Najbardziej w naszych wspólnych porankach nienawidziłem tego pośpiechu. Może był to dopiero drugi raz kiedy ze sobą spaliśmy, ale czułem, że od razu po przebudzeniu przenosimy się jakby do innego wymiaru. Nie czujemy już, że możemy robić wszystko wolno i spokojnie. Że liczymy się tylko my. Świat i nasze obowiązki nas goniły, a my nie mogliśmy pozostać w tyle. Wiedziałem to, ale patrząc na Jimina podnoszącego się z łóżka, bolało mnie serce. Niby nie mówił, że wychodzi, ale czułem, że tak jest. Że za chwilę go nie będzie, a ja go nawet nie pożegnam bo ten myśli, że śpię. Wstałem więc, pokazując, że wybudziłem się i spojrzałem na niego słodko.
- O, nie śpisz. - zauważył. - Zrobię nam śniadanie, co byś chciał? - uniosłem brwi niekontrolowanie w górę. Nie spodziewałem się takiego obrotu wydarzeń.
- Bez różnicy, na pewno wszystko co zrobisz będzie pyszne. - powiedziałem, oblizując usta. Podszedł do mnie i pocałował, a ja się zaśmiałem. Odsunął się po kilku dłuższych sekundach i od razu udał się do wyjścia z pokoju, zapewne do kuchni. Westchnąłem, opadając na poduszki i chwyciłem telefon w dłonie.
Uśmiechnąłem się, widząc wiadomość od Kooka, że randka się udała. Odpisałem mu, przejrzałem kilka innych stron, po czym ponownie odłożyłem telefon na miejsce i zakładając jakieś codzienne ciuchy zszedłem do mojego chłopca.
- Boże, Yoongi. - pisnął, kiedy objąłem go od tyłu w pasie. - Przez Ciebie zaraz spalę jedzenie. Tego chcesz? Spalonych jajek? - powiedział, sam śmiejąc się ze swoich słów.
- To chyba zły pomysł. - odsunąłem się od niego, wciąż śmiejąc się cicho. - Może Ci pomóc? - zapytałem, obserwując jego pracę.
- Nie, idź poczekaj. - powiedział, ale ja nie ruszyłem się nawet o krok, nie mogąc sobie pozwolić przestać na niego patrzeć. - Yoongi! - krzyknął, po czym złapał mnie za rękę i usadził przy stole.
Myślałem, że ten poranek będzie do kitu, że obudzę się sam, a zamiast tego miałem mojego chłopca blisko i mogłem jeść z nim jego dzieło.
Postawił przede mną posiłek, za który od razu się zabrałem. Uśmiechałem się ciągle. Żadne złe myśli nie mogły zepsuć mi tej chwili.
- Mówiłem, że będzie pyszne. - powiedziałem, kiedy zakończyłem jedzenie. Podszedłem do niego i złożyłem na jego policzku buziaka.
- Czuję się jak w jakiejś komedii romantycznej. - wyznał, robiąc się czerwony na twarzy.
Uniosłem brwi do góry, siadając w kanapie, a on zaraz obok mnie. Zacząłem się zastanawiać nad jego słowami. Może faktycznie zrobiło się u nas zbyt słodko i idealnie. Niby taka sielanka, wszystko o czym mogłem marzyć. Ale przecież w komediach romantycznych zawsze pojawia się jakiś problem, więc czy my mogliśmy go ominąć?
Doskonale wiedziałem, że nie, już w chwili gdy jego telefon zawibrował, a on wstał, mówiąc, że to jego matka. To nie wróżyło nic dobrego, wiedziałem o tym. Zacząłem się mimowolnie stresować. Było dosyć wcześnie, a Jimin mówił, że w weekendy przeważnie nie bywa w domu. Dlaczego więc nagle ta kobieta czegoś od niego potrzebuje?
- Yoongi... - powiedział niepewnie, znów do mnie podchodząc. - Muszę iść. - zamrugałem szybko, przyglądając się jego twarzy. Jego promienny uśmiech zniknął i mimo, że na jego twarzy wciąż pojawiało się szczęście, doskonale wiedziałem, że teraz jest to udawane.
A ja nie chciałem go puścić, ale on oczywiście zapewniał mnie, że nic się nie stało i spotkamy się następnego dnia. Wyszedł, a ja zostałem całkowicie sam. Były ze mną jedynie myśli. Myśli, przez które obawiałem się kolejnego dnia, zamiast cieszyć się na jego myśl.
Bo moja podświadomość mi mówiła, że jutro nie będzie dobre.
➵➵➵
Pomyśleć, że jeszcze dwa dni do końca :(
I prawdopodobnie jeszcze dzisiaj pojawi się nowa książka♥
CZYTASZ
seemingly • yoonmin
Fiksi PenggemarJedna impreza, jedno wyzwanie, a ich życie nie pozostanie już takie same. Gdzie Jimin stwarza pozory grzecznego chłopca, a Yoongi poznaje jego drugą stronę. 08.02.19 || 03.03.19