1

12.5K 320 166
                                    

- Wszystkiego najlepszego Azi

Stałem jak debil wśród ludzi śpiewających mi sto lat. Nienawidziłem tego niezręcznego uczucia, westchnąłem cicho i rozciągnąłem swoje usta w sztucznym uśmiechu, udając , że wszystko jest w porządku.
Pomieszczenie było duszne i ciemne, oświetlane tylko kolorowymi ledami , leciała głośna muzyka zagłuszana co jakiś czas głośnym stuknięciem kuli do kręgli o podłogę a następnie dźwiękiem przewracających się kręgli.

Skierowałem wzrok na świeczki, wbite w starannie przyozdobiony tort, które przed chwilą zdmuchnąłem.  Zastanawiałem się kto był aż takim debilem żeby to wszystko przygotować.
Moje 18 urodziny ... od teraz jestem dorosły...
To dziwne, ale oczekiwałem, że gdy już ta chwila nastąpi to nagle jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki coś się zmieni. Ale nic się nie zmieniło, nadal czułem, że wszystko jest tak samo beznadziejne jak wcześniej.

Uważnie obserwowałem ludzi zgromadzonych wokól mnie. Była to kolejna rzecz której nienawidziłem, od zawsze zwracałem uwagę na zbyt dużo szczegółów. Wszyscy się uśmiechali, nie wszyscy szczerze, ale sprawiali wrażenie, że dobrze się bawią.
Gdyby tylko widzieli to co ja widzę... wyobraziłem sobie  przerażenie malujące się na ich twarzach.

Odkąd pamiętam dostrzegałem więcej niż zwykli ludzie. Było to bardzo uciążliwe i przyspożyło mi wielu kłopotów, ale po tylu latach w końcu nauczyłem się z tym żyć.

Miałem dar, widziałem duchy i inne przerażające rzeczy, które teraz oplatały moich przyjaciół w śmiertelnym uścisku.
Było ich zdecydowanie więcej niż zwykle, ale nie nartwiło mnie to, one po prostu lubiły gromadzić się w różnych miejscach ....

Nigdy się tym za bardzo nie interesowałem. Tak naprawdę wiedziałem tylko tyle że dzielą się one na te dobre i złe. Ale to dało się wywnioskować już na pierwszy rzut oka
Przeleciałem wzrokiem po całej sali, z doświadczenia nie zatrzymując na żadnym z nich dłużej wzroku. W końcu nie chcę żeby moje urodziny zamieniły się w imprezę wściekłych demonów.
Zaśmiałem się pod nosem, one nienawidzą gdy ktoś je dostrzega.

Ktoś poklepał mnie po ramieniu i wręczył mały kieliszek z przeźroczystym płynem. Wziosłem toast.

- Za ładne dupy ... dla nas wszystkich - ktoś wykrzyczał życzenie, a pozostali wybuchli śmiechem.

Za lepsze życie - wyszeptałem w myślach dołączając się do nich.

Przyłożyłem kieliszek do ust, a ciecz wypełniła mi gardło. Poczułem charakterystyczny smak alkoholu. Wzdrygnąłem sie lekko ale nie zawachałem się. Piłem już od dawna, ale to chyba normalne w dzisiejszych czasach, wszyscy pili.
Ktoś ponownie napełnił mi kieliszek.

Po którejś z kolei kolejce poczułem jak zaczyna mi się kręcić w głowie. Nie chciałem przerywać tej "orgi" , ale wiedziałem, że dzisiaj będę musiał dostać sie do domu na własną rękę.

- D...dzisiaj więcej nie piję - wybełkotałem niewyraźnie.

Przyjęcie trwało do późna. Mieliśmy w planach wyjść na miasto by tam je kontynuować, jednak ludzie zaczęli się wykruszać i ostatecznie stwierdziliśmy, że to wszystko nie ma sensu.

- Kuuuuurwaaaaaa - zorientowałem się że musiałem na chwilę zasnąć, a jakby tego było mało cholernie bolał mnie łeb.

Wyciągnąłem z kieszeni telefon i przejrzałem się w jego czarnym wyświetlaczu. 

- Zabiję tych debili, którzy mi to zrobili - powiedziałem przyglądając się mojej paskudnej mordzie, na której ktoś namalował jeszcze brzydszy zestaw penisów - no po prostu zajebiście!

Modliłem się w duchu, aby nie okazało się że użyli do zrobienia tego arcydzieła niezmywanego markera. Wsadziłem palec do ust i przejechałem nim po jednym z rysunków. Tusz rozmazał się, a ja odetchnąłem z ulgą - zmywalny. Szybko zmazałem te małe czarne gówna z twarzy i wstałem kierując się do wyjścia.

Zataczając się lekko wyszedłem po schodach i skierowałem się ulicą oświetloną tylko z rzadka nielicznymi lampami. W uszach mi szumuało i nie wiedziałem co się wokół mnie dzieje.
Przeklnąłem i uderzyłem się parę razy po policzku by oprzytomnieć, pomogło ale tylko na krótką chwilę.
Dookoła mnie pomimo, że nigdzie nie było żywej duszy panował ogromny zgiełk, potempieńcze krzyki wdzierały się do moich uszu zagłuszając myśli, a szkaradne, wykrzywione cierpieniem twarze przesuwały się milimetry odemnie przyprawiając o dreszcze.
Szczerze nienawidziłem mojego życia...

Kiedy w końcu dotarłem do mieszkania, byłem okropnie zmęczony. Moje oczy przyzwyczaiły się już do ciemności, wiec nawet nie zadałem sobie trudu by zapalić światło. Powlokłem się do łóżka, po drodze zdejmując koszulkę i spodnie. Upadłem na miękki materac i prawie natychmiast zasnąłem.

Obudziłem się nad ranem, ciągle było ciemno, dom trwał w ciszy. Zamrugałem kilka razy przezwyczajajac się do braku światła. 
Odwróciłem sie na drugi bok, z myslą że może tak będzie mi lepiej zasnąć, a moje oczy napotykały wzrok innych.... dużych, kasztanowych oczu.

Na jego ustach malował się delikatny uśmiech.

- Kochanie........  - Otwarłem usta w niemym krzyku - wróciłem.... - spanikowany wbiłem się w krawędź łóżka, przy okazji nogą odpychając osobnika, który z hukiem upadł na podłogę.

****
Taki trochę krótszy rozdział na rozgrzewkę, myślę , że mi to wybaczycie bo obiecuję, że następne bedą dłuższe :)

A tak wgl to dziękuję, że ktokolwiek postanowił sięgnąć po tą książkę i mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić podczas jej czytania.

Skoro już tu jestem chciałam przy okazji zaprosić do mojej poprzedniej książki
"Jaśmin"

( ͡° ͜ʖ ͡°) Kochanie, wróciłem ( ͡° ͜ʖ ͡°) (bxb)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz