8

2.4K 128 15
                                    

"Jestem medium- przywoływanie i odsyłanie duchów. Sztuka pocałunku"

No tak to wiele wyjaśnia.

Westchnąłem ciężko, analizując tytuł.  Z jednej strony było to ochydne, a z drugiej był to jedyny poradnik o takiej tematyce jaki udało mi się zdobyć.
Otworzyłem książkę na rozdziale z odwoływaniem duchów.

Pocałunek odbierający dusze - przeczytałem  duży napis na początku strony.

Ostrożnie, uważając by tym razem jej nie przewrócić oparłem się o szafkę i zagłębiłem się w opis całego rytuału.
Nie wydawało sie to zbyt trudne, przynajmniej w teorii. Należało po prostu skupić się na tym co chciało się zrobić i powinno wyjść. Trudniejszym aspektem była na pewno otoczka, ale miałem nadzieję, że i z tym sobie poradzę.

Wyciągnąłem telefon i zrobiłem stroną parę wątpliwej jakości zdjęć, nie chciałem rysykować zniszczenia kolejnej tak przydatnej rzeczy, w końcu Labion  już raz pokazał co potrafi.



Wpatrywałem się w swoje odbicie w lustrze, moje włosy zdecydowanie wołały o wizytę u fryzjera. Wśród niebieskich krótko przystrzyżonych  kosmyków  wyraźnie znaczyły się moje znienawidzone, naturalne jasne włosy.  Przyjrzałem się błyszczącemu w świetle żarówki kolczykowi w nosie, było średniej wielkości srebrne koluszko, pamiętam jak po raz pierwszy pokazałem się z nim swojej matce. Na początku mnie wyśmiała, ale potem się wsciekła i swierdziła, że upodabnia mnie do krowy. Zabolało, tym bardziej, że nigdy nie przeszkadzały jej pozostałe, te które miałem w uszach nie przeszkadzała jej farba na włosach, nie przeszkadzał jej nawet tatuaż kruka na karku, który zrobiłem bez jej zgody w wieku 14 lat  ale ten jeden kolczyk utkwił jej solą w oku i nie mogła mi wybaczyć, że wciąż go nosze. Powinna sie odczepić, to nie jej życie i nie ona będzie decydować jak ono się potoczy.

Westchnąłem i korzystając ze zdjęć które zrobiłem w bibliotece, wróciłem do odwzorowywania niezbyt skomplikowanych, aczkolwiek klimatycznych wzorów na mojej skórze. Ciągnęły się niczym cieniutka pajęcza sieć, albo roślinne pnącza od szyji, przez ramiona  aż po pępek. Podobało mi się w jaki sposób podkreślają moje mięśnie. Uśmiechnąłem się lekko na myśl, że teraz bez trudu mógłbym zastąpić członka jednego z dzikich plemion.

Parę minut później, zadowolony z efektu końcowego wychyliłem głowę rozglądając się po pokoju. Po pomieszczeniu rozchodził się mocny zapach lawendy i wszędzie panował półmrok rozświetlony tylko ustawionymi przezemnie przy scianach świeczkami oraz nikłym światłem wpadającym przez odsłonięte przez Labiona okno. Skrzywiłem się, prosiłem go by tego nie robił.

- Labion?

Chłopak na dźwięk swojego imienia odkleił czoło od szyby i spojrzał na mnie melancholijnym wzrokiem. Jego usta zadrgały w słabym uśmiechu. Odwzajemniłem go starając się żeby wyglądał jak najmniej sztucznie.

Usiadłem obok niego na parapecie.

- O co chodzi? - jego głos przebił się przez kłębowisko  myśli w mojej głowie

Wzruszyłem tylko ramionami. Teraz kiedy byłem tak blisko rozwiazania mojego problemu naszły mnie wątpliwości. Nawet po tym wszystkim co zrobił przez ostatni tydzieć ciągle zastanawiałem się czy odesłanie go to to, czego naprawdę chcę.
Był denerwujący, to prawda, ale czy jak już zniknie to nie zrobi sie zbyt spokojnie? Po za tym wszystkie te potwory, o których zdążyłem już zapomnieć powrócą. Potwory które były moim najgorszym koszmarem już od wczesnego dzieciństwa i których za wszelką cenę chciałem sie pozbyć.
Palące mnie po piersi wzory informowały, że powinienem szybko podjąć decyzję.

