11

1.9K 107 27
                                    

Nie chciałem patrzeć jak talerz roztrzaskuje się o jego głowę, chciałem zamknąć oczy i zapomnieć o tym co właśnie zrobiłem, ale moje ciało mnie nie słuchało, coś w głębi mnie kazało mi siedzieć prosto z dumnie podniesioną głową, by pokazać że jestem dumny ze swoich decyzji, przez co musiałem przyglądać się konsekwencją swoich czynów.

Ze zdziwieniem stwierdziłem, że talerz zatrzymał się tuż przed chłopakiem i zastygł w tym dziwnym miejscu miedzy podłogą a sufitem. Ramiona Labiona unosiły się spokojnie w górę i w dół, ale i tak wiedziałem, że jest to ruch szybszy i bardziej nerwowy niż zwykle. Przeszły mnie dreszcze na myśl o tym co może się za chwile wydarzyć. Skupiłem swoją uwagę na talerzu, który ostrożnie opadł na komode.

- Nie zamierzam później sprzątać bałaganu, który byś zrobił - głos był spokojny i bez emocji, ale ja całym ciałem czułem zgromadzone w nim napięcie i złość.

Odwrócił się w moją stronę i nawet pomimo tego, że stał w dość sporej odległości ode mnie wyraźnie widziałem jak jego duże niczym spodki oczy zmieniają kolor z miodowych na złote, robią się coraz jaśniejsze, aż w końcu stają się całkowicie białe. Przełknąłem głośno gule, która utkneła mi w gardle. To było pewne, że tym razem przesadziłem.

- Co ty sobie wyobrażałeś co? - Dotarł do mnie ostry niczym miliony szpilek wbijających mi się w skórę głos.
Chłopak poruszał ustami, ale głos, który słyszałem nie wydobywał się z jego krtani, tak jak poprzednio, w jakiś magiczny sposób, słyszałem go wyłącznie w swojej głowie. - Zająłem się tobą, a ty się tak odwdzięczasz?

Miał trochę racji rzucanie talerzami to nie najlepsza forma podziękowania, ale ja również nie prosiłem się o jego nagłe miłosierdzie. Mógł po prostu odejść, poradziłbym sobie sam .... w końcu zawsze radziłem sobie sam. Nigdy nie miałem ojca myślę, że nawet matka nie wiedziała kim on jest tak naprawdę, a na nią również nie mogłem liczyć, owszem starała się, kiedy tylko sie urodziłem robiła wszystko by sie zmienić i byłem jej za to cholernie wdzięczny, ale prawdę mówiąc ktoś taki jak ona nigdy nie nadawał się do opieki nad dzieckiem, może po prostu była na to za młoda, ale jej życie potoczyło się w taki sposób więc musiała się przystosować. Mimo jej szczerych chęci miała własne problemy, często zdarzały jej się zjazdy psychiczne. Pamiętam te wszystkie dni kiedy nie było jej w domu, kiedy snułem się po ulicach głodny, zmęczony i zziębnięty, pamiętam nieprzespane noce, kiedy budziłem się męczony koszmarami, ale gdy tylko otwierałem oczy napotykałem wzrok innych o wiele straszniejsztch potworów. Wtedy byłem za młody i nic z tego nie rozumiałem, nie miałem pojęcia w jakim gównie siedziała, a gdy próbowałem się jej o to ostatnio zapytać odpowiedziało mi milczenie. Rozmumiałem ją, żadne z nas nie chciało wracać do tych strasznych dni zwłaszcza po tym kiedy obydwu nam udało sie wyjść na prostą.

Zanim zdążyłem się zorientować chłopak stał tuż przy mnie, czułem na skórze jego coraz szybszy urwany oddech. Zapach siarki i dymu stał się jeszcze wyraźniejszy, miałem wrażenie, że unosi sie w pomieszczeniu niczym mgła. Był nieprzyjemny szczypał w oczy i nos, wdzierał się do płuc utrudniając oddychanid, zaksztusiłem się wdychanym powietrzem. Labion patrzył na mnie jak drapieżnik patrzy na swoją ofiarę i prawdę mówiąc tak sie czułem, jak małe nic nie znaczące stworzenie, które zaraz zostanie pożarte. Labion miał w sobie coś czego nie dostrzegałem wcześniej, tę tajemnice, która fascynuje i przeraża za razem, był nieprzewidywalny, silny, każdy jego ruch był przemyślany, wykonany z gracją i precyzją o jakiej ja mógłbym tylko pomarzyć ... i w każdym swoim ruchu wręcz ociekał seksem. Nie mogłem mu się oprzeć teraz mógłby zrobic ze mną cokolwiek by chciał, a ja bym nie protestował... nie mógłbym.

Pochylił się w moją stronę, a ja zmusiłem się do wycofania na drugi koniec łóżka, aż moje plecy nie spotkały się z zimną powierzchnią ściany.
Mimo wszystko coś w głębi mnie nie pozwalało mi sie tak po prostu mu poddać, zapewne było to moje słynne przerosłe ego.
Z każdą chwilą Labion przyciągał mnie do siebie coraz bardziej, a ja musiałem poświęcać coraz wiecej energi by się mu oprzeć. Patrzyłem mu w oczy nie okazując, że na jego widok co chwilę przechodzą mnie dreszcze strachu... w każdym razie miałem nadzieje, że to są dreszcze strachu...

- Boisz się - rozciągnął usta w uśmiechu- w głębi duszy wiesz, że jesteś nikim...

Poczułem ukłucie w klatce piersiowej, chłopak  tymi słowami dotknął czułego punktu. Czułem jakby ktoś rozdrapał ranę, która dopiero co zdążyła się zabliźnić.
Zacisnąłem dłonie w pięści, nikt nie będzie mnie obrażał w moim własnym domu. Cały mój strach gdzieś wyparował, a ja skoczyłem w stronę pochylającego się nademną chłopaka. Zdecydowanie nie spodziewał się takiej reakcji z mojej strony, upadliśmy na podłogę. Usiadłem na nim okrakiem i zacząłem okładać  pięściami po twarzy, a on starał się blokować moje ciosy.

- Ty nic nie wiesz! Nic - Starałem się wyładować na nim całą zgromadzoną przez te wszystkie lata flustracje - pierdol się !

Poczułem jak coś spływa mi po policzku, w ogólnym chaosie musiałem go  o coś rozciąć i teraz przypominał o swoim istnieniu mocnym pieczeniem.
Labion przestał się bronić i zamiast tego uśmiechał się tylko łagodnie, poczułem mocne ukłucie w sercu,denerwowało mnie to, ale nie potrafiłem go już uderzyć.

- Kurwa, przestań to robić

Pochyliłem się i pocałowałem go, mój żołądek zawirował, a serce zaczeło mocniej bić. Mogłem się spodziewać, że to się tak skończy.Czułem w ustach metaliczny posmak krwi, jedno z nas musiało dość mocno ucierpieć w bójce. Mieszały mi się myśli, nie pamiętałem już nawet o co tym razem poszło i czy miało to jakikolwiek sens.

- Dobrze, że sie już uspokoiłeś

Nie uspokoiłem się - odpowiedziałem w myślach zastanawiając się czy będzie w stanie to usłyszeć - po prostu nie mogłem się ci już dłużej oprzeć.

**
Pam pam pam pam pa ra pa pam
Ten rozdział nie ma sensu
Jak całe moje życie
Yeeeey
Cieszmy się
Mam dość
Azi ma zjebany charakter
I się mnie nie słucha
W sumie to nikogo sie nie słucha
Może jak go ktoś w końcu zgwałci to się uspokoi

...

Depresjamode_on

( ͡° ͜ʖ ͡°) Kochanie, wróciłem ( ͡° ͜ʖ ͡°) (bxb)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz