8. I'll be missing you

471 44 124
                                    


Nie przyszedł - ani w nocy, ani też ranem. Po popołudniu nie odezwał się słowem. Podczas mierzenia i ważenia sprawiał wrażenie nieobecnego. Te kilka chwil wystarczyło, żebym poczuła się gorzej, a tym samym zaczęła żałować decyzji podjętej poprzedniej nocy, kiedy to straciłam nad sobą całkowitą kontrolę. Ile czasu zamierzało minąć do kolejnego morderstwa i mojej następnej bezsilności?

Poczułam zapach potu zmieszany z zaduchem, który stabilnie utrzymywał się w pomieszczeniu. Musiałam wstać, a potem doczłapać się do łazienki i wziąć krótki prysznic. Pora śniadania zapewne już dawno minęła, choć nawet nie sprawdziłam godziny. Gorszym faktem okazało się to, że nie wiedziałam czy wszyscy pojechali już na skocznię, czy też wciąż zajmowali swoje miejsce w hotelu. Jeśli któryś z zawodników upadłby na zeskok, możliwe, iż moja kariera tutaj po raz kolejny zostałaby wystawiona na próbę, a sam Felder miałby prawo do oddalenia mojej osoby od zawodników. Westchnęłam ciężko, po czym podniosłam się z łóżka, czując, jak moje nogi przepełniają się bólem, choć to nie ja ćwiczyłam. Nie skakałam.

Odsłoniłam masywne zasłony i, cóż, moim pierwszym ujrzanym widokiem, został samochód policyjny, parkujący przed hotelem. Poczułam ciarki wędrujące po moich plecach, rozprzestrzeniające się wkrótce po całym ciele, jak gdyby temperatura wciąż zmieniała swój stan - z gorąca na mróz i na odwrót.

Próba zniknięcia na nic się zdała.

***

Jak się okazało, skoki zostały przeniesione na późniejszą godzinę z powodu glin, które przeszukiwały skocznię w poszukiwaniu nadaremnych śladów, zasypanych przez ogromną ilość śniegu. Wiedziałam, że prędzej czy później policjanci dowiedzą się o nocnej eskapadzie w poszukiwaniu Daniela, a ja będę zmuszona kłamać, żeby uratować własny tyłek. I Gregora. Chciałam pokazać każdemu człowiekowi z osobna, że się myli. Że jesteśmy normalnymi ludźmi bez problemów świata pierwszego.

Potrzebowałam nieskazitelnego wizerunku - makijażu, który zakryje każdy ślad poprzedniego dnia i lśniących włosów, a potem... wyprasowanego, pachnącego ubrania.

Niewinności.

Jednocześnie, mój pokój stał się prawdziwym pobojowiskiem - z walizki wypadały koszule, bielizna i jedna, jedyna spódnica, jaką postanowiłam wziąć. Tak na wszelki wypadek.

***

- Gabi, powiedz, że wszystko z tobą w porządku - westchnął Anze z całą powagą w głosie, na jaką było go tylko stać. - Ja... naprawdę mi przykro, nie miałem pojęcia.

Jadalnia nie wydawała się odpowiednim miejscem do rozpoczynania wyznań, a tym bardziej przeprosin w miejscu, gdzie każdy spacerował z talerzem i nabierał jak najmniej kalorycznego jedzenia. Zauważyłam jak reszta Austriaków kątem oka nam się przyglądała, mamrocząc coś pod nosem - to znaczy Fettner do Gregora, którego wzrok spuszczony był na drewnianą podłogę.

- Chodźmy do recepcji - zaproponowałam, wciąż udając, że nie mam pojęcia co tak naprawdę się wydarzyło.

Że nie widzę ukradkowych spojrzeń ze strony Manuela, i że się nimi wcale nie przejmuję, a przy tym próbując wytłumaczyć Semenicowi moje ostatnie zachowanie.

Gdyby przewidzieć wszystko, co do tej pory miało miejsce, może nie cieszyłabym się tak bardzo z powodu Turnieju Czterech Skoczni. Może, gdyby Bauerhoff nie zachorował, zajęłabym się młodszą kadrą i wspierała ich na każdym kroku, a oni wykazaliby większe zrozumienie w stosunku do mnie. Nie znalazłabym się w takiej sytuacji ze Schlierenzauerem, którego, powiedzmy wprost, nie potrafiłam unikać.

Wicked Game | G. SchlierenzauerWhere stories live. Discover now