4

6.1K 505 93
                                    

Korytarze tej szkoły zdawało się, że znam już na pamięć, każdy skrawek, wszystkie sale. Chodząc po nim czułem znudzenie. Nic nowego, wszystko takie same. Obok mnie szła czwórka moich przyjaciół. Ludzie patrzyli na nas z postrachem, czego wręcz nienawidziłem. Za to moi przyjaciele mieli miny, mówiące 'Wielbię to'. Nie miałem ochoty tu być, czułem w naszej paczce wyraźne napięcie. Przeważnie zachowywali się tak kiedy mieli w planie kogoś poniżyć. Planowali to razem, mnie w to nie wtajemniczali od chwili, gdy wykrzyczałem im, że nie obchodzą mnie ich gierki. Może powinienem słuchać ich wcześniej, może mógłbym się przygotować na to co chcieli zrobić, powstrzymać ich.

- To ten dzieciak. - warknął cicho Kook, a ja spojrzałem w tamtym kierunku i otworzyłem szerzej oczy. Bo w końcu mówi o Jiminie, a ja znałem doskonale to spojrzenie Jeona. Musiałem dotrzymać też pewnej obietnicy, wypowiedzianej temu blondynkowi. Chociaż może wcale to nie fakt, że mnie o to prosił przyczynił się do mojego wychylenia. 

- Idź najpierw sam. - Hoseok kiwnął na niego głową. Wiedziałem, że czasu jest mało. Ludzie wokół nas obserwowali. Zdawali sobie sprawę, że coś się wydarzy już zapewne od chwili, gdy stanęliśmy na środku korytarza. Każdy wiedział, kiedy można zacząć się bać.

Ja sam się bałem. W końcu nigdy nie uczestniczyłem w żadnych bójkach, ani niczym podobnym. Dlaczego więc gdy tylko Jungkook zrobił krok - zagrodziłem mu drogę i odepchnąłem? Słyszałem zdziwienie w głosach innych. Nie tylko przypadkowych osób. Pozostała trójka chłopaków również była w wyraźnym szoku. 

- Co ty odkurwiasz? - Kook złapał mnie za ramię i przyciągnął bliżej, zadając mi pytanie szeptem, a jednocześnie z wyrzutem. 

- Uspokój się. - powiedziałem spokojnie, a on prychnął. 

- Od kiedy się wtrącasz? Odsuń się, Yoongi. - chciał mnie wyminąć i nawet mnie pchnął ramieniem, ale ja równie szybko złapałem go ponownie i szarpnąłem. 

Może tak to się wszystko zaczęło. Może Kook był wtedy zbyt zły i nastawiony na tę akcje, że nie panował nad sobą, a może i ja przegiąłem. Pierwszy raz byłem w centrum uwagi, uczestniczyłem w tym wszystkim. Każdy się przyglądał naszej dwójce. Chłopcy chcieli nas rozdzielić, ale nic to nie dało. Za dużo emocji w nas buzowało, abyśmy po prostu się puścili i przeprosili. Zdawałem sobie sprawę, że młodszy jest ode mnie silniejszy, ale czy wtedy miałem jakieś inne wyjście niż próbując zrobić mu jakąkolwiek krzywdę. Byłem zaślepiony i czułem się z tym źle. Miałem wrażenie, że czułem się jak oni zawsze, gdy biją innych. Nie patrzą na ból, ani konsekwencje. Byłem najrozsądniejszy, powinienem był to przerwać. 

A zamiast tego oberwałem zbyt mocno, aby utrzymać równowagę.

***

- Nie sądziłem, że wyląduje w twoim domu tak szybko. - syknąłem, kiedy Jimin przyłożył mi nasączony wacik do twarzy. 

Nie wiedziałem jak to wszystko się potoczyło. Pamiętam mój upadek, a po nim wszystko działo się jakby za jakimś szkłem. Mroczki przed oczami nie pozwalały mi nic zarejestrować. Poczułem się lepiej dopiero przed chwilą i zmarszczyłem brwi, widząc przed sobą tego dzieciaka. Jak mocno oberwałem i jak dostałem się do domu?

- Przez Ciebie miałem ochotę sam tam podejść i przywalić dla Jungkooka. - powiedział blondyn, tonem pełnym żalu. - Nie powinieneś pakować się z nim w bójkę. On jest zbyt przerośnięty. Jak ty to sobie wyobrażałeś? 

- Nie wiem. - wzruszyłem ramionami. - Powinieneś mi dziękować. To ty miałeś dziś dostać. - podniósł brwi do góry i chwilowo zaprzestał opatrywania moich ran. 

- To dlatego się na niego rzuciłeś? - skinąłem głową a potem syknąłem, kiedy się do mnie przytulił. - Przepraszam. - odsunął się ode mnie szybko. - Bardzo Cię boli?

- Będę żyć. - prychnął i pokręcił załamany głową.

- Ale muszę przyznać, że wyglądałeś zajebiście seksownie. - mówił do mnie cicho. - Aż do momentu, gdy straciłeś kontrolę. - zrobił dzióbek z ust, a później wypuścił przeciągle powietrze. - Będę musiał Ci się odwdzięczyć, mój bohaterze. - zbliżył się do mnie powoli, tak, żeby nie dotknąć mnie nigdzie zbyt mocno.

Całował mnie, a ja się w tym zatracałem. Oddałem się przyjemności, którą zapewniał mi ten dzieciak. 

Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że spadam na samo dno piekieł. 

seemingly • yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz