7

5.7K 460 98
                                    

Pierwszy raz sobie odpuściłem. Nie poszedłem na imprezę ze swoimi przyjaciółmi. Zostałem w domu. W końcu miałem czas porobić to, co na prawdę lubię. Znów miałem długopis w dłoni, znów pod moimi dłońmi znajdywały się klawisze. Grałem, grałem i nie chciałem przestać. W między czasie zapisywałem tekst, który przychodził mi do głowy. Pisałem o bramach piekieł, zakazanej relacji. Oczywistym było do czego jest to odniesienie, ale nie chciałem przestać. Nie w chwili, gdy mój długopis stał się jakby zaczarowany i zapisywał wszystko na kartce, tworząc jedną wielką spójność. Słowa układały się zdania, a zdania w wersy. Moje ręce same kreowały dla mnie muzykę. Czułem się jak w odległym świecie. Nareszcie mogłem pozwolić sobie odpłynąć. Mogłem wyrzucić emocje na kartkę papieru, tworząc z niej dzieło. Moje dzieło.

A w pewnym momencie dłoń mi się osunęła, przez co dźwięk nie był już taki harmoniczny. Warknąłem pod nosem, sprawdzając kto przerywa mój spokój. A kiedy zobaczyłem na wyświetlaczu w telefonie Jeona przewróciłem oczami, ale odebrałem.

- Czego chcesz? - powiedziałem niechętnie, naraz wzdychając. Chciałem już wrócić do pracy.

- Wow, ty żyjesz. - powiedział ze zdumieniem, a ja zmarszczyłem brwi.

- O co Ci chodzi do cholery?

- Nie ma Cię dzisiaj, a ty raczej nie opuszczasz imprez. Mimo, że według mnie wcale się na nich nie bawisz, ale jednak nie opuszczasz. - znów przewróciłem oczami. Niech nie komentuje mojego życia i planów na spędzanie wieczoru.

- Jestem zajęty, Jungkook.

- W piątek wieczorem?

- Komponuje. - wtrąciłem szybko, nim zdążył dorzucić swoje dwa grosze. Chłopcy wiedzieli o tym co robię w wolnych chwilach, zdawali sobie sprawę, że to lubię.

- Oh. - powiedział na początku jedynie tyle, jakby zabrakło mu słów. - Dawno nie słyszeliśmy jak grasz, masz wenę?

- Yhm, można tak powiedzieć. - przytrzymałem telefon ramieniem przy uchu, zapisując kolejne teksty na kartce nim wylecą mi z głowy.

- Tego blondynka też dziś nie ma. - zaprzestałem na chwilę pisać i puściłem długopis i znów biorąc w rękę telefon. - Tak wiem, nie interesuje Cię to. Nie wiem po co to powiedziałem. - westchnął. Cieszyłem się, że zrozumiał jasno co mam do powiedzenia, zanim sam to zrobiłem. Ale byłem też zdziwiony. Ten dzieciak wbrew pozorom grzecznego chłopca również wydawał się nie opuszczać takich wydarzeń. - Kurwa Yoongi, widzę boga. - powiedział nagle, a ja zmarszczyłem brwi. - Spadam, trzymaj się. - i rozłączył się, a ja dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że pewnie znalazł kogoś do zaliczenia.

Westchnąłem wiedząc, że wena mi uciekła i usiadłem na łóżku. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Czułem pewną pustkę bo jednak pod każdym piątkiem widniał znak 'impreza'. I nagły brak tego stałego punktu dnia był wyczuwalny. Nie piłem nic, nie obserwowałem co się dzieje wokół. Nie musiałem patrzeć na te wszystkie pary, które siedziały obok siebie, rozkoszując się swoją bliskością. Nie musiałem czuć się samotny, chociaż taki właśnie byłem. Byłem samotny, ale we własnym domu. Bez patrzenia na innych, bez zazdroszczenia im szczęścia.

I po prostu zdałem sobie sprawę, że chciałbym kogoś takiego mieć. Chciałbym mieć osobę, która byłaby zawsze przy mnie, potrafiła doradzić i wesprzeć. Mogłoby się wydawać, że nie interesują mnie żadne związki. Sam żyłem w tym przekonaniu. Dlaczego więc nagle coś się zmieniło?

Wstałem z łóżka, kierując się do kuchni. Napiłem się wody, a chwile po tym usłyszałem dzwonek do drzwi. Zmarszczyłem brwi bo kogo przywiało o tej godzinie?

Kierując się do drzwi spodziewałem się wszystkiego. Chłopców, którzy niespodziewanie postanowili przenieść się do mnie. Rodziców, którzy przypomnieli sobie o moim istnieniu. Nawet, że to głupia pomyłka.

Ale nie sądziłem, że drzwi do mojego domu nagle stały się synonimem bramy piekieł.



➵➵➵

Miało nie być, ale jest. Cieszycie się?

Pamiętajcie, że kocham wasze komentarze

seemingly • yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz