13. Sucker

421 42 153
                                    


Michael

- Skąd Stefan wiedział Anze Lanisku? - zapytał łysy facet, cały czas świdrując mnie swoim obrzydliwym wzrokiem.

Nie, żebym coś do niego miał. Ledwo mieścił się na krześle, a przy tym niemiłosiernie kręcił, zawieszając spojrzenie na różnych rzeczach dłużej niż powinien. A do tego nękał mnie pytaniami.

Nie spałem. Nie wziąłem żadnych leków. Nie czułem niczego, tylko i wyłącznie z jednego, zresztą banalnego powodu - nie potrafiłem dojść do siebie.

- Może dlatego, że startowali razem na zawodach? - zapytałem ironicznie, cały czas stukając palcami o biurku.

Rytmicznie.

Coraz bardziej nie potrafiłem się skupić. Ciężej było powiedzieć: "Ktoś kogo kochałem, nie żyje" niż "Tak, kolejna osoba zmarła". Plułem sobie w brodę za to pójście do klubu. Nienawidziłem siebie, bo gdybyśmy zostali w hotelu tak, jak od samego początku zamierzaliśmy, do niczego by nie doszło.

- Rozumiem, to trudna sytuacja, ale rozmawiamy o poważnych wykroczeniach. Staramy się złapać tę osobę, ale musi nam pan zaufać i dać przede wszystkim szansę.

- Dać szansę? - zaśmiałem się z pogardą. - Więc gdzie do cholery byliście, gdy zabijano Kobayashiego?

Z każdym słowem mój głos się podnosił. Z każdym wyrazem miałem wrażenie, że drżę na całym ciele.

- Gdzie byliście, gdy zabijano Tande? Gdzie do kurwy nędzy byliście, gdy odurzono mnie i Stefana, a potem ustawiono jak pieprzone lalki?

Teraz już krzyczałem. Krzyczałem, bo tylko na tyle było mnie stać. Nie miałem już niczego, co mogłoby mnie powstrzymać od wyrzucenia z siebie całego żalu prosto na tego niewinnego człowieka. Trafił na desperata.

- Gdzie do diabła. Pytam się gdzie? - wysyczałem. - Nie kiwnęliście nawet palcem! Nie zrobiliście absolutnie nic, bo uznaliście, że to dwa zwykłe przypadki!

Po raz kolejny czułem, że w kącikach moich oczu pojawiają się łzy, które nieskutecznie próbuję odwlec. Opuszkami palców ścierałem kroplę za kroplą, udając, że wcale nie płaczę. Że dalej słucham tego idioty.

- Nigdy więcej do tego nie dojdzie, zapewniam - powiedział tak samo nienaturalnym głosem, jak wcześniej. - Ma pan prawo być zły, ale proszę o odpowiedzenie na pytania. To ważne, jeśli chcemy rozpocząć śledztwo i zrobić coś więcej. Jeśli nie chcemy, żeby więcej osób zostało zabitych. Więc, zapytam jeszcze raz. Skąd pański przyjaciel wiedział o Lanisku?

Starałem się wziąć głęboki oddech. Naprawdę, starałem, a mimo to, wychodziło coś na rodzaj stękania. Miałem wrażenie, że facet ze mnie kpił. To nie wydawało się realne.

Ty i Stefan planowaliście ślub. Ty i Stefan zamierzaliście się pobrać w czerwcu. Ty i Stefan mieliście wiele marzeń.

- Dlaczego nie zapytacie o to Laniska?

Wtedy mężczyzna westchnął i po raz kolejny dzisiejszej nocy, skierował na mnie swoje zirytowane spojrzenie, jak gdyby owa informacja była tak oczywista, że każdy powinien ją znać.

- Anze Lanisek nie żyje. Ktoś usunął nagrania z kamer. Mężczyzna został zrzucony z balkonu, jednak nie mamy pojęcia, kto jest tą osobą. Będziemy dopiero rozmawiać z jego współlokatorem Semenicem, który podobno przebywał wtedy w innym miejscu. Chcemy jednak najpierw przeprowadzić wywiad z panem.

Ostatecznie skapitulowałem. Gorąc z brzucha przeniósł się do gardła, gdzie zrodziła się ogromna gula pełna zgorzknienia i rozczarowania.

Stefan nie chciałby, żebyś tak wyglądał.

Wicked Game | G. SchlierenzauerWhere stories live. Discover now