19. Infinity

389 44 234
                                    


Prawda? Kłamstwo? Możliwe, że coś pomiędzy. Słowa, które wypowiadałem, brzmiały jak obelga kierowana w stronę trenera. Człowieka, który powinien wspierać - równorzędnie. Człowieka, który miał zamiar przeprowadzić selekcję i wybrać do walki najlepszych. Nie mnie.

- Łał, jaka cisza - podsumował Fettner. - Ja rozumiem, że Horngacher to to nie jest, a tym bardziej Schuster czy Stoeckl, ale i tak wolę jego od tego chuja Kuttina.

- To tak jak z Gora...

Domen zamilkł, kiedy tylko Peter rzucił w jego stronę gromiące spojrzenie. Rozmawianie o kwestiach technicznych wśród innych kadr wydawało się strzałem w kolano, ale właśnie tego potrzebowaliśmy. Ujawnienia każdego z sekretów i powiedzenia prawdy. Prevce, jako złote dzieci Słoweńskiego Związku Narciarskiego nie mogły powiedzieć ani jednego złego słowa o sytuacji z Janusem na przestrzeni minionego sezonu. Semenic spuścił wzrok na wykładzinę, aby tylko uniknąć sfrustrowanego wzroku starszego z braci i wciąż udawać, że nie ma o niczym najmniejszego pojęcia.

- Na waszą odpowiedź przyjdzie jeszcze czas - stwierdziłem.

Mężczyźni mogli powiedzieć zdecydowanie więcej wtedy, gdy kilka kieliszków alkoholu wreszcie opanowałoby ich głowy, a oni sami nie byliby w stanie skupić myśli na prawdziwych obowiązkach. Wszyscy spoglądali na nich z rozczarowaniem, dopóki butelka po raz kolejny nie ruszyła, zatrzymując się na Kamilu Stochu. Mistrzu. Legendzie. A do niego, cóż, nie posiadałem ani grama wątpliwości. Był czysty. Czysty w wymiarze tego, czego miałem szansę się o nim dowiedzieć.

- Przekazuję kolej - przyznałem, na co po raz kolejny otrzymałem gniewne spojrzenie od Manuela.

Pragnął, aby ta cała rzekoma "zabawa" przebiegała sprawnie i bez zbędnych komplikacji. Największą stanowiłem właśnie ja, stawiając opór i nie mówiąc wszystkiego. Na to wciąż było za wcześnie. Podczas tej na pozór niewinnej gry, czułem się tak naprawdę zagrożony. Gabrielle nie zamierzała wyjść z tego pomieszczenia, kiedy wydarzyłoby się coś niekontrolowanego. Kiedy każdy pod wpływem alkoholu zacząłby wygadywać sprzeczne informacje lub jeszcze gorzej - prawdziwe.

- Więc, kto jest dla ciebie najważniejszy, Kamil?

Stephan odchrząknął, wyczekująco wpatrując się w Polaka. Ten reprezentował sobą oazę spokoju, co nie powinno nikogo dziwić. Jego zachowanie pozostało normalne, a wyraz twarzy niezmieniony.

Kto jest dla ciebie najważniejszy, Gregor?

Możliwe, że pomiędzy tą dwójką wywiązał się niemały konflikt. Andreas z wyraźnym zawahaniem spoglądał to na Niemca, a to na Stocha, siłujących się spojrzeniami. Richard zaklaskał w dłonie, nie mogąc się doczekać odpowiedzi. Jeśli takowa by nastąpiła - wiedzieliśmy, że nie będzie ani trochę związana z realiami, jakich oczekiwaliśmy.

- Zaskoczeniem nie będzie, jeśli wymienię swoją drużynę - odpowiedział. - O mojej żonie także nie muszę wspominać. Skoczkowie, którzy się tu liczą? Którzy zawsze pozostaną ważni? Stefan, Daniel, Andreas, Peter... z nimi jak do tej pory miałem największą styczność - wywnioskował.

Czy reszta poczuła się urażona? Trudno było cokolwiek powiedzieć po tym, co właśnie zaprezentował Polak - rzeczową prawdę, aż do bólu. I gdyby butelka zaprzestała się kręcić, pomyślałbym, że to wszystko ma głębsze znaczenie. Mógłbym mieć szansę, aby przemyśleć każde jego słowo, gdyby nie fakt, że naczynie obracało się w zawrotnym tempie, kierując się w stronę Gabrielle, a chwilę później zatrzymując na Anze. Wypuściłem powietrze z ust, patrząc jak ten idiota, powoli wypowiada słowo "wyzwanie", a Fettner i Freitag robią zbiorową konspirację, tak, aby godnie pożałował tego, co zaraz nastąpi. To on stawał się w kręgu każdego z nas podejrzanym, a jednocześnie ofiarnym kozłem.

Wicked Game | G. SchlierenzauerWhere stories live. Discover now