Rozdział 4

5.9K 162 13
                                    

Draco wyszedł z łazienki i zobaczył Hermionę siedzącą w kurtce na łóżku.
- Gdzie idziesz?
- Poprawka: Idziemy!
- Co?
- Chyba nie myślałeś, że pozwolę ci się dalej kisić w pokoju!
- Eh.... No dobra, to gdzie idzieMY?
- Do Hogsmeade.
- Hogsmeade?! Zwariowałaś!? Nie przejdziemy obojętnie obok nauczycieli, uczniów i ludzi!
- No to przejdziemy nieobojętnie.
- Tylko tobie udało się mnie ogarnąć.
- No i co?
- Jesteś niesamowita. - Draco patrzył się na dziewczynę z nieudawanym podziwem.
Hermiona uśmiechnęła się.
- Wytłumaczymy wszystko Dumbledor'owi. Ja się przyznam, że weszłam bez pozwolenia do pokoju wspólnego, a ty powiesz dlaczego to wszystko zrobiłeś.
- Nie.
- Nie?
- Nie.
- Ale dlaczego?
- Słuchaj Hermiona, ty może jesteś beztroska i żyjesz bez problemów, ale moje życie to jeden