Przetarłem dłonią twarz i wstałem, a Labion poszedł w moje ślady.  Złapałem jego dłoń i splotłem nasze palce . Po chwili chłopak już stał przyciśniety do ściany z rękami nad głową.
Wpatrywałem się w jego duże kasztanowe oczy, szukając w nich odpowiedzi na moje pytania. Światło tańczyło w nich tworząc iskierki strachu i podekscytowania.

Wzory paliły mnie coraz mocniej, miałem wrażenie, że zaraz spłone od środka. Chciałem zerwać z siebie koszulkę i je jak najszybciej zmyć, ale zamiast tego stałem  niewzruszony ze wzrokiem wbitym w zdezoriętowanego chłopaka.

Oparłem swoje czoło o niego, oddychając ciężko, chciałem się uspokoić.

Zamknąłem oczy i wyszukałem jego usta. Nie wiem czego się spodziewałem, że bedą ochydne? Że zwymiotuje gdy je dotkne?
W każdym razie nie spodziewałem sie, że nie poczuje nic. Co prawda były miękkie i sama czynność była przyjemna, ale nie stało sie nic co zwykle dzieje się w takich chwilach. Mój oddech nie przyspieszył, a  serce nie zaczęło mocniej  bić.
Moje kolano jakby auyomatycznie powedrowało między nogi chłopaka, a ja wpiłem sie mocniej w jego usta, desperacko próbując poczuć coś co rozwiałoby moje wątpliwości, bym mógł zdecydować co dalej mam z tym robić.
Przerwałem na chwile by nabrać powietrza i ponownie włączyłem nasze wargi.
Prawdę mówiąc sama jego obecność byłą nijaka, jakby nie istniał co aż za dobrze zgadzało się z tym kim był naprawdę. Nie był ani gorący ani zimny, istniał, ale nie różnił sie od otoczenia które go otaczało.

To była jedna z najtrudniejszych chwil w moim życiu, nie miałem pojęcia co powinienem zrobić. Czułem sie rozdarty  pomiędzy to co czułem  wcześniej, a to co było tu i teraz .
Wszystko było niejasne i skomplikowane, ale udało mi sie podjąć decyzje.

Oczyściłem umysł z wszystkich mysli, co wbrew pozorom było bardzo trudne i skupiłem się na tym by przypomnieć sobie treść słów, które powinienem wypowiedzieć by dopełnić rytuału.
Słowa wybrzmiały w mojej głowie jak gdybym wypowiadał je naprawdę. Poczułem jak moje ciało wypełnia dziwna siła, w miarę jak robiło się jej coraz więcej coraz słabiej wyczuwałem obecność chłopaka.
Otworzyłem oczy i w ciemności napotkałem jego przerażony wzrok. Robił sie coraz mniej widoczny, a ja wiedziałem, że nie mogę przerwać tego co zacząłem.
W końcu rozpłynął sie całkiem a ja czułem tylko jak jego dusza znajduje sie gdzieś we mnie. Pulsuje, drży podrażnia każdy centymetr mojego ciała powodując przyjemne mrowienie i łagodząc palący ból na mojej klatce piersiowej.

Automatycznie, jak gdybym robił to od zawsze odwróciłem sie w stronę okna, skąd do pokoju wpadał jasny snop światła. Zamknąłem oczy i powoli wypuściłem powietrze, jego dusza odczepiła sie od mojego ciała i polaciała w jego strone. Czułem jak razem z nią ucieka ze mnie cała energia.

( ͡° ͜ʖ ͡°) Kochanie, wróciłem ( ͡° ͜ʖ ͡°) (bxb)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz