. - Wchodzisz pierwszy - ruchem głowy wskazała na wannę - pomogę ci.

- Dlaczego? - zapytałem siadając na skraju wanny, ręką chwyciłem umocowany tuż nad baterią uchwyt.

W połowie drogi do szczęściaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz