10

2.2K 113 48
                                    

Czułem się już lepiej niż poprzednio, ale Labion uparł się, że nadal powinienem odpoczywać. No więc siedziałem w łóżku oparty o stos poduszek, podczas gdy on  miał zrobić mi śniadanie. Nie do końca podobała mi się wizja, w której cały dzień miałbym spędzić na bezczynnym leżeniu  ale prawdę mówiąc to nawet gdybym wstał to i tak nie chciałoby mi się zrobić nic pożytecznego, więc może to i lepiej, że marnowałem tlen tylko w jednym pokoju zamiast szwedać sie po całym mieszkaniu.

Co chwilę słyszałem dochodzące z kuchni dźwięki świadczące, że Labion usilnie stara się coś ugotować. Zaczynałem się obawiać, czy to co stworzy bedzie w jakikolwiek sposób jadalne, nie wyglądał na osobę, która gotowałaby za swojego życia zbyt często. Prawdę mówiąc nidy bym się nie spodziewał, że ten pasożyt kiedykolwiek  będzie chciał pomóc i weźmie się za jakąś robotę. W sumie to nigdy też nie spodziewałem się, że będzie mi sie podobać fakt, że jest przy mnie, więc jak widać nawet taki geniusz jak ja czasem się myli, albo po prostu pewne rzeczy lubią ulegać zmianie.

Oparłem się wygodniej o poduszki i w skupieniu obserwowałem cienie na suficie . Moje myśli zaprzątała jedna rzecz, zastanawiałem się dlaczego rytuał nie przebiegł po mojej myśli. Przecież  odchaczyłem wyszystkie niezbedne punkty z poradnika. Były świeczki, kadzidło, mało światła, były wzory na piersi, byłem skupiony na tym co chcę osiągnąć, a nawet postarałem sie by zapamiętać ten jebany wierszyk który miałem powiedzieć by to wszystko się zaczęło. Po za tym, przecież wszystko wskazywało na to, że sie udało, chłopak znikł, a ja wyczuwałem jego obecność gdzieś w sobie, więc przecież wystarczyło odesłać go w stronę światła. Szybko odrzuciłem wersje w której to nie ja, a Labion przyczynił sie do tej widowiskowej porażki. Pozostały tylko dwie opcje, albo ten głupi poradnik był jednym wielkim oszustwem, albo ja byłem ułomny i  nie potrafiłem zrobić dobrze najprostszej rzeczy. Westchnąłem, obie wersje były nadzwyczaj prawdopodobne.

Powoli zaczynało mi się nudzić, żałowałem, że leżąc w łóżku nie mogę w żaden sposób zobaczyć co się dzieje w kuchni.
Wyobraziłem sobie Labiona krzątającego się  przy stole niczym wzorowa pani domu, z niechlujnie upiętymi włosami i starym fartuszkiem mojej matki, który pewnego razu u mnie zostawiła i później za każdym razem zapominała zabrać z powrotem. Wyobraziłem sobie jak starannie dobiera składniki, aby przyrządzić coś co mi posmakuje. Wyobraziłem sobie jak dla umilenia sobie czasu nuci w myślach jakaś melodie i porusza się w jej rytm. Zacisnąłem  dłonie na jednej z poduszek, zdecydowanie  z  jedną z wizji posunąłem się za daleko, ale było już za późno, nie mogłem się  pozbyć obrazu seksownego tyłka chłopaka kołyszacego sie lekko w lewo i w prawo. Zastanawiałem sie jak to możliwe, że czuję coś takiego w stosunku do osoby, którs jeszcze parę dni temu budziła we mnie ogromne obrzydzenie.
Przeklnąłem cicho, teraz czułem się rozdarty pomiędzy chęcią pozostania grzecznym chłopcem, który posłusznie czeka w łóżku, aż ktoś przyniesie mu jedzenie, a potrzebą wstania z łóżka i podreptania do kuchni tylko po to by do woli napatrzeć się na każdy centymetr ciała Labiona.
Nie miałem pojęcia kiedy zaczęło mi tak bardzo zależeć na takich rzeczach.
I raczej szybko się nie dowiem, bo moje rozmyślania przerwał odbijający w mojej głowie, pusty głos chłopaka

- Skończyłem, smacznego

Usiadł na krawędzi łózka i podsunął mi talerz prawie pod samą brodę. Rozciągnąłem usta w usmiechu nawet  nie wiedząc czy robię to na jego widok czy na widok stosu naleślików z bitą śmietaną, czekoladą i owocami.
Może w cale nie jest, aż tak złym kucharzem na jakiego wygląda- przeszło mi przez myśli, gdy rozkoszowałem się pierwszym z nich.

- Możesz częsciej mi gotować, to jest pyszne - starałem się by słowa zabrzmiały jak najbardziej zrozumiale pomimo tego, że miałem pełne usta.  Nie często chwaliłem ludzi, więc Labion powinien być mi wdzięczny, że zrobiłem to w stosunku do niego.

Na jego ustach zadrgało coś, co można było nazwać cieniem uśmiechu, spodziewałem się po nim bardziej emocjonalnej reakcji, coś w stylu małego szczeniaczka, który usłyszał, że jest grzecznym chłopcem i dostał jeszcze smakołyk. Nic takiego jednak nie nastąpiło, może chłopak w końcu postanowił być mniej wkurwiający?

Kiedy chciałem sięgnąć po kolejną porcje, chłopak uprzedził mnie i zaczął pochłaniać MOJEGO naleśnika.

Ściągnąłem brwi i spojrzałem na niego z wyrzutem.Czułem sie oburzony, po za tym fakt że Labion coś jadł był dla mnie nowością, dotychczas oni razu nie widziałem aby to robił, po za tym nie wydawało mi się by była to czynnosć konieczna dla przetrwania ducha.

- To było moje - podniosłem nogę i kopnąłem go parę razy w bok - od kiedy musisz cokolwiek jeść co?

Zamiast odpowiedzi wzruszył tylko ramionami.
Nie spodobała mi się ta lekcewarząca reakcja, odłożyłem pusty talerz na komodę i wyprostowałem się.

- Może powinniśmy w ogóle zacząć od tego dlaczego jesteś tutaj, a nie tam - pokazałem palcem w górę

Przewrócił oczami, ale nic nie powiedział.

- Wkurzasz mnie - powiedziałem bardziej do siebie niż do niego.

- Uspokuj sie i się połóż, jesteś osłabio...

- CZUJĘ SIĘ DOBRZE ! - wydarłem sie na niego wsciekły - Przestań mi mówić co mam robić !

Ponownie przewrócił oczami i złapał mnie za rękę, chcąc do siebie przyciągnąć.
Pomimo, że każda komórka mojego ciała chciała bym się poddał i był przy nim, ja zaparłem się nogami skutecznie to uniemożliwiając.

- Nie dotykaj mnie - spojrzałem mu groźnie w oczy - odejdź słyszysz?

Na moje życzenie Labion poluzował uścisk, a ja nie mogąc utrzymać równowagi runąłem z powrotem na łóżko. Jęknąlem cicho, nawet pomimo stosu poduszek, było to bolesne spotkanie zarówno dla mojego tyłka jak i pleców.

Wszystko we mnie krzyczało, żebym przestał, żebym go przeprosił do puki mam taką możliwość, ale ja wiedziałem, że w tym momencie nie zdołałbym zmusić ust do wypowiedzenia takich słów.
Labion odwrócił się i już chciał odejsć, ale w tym momencie ja zrobiłem chyba najgorszą rzecz jaką mógłbym w tej sytuacji zrobić.
Nie panowałem nad swoim ciałem, moja ręka jakby sama sięgnęła po talerz i wykonała zamach. Jak w zwolnionym tempie widziałem jak wysuwa sie on z moich palców i leci w stronę głowy chłopaka.

**
Kto też uważa, że Azi powinien ogarnąć dupe i przestać być tak porywczym?

( ͡° ͜ʖ ͡°) Kochanie, wróciłem ( ͡° ͜ʖ ͡°) (bxb)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz