Wigilia i koniec roku szkolnego *6*

474 17 4
                                    

- Nie wiem czy mogę ten naszyjnik przyjąć.. ile był wart? - spytała zarumieniona Hermiona.

- Eee, a cena jest ważna? - zapytał Draco.

- Może troszkę.. jeżeli był wart fortunę, niestety, ale nie mogę go przyjąć..

- 400 galeonów.. tyle kosztował.

- O nie, to na prawdę drogo.. Draco.. przepraszam, nie chcę, abyś na ten prezent stracił swoją całą odłożoną kasę.

- Przestań, to prezent od serca...

- Przepraszam co? - Hermiona była zdziwiona i nie mogła uwierzyć w to co właśnie usłyszała z ust Dracona.

- No, tak. Ale wiesz w sumie to zapomnij co powiedziałem, zwykły prezent gwiazdkowy. Ale zatrzymaj go! Ja już muszę lecieć.. Pa! - to były ostatnie słowa Dracona, po czym odszedł. 

Hermiona została sama, na początku w nic nie wierzyła i chciała oddać jak najszybciej naszyjnik.. Ale jej myśli pogrążały słowa Dracona.. postanowiła udać się na dziedziniec tam gdzie czekali na nią Harry i Ron.

- Boże, długo jej nie ma.. nie powinniśmy iść zobaczyć czy nic się jej nie stało ? - odparł zaniepokojony Ron.

- Nie musimy, właśnie idzie. - odpowiedział Harry.

- Hermiono! - krzyknęli chłopcy. - Dlaczego Ciebie tak długo nie było?

- Em.. pogoda jest ładna.. pomyślałam, że nie będzie dla was problemu jeżeli będę szła wolnym krokiem. - powiedziała zmieszana Hermiona. - To co idziemy do biblioteki? 

- Tak, oczywiście możemy iść.. 

W drodze do biblioteki na Hermiony ramieniu pojawiła się ręka, która przeszkodziła jej w dalszym podążaniu do biblioteki - to była Profesor McGonagall.

- O dzień dobry proszę pani.. coś się stało? - zapytała zdziwiona dziewczyna.

- W sumie tak Panno Granger, natychmiast proszę ze mną do mojego gabinetu! - wykrzyknęła starsza pani i prowadziła Hermionę do gabinetu. 

Hermiona razem z Profesor McGonagall weszła do gabinetu, cały był w starym stylu, jedynie zachwycał widok z okna.. No nikt by się nie dziwił. Gabinet McGonagall znajdował się na samym szczycie Hogwarckiej wieży gdzie, także była sala do Transmutacji. 

- Ale pani profesor.. ja nic nie rozumiem..

- To bardzo źle... pewnie nie wiesz jaki błąd teraz popełniasz.

-  Słucham? - Hermiona była w szoku, nie wiedziała o co chodzi.. chociaż miała na myśli jedną rzecz.. - Proszę o wytłumaczenie.

- Więc Panno Granger.. - rozpoczęła stresującą dla Hermiony rozmowę McGonagall. - widziałam, że od jakiegoś czasu, a dokładnie od początku tego roku.. zaczełaś spotykać się z Panem Malfoyem, zgadza się?

O nie, właśnie tą sprawę miała na myśli... - Tak, znaczy tylko się kolegujemy.

- A ten wisiorek? - zapytała dociekliwa Profesor. - poznaję go.

- Skąd? 

- Z dworu Malfoyów, na ulicy Pokątnej mają mały sklepik, gdzie sprzedają tak wartościową biżuterie.

- No dobrze, niech se mają.. Dostałam to od Malfoya jako prezent gwiazdkowy. 

- Dobrze, jasne Panno Granger, ale mogę panią upewnić, że z tego z sklepu jeszcze ani jednej biżuterii nie wynieśli, aby zrobić komuś prezent. 

Dramione - ich historia.//zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz