13

1.8K 88 10
                                    

Przyglądanie się temu jak obydwoje wychodzą było bolesne, ale jak zwykle moja duma nie pozwoliła mi nic po sobie pokazać. Mierzyłem ich niezbyt przyjaznym wzrokiem z pod zmróżonych powiek, aż nie zamknęły się za nimi drzwi.
Kiedy to się w końcu stało odetchnąłem głęboko próbując zapanować nad kłębowiskiem myśli w mojej głowie.

Odczekałem parę minut, aż kroki w sąsiednim pomieszczeniu ucichną świadcząc o tym, że obydwoje wyszli z mieszkania, a potem kolejne parę minut mając skrytą nadzieje, że jedno z nich zawróci gdzieś na schodach i zjawi się ponownie przy mnie. Zamknąłem oczy, a dłonie zacisnęły mi się na pościeli kiedy w napięciu oczekiwałem na coś co jednak nie doszło do skutku. Zostałem sam... sam w ponurym, pustym i cichym mieszkaniu.

Musiałam jak najszybciej dojść do siebie i wrócić do pracy. Nie mogłem sobie pozwolić by ją stracić, nie była najgorsza, a ja potrzebowałem tych pieniędzy, żeby przeżyć. Po plecach przeszły mnie zimne dreszcze, kiedy uświadomiłem sobie , że ostatnio ledwo udało mi się wyskrobać z portfela drobniaki na coś czym mógłbym zapełnić lodówkę, tak by mieszkające w niej światło nie musiało czuć się dłużej samotne. Zastanawiałem się jak dużo czasu musi minąć, żeby ktoś mnie w końcu wylał... chyba lepiej się o tym nie przekonywać.
Jeśli wszystko pójdzie dobrze jutro obudzę się zdrowy, albo przynajmniej w stanie, który ostatecznie można uznać za zdatny do roboty...
Szanse na to były dość duże patrząc na to, że za każdym razem, gdy Labion gdzieś znikał ja w magiczny sposób zaczynałem się lepiej czuć.
Przeciągnąłem się leniwie i przewróciłem na drugi bok wtulając głowę w miękką poduszkę.  Wyobraziłem sobie, że chłopak jest przy mnie, że wystarczy, żebym wyciągnął rękę, a zdołam go dotknąć. Jednak kiedy to zrobiłem boleśnie uświadomiłem sobie, że to niemożliwe. Labion wyszedł bo w końcu tego chciałem.
Przetarłem rękawem bluzki oczy pozbywając się niewidzialnych łez .

- Tak będzie lepiej - powiedziałem do siebie, ale mój głos zdradzał, że byłem całkiem innego zdania.

Kiedy rano mój telefon zawibrował, informując, że powinienem wstać, rzeczywiscie czułem się trochę lepiej. Próbowałem wyprzeć od siebie myśli, że wypełniające mnie poczucie pustki jest spowodowane odizolowaniem od Labiona, ale ostatecznie dałem za wygraną. Nie było sensu temu zaprzeczać skoro teraz pragnąłem jedynie tego by otworzyły sie drzwi i w nich pojawił sie on.
Wstałem z łóżka i otuliwszy się ramionami by pozbyć się przenikającego mnie zimna, podreptałem przez ciemne o tak wczesnej porze pomieszczenie nazywane sypialnią, aż dotarłem do jeszcze ciemniejszego pomieszczenia nazywanego łazienką. Skuliłem się czując pod bosymi stopami lodowate płytki. Samotna żarówka niechętnie wypełniła pomieszczenie słabym światłem.
Przejechałem dłonią po twarzy próbując sie ogarnąć. Pod palcami mogłem wyczuć nieprzyjemne w dotyku włoski. Przeklnąłem cicho przrz ostatnich parę dni nie miałem czasu sie ogolić, a taki zarost zdecydowanie nie dodawał mi uroku. Przyglądałem sie przez chwilę swojej twarzy zawieszony gdzieś pomiędzy rzeczywistością, a światem moich myśli. W ponurej łazience oświetlonej samotną żarówką zwisającą w szkaradny sposób gdzieś nad moją głową, oparty o umywalkę z nosem tuż przy tafli lustra... za stary by byc nazywanym dzieckiem, przez kogokolwiek oprócz matki i za młody by ktokolwiek nazwał mnie prawdziwym mężczyzną. Zwykły szary człowiek bez ponadprzeciętnego wykształcenia i większej szansy na sukces. Zmuszony do wstawania rano i codziennej pracy nawet kiedy nie miał na to najmniejszej ochoty.

Niecałą godzinę później ubrany w nienagannie białą koszulę z rękawami podwiniętymi aż do łokci i czarny fartych z czerwonym logo firmy ,opierałem się o wysoką ladę z ciemnego drewna i czekałem na pierwszych klientów. Czasem zastanawiałem się jak taki strój wygląda w połączeniu z moimi niebieskimi włosami. W sumie to zastanawiałem się jak z takim wyglądem i przeszłością znalazłem jakąkolwiek pracę. Rozmyślania przerwał mi cichy dźwięk otwierania drzwi, odczekałem chwilę aż mężczyzna zajmie miejsce przy swoim ulubionym stoliku i podszedłem do niego by odebrać zamówienie.

Był naszym stałym klijętem, przychodził zawsze z samego rana, kiedy wszystko na zewnątrz nadal toneło w półmroku  zimnego jesiennego poranka, a ciepłe światło wychodzące na ulice przez ogromne okna wydawało się jedyną bezpieczną ostoją w tym nieprzyjaznym środowisku,  siadał w tym samym  miejscu i za każdym razem zamawiał dużą mocną kawę .
Na mój widok przyjaźnje skinął głową. Nie pamiętam by kiedykolwiek sie uśmiechał, a nawet gdyby to zrobił, byłem pewny, że taki uśmiech wyrażałby jedynie cierpienie i smutek.

- Dzień dobry - starałem sie by mój głos brzmiał jak najbardziej przyjaźnie - to co zwykle ?

Ponownie skinął głową. Wyprostował sie i splutł razem dłonie. Podziwiałem go za to, że pomimo lekko przetłuszczonych włosów i raczej dziwacznego, wełnianego białego  sweterka z zdecydowanie za długim kołnierzem i rękawami zakrywajacymi mu połowę dłoni, emanował doświadczeniem i dostojeństwem .

Przez ten budynek przewijają się codziennie  dziesiątki osób, a każda z nich ma swoją niepowtażalną historie, ale gdybym mógł wybrać od kogo chciałbym ją usłyszeć zdecydowanie wybrałbym tego mężczyznę.

Zająłem się przyrządzeniem kawy, kiedy czarny płyn sączył się cienkim strumykiem do białej filiżanki po pomieszczeniu rozszedł sie zapach prażonych ziaren kawowca.

Zastanawiałem się, gdzie w tym momencie może znajdować sie Labion. Czy duchy mają jakieś specjalne miejsce do którego mogą sie udać kiedy znudzi im się dręczenie niewinnych ludzi? Powinienem się przestać martwić o tego idiotę, był już dorosły i zajęcie sie sobą nie powinno być dla niego problemem. Dlaczego więc kiedy choć na chwilę spuszczam moje myśli ze smyczy one biegną w jego stronę jak niesforny zwierzak.

Poczułem jak ktoś szturcha mnie lekko w ramię. Wróciłem do rzeczywistości w której to nalewana przeze mnie kawa niebezpiecznie zbliżała sie do krawędzi filiżanki. Zareagowałem w ostatniej chwili, ciecz zakołysała sie w naczyniu grożąc, że się wyleje, ale ostatecznie pozostała na swoim miejscu, a ja mogłem odetchnąć z ulgą.
Muszę się uspokoić jeśli nie chcę by coś takiego przydarzyło mi się ponownie.

***

Udało się :p
Następny rozdział będzie szybciej obiecujeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee
I będzie słodki
:p

( ͡° ͜ʖ ͡°) Kochanie, wróciłem ( ͡° ͜ʖ ͡°) (bxb)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz