12

1.9K 103 54
                                    

Z każdą chwilą robiło mi się coraz bardziej gorąco i duszno. Bliskość Labiona działała na mnie obezdwładnisjąco, nie mogłem samodzielnie myśleć. W ustach miałem krwawy posmak i kręciło mi się w głowie, ale starałem się to sobie wytłumaczyć emocjami których doświadczałem.
Oderwałem sie na chwilę od chłopaka i podniosłem głowe. Musiało minąć parę długich sekund zanim mój wzrok wyostrzył się na nowo, otwarłem i zamknąłem usta jak niedorozwinieta ryba, kiedy  zrozumiałem, że przez cały czas ktoś nas obserwował. Co ona tu robi?

- Kurwa - wyrwało mi się

Majka opierała sie niedbale o framuge drzwi i patrzyła mi w oczy. Miałem wrażenie, że za chwile wywierci we mnie dziure na wylot swoim przenikliwym wzrokiem. Na jej twarzy malował sie słaby, wyrażający litośc i zażenowanie uśmiech. Po dość długiej chwili kiedy trwaliśmy wszyscy wpatrzeni w siebie skrępowani tą niezręczną sytuacją , dziewczyna poruszyła ustami jak gdyby chciała wypowiedzieć moje imię, ale z jej gardła nie wydobywa się żaden głos.
Wciągnąłem ze świstem powietrze.
Nie no super kolejny niemy baran do kolekcji, jakby nie wystarczyło mi problemów z tym który zadomowił się w moim pokoju

- Jak długo tu jesteś? - zapytałem mając cichą nadzieję, że jest niewidoma i nie widziała tego co się przed chwilą stało.

Westchneła, domyślałem się co mogła w tym momencie czuć, ale chyba i tak wolałbym być w tym momencie na jej miejscu niż na swoim.

- Na tyle długo, żeby móc się do woli napatrzeć  - odpowiedziała w końcu, a jej głos był zbyt spokojny. Spodziewałem się, że będzie bardziej roztrzęsiony, nerwowy, że będzie na mnie zła. Być może chciałem żeby była, żebym mógł potraktować to jako swoją kare, ale jedyne co otrzymałem to obojętny spokuj, jak u Labiona, a to chyba było gorsze od kary bo nie miałem pojęcia jak się zachować.

Miałem ochotę wypuścić na wolność wiązankę przekleństw, ale ostatecznie się powstrzymałem, lepiej nie pogrążać się bardziej. Wystarczyło, że kuliłem się teraz przed jej wzrokiem siedząc na podłodze jak karcony pies z podkulonym ogonem.  Nie powinienem się przejmować jej zdaniem na ten temat, w końcu od początku mi na niej nie zależało. Razem z Labionem byli przecież tylko problemem, którego chciałem się jak najszybcuej pozbyć... prawda? Kurwa kogo ja chcę oszukać nic nie jest w porzadku, ona właśnie widziała jak się całuje... z facetem. Czy może być coś gorszego? Strace przyjaciół, strace moje dotychczasowe zycie, o które tak bardzo się starałem. Jestem skończony, równie dobrze mógłbym teraz wstać i w akompaniamęcie śpiewanej na pogrzebach pieśni "Anielski orszak" podejść do okna i wyskoczyć, bo to i tak lepsze od tego co mnie może spotkać teraz.

- Słuchaj, ja... - podjąłem desperacką próbę wytłumaczenia się z tej sytuacji, ale dziewczyna mi przerwala

- Jesteś gejem ! -oburzona wyrzuciła rece w górę, jak gdyby to była najgorsza rzecz jaką mogłem zrobić.

Po za tym to określenie nie było odpowiednie, robiło mi się niedobrze za każdym razem gdy je słyszałem.Fakt, że całowałem się z mężczyzną nie robi ze mnie jeszcze geja, tak jak picie alkoholu raz na miesiąc nie zrobi ze mnie alkoholika, a napisanie wypracowania na sprawdzianie pisarza. Zacisnąłem dłonie w pięści. Przecież nie lubiłem męzczyzn, nie w taki sposób, a najmocniejszą więź jaką mogłem zaakceptować pomiędzy przedstawicielami  tej samej płci to była wieloletnia  przyjaźń, kiedy to jest się tak z kimś blisko, że zaczyna się traktować drugą osobę jak członka rodziny, jak brata. Nienawidziłem mężczyzn... nie, nienawidziłem Labiona.

- N i e j e s t e m g e j e m - wycedziłem przez zęby, literka po literce jak dziecko w podstawówce poproszone o przeliterowanie trudnego słowa i miałem nadzieje, że informacja w takiej formie dotrze do jej zakutego łba - zrozumiałaś ?

W odpowiedzi zrobiła tylko mine, która z całą pewnością świadczyła o tym, że mi nie wierzy.
Zastanawiałem się jak w tej sytuacji Labion może być taki spokojny, odwróciłem głowę w jego stronę, tak jak sie spodziewałem jego twarz przybrała wyraz zlewającej wszystko obojętności. Chłopak zdążył już wstać co oznaczało, że byłem jedyną osobą, która nadal płaszczyła się na podłodze.

Podniosłem się powoli, ale moje ciało i tak musiało stwierdzić, że było to zbyt szybko bo zakręciło mi się w głowie.
Zapewne bym upadł gdyby nie powstrzymały mnie przed tym dwie pary rąk.
Ktoś dotknął mojego czoła.

- Cholera masz gorączke - dziewczyna patrzyła na mnie zaniepokojona- mam nadzieje, że to nie przez niego, pomóż mi- skineła głową na Labiona

Spojrzałem na podtrzymującego mnie chłopaka i przerzuciłem z powrotem wzrok na Majkę , sciągnąłem brwi, analizując to co właśnie powiedziała.

- Ty go widzisz? ! - wypaliłem, kiedy wspólnie prowadzili mnie w stronę łózka

- Nie, ja ześwirowałam i rozmawiam sama ze sobą, a ty namiętnie lizałeś się z powietrzem

Spojrzała na mnie z politowaniem, tak jakbym powiedział coś bardzo głupiego. Bo to było głupie. Miałem nadzieje, że uzna iż zaczynałem majaczyć od gorączki, miałem dosć wychodzenia na debila jak na jeden dzień.

Zaparłem się nogami, nie chciałem ponownie wylądować w łóżku, przyglądałem się nieufnie drewnianej konstrukcji, zbyt miękkiemu materaciwi, grubej pościeli i nadal nienagannie ułożonemu stosowi poduszek

- Zostawcie mnie nic mi nie jest - spróbowałem się wyrwać, ale ręce Labiona uparcie zaciskały sie na moich ramionach utrzymując mnie w pione.

- I dlatego nie możesz samodzielnie ustać na nogach?

Zmrużyłem oczy wysyłając dziewczynie nienawistne spojrzenie. Oczywiście, że mogłem ustać, ale miałem już dość kłótni więc posłusznie wsunąłem się do łóżka.
Majka usiadła na krawędzi łóżka, a Labion nadal stał w tym samym miejscu co poprzednio i patrzył gdzieś przed siebie w tylko sobie znany punkt. Przyłapałem się na myśleniu o tym, że chciałbym aby to on siedział obok mnie, a dziewczyna była gdzie indziej, najlepiej za drzwiami prowadzącymi na klatkę schodową. Chciałem żeby to jego zatroskany wzrok błądził po pokoju co chwilę zatrzymując się na mnie i żeby wtedy to jego usta rozciągały się w uśmiechu.
Nie chciałem dopuścić do siebie możliwości, że takimi myślami zaprzeczam temu co mówiłem wcześniej.

- Chcesz, żebym wyszła? - moje rozmyślania przerwał głos dziewczyny. Wytrzeszczyłem na nią oczy jak debil, zastanawiając się czy potrafi czytać w myślach. Ostatecznie doszedłem do wniosku, że jednak tego nie potrafi i po prostu, domyśliła się że chcę zostać sam widząc mój nieobecny wyraz twarzy.

Nie chciałem być nieuprzejmy , ale i tak skinąłem głową.

- Ty też wyjdź - powiedziałem w stronę Labiona - wyjdź i nie wracaj ... nienawidzę cię  - nie byłem pewny czy to było to co naprawdę czuję, powiedziałem to chyba bardziej dlatego, że zdążyłem już przywyknąć do wypowiadania tych słów. Prawdę mówiąc Labion w ogóle nie przypominał tego chłopaka, którym był na początku. Jakby był zupełnie innym człowiekiem, człowiekiem który mnie cholernie pociągał i z trudem mogłem się powstrzymać by nie wyciągnąć do niego rąk, tak jak małe dziecko wyciąga je do matki oczekując, że je przytuli....
Tak naprawdę nie chciałem żeby wychodził...

( ͡° ͜ʖ ͡°) Kochanie, wróciłem ( ͡° ͜ʖ ͡°) (bxb)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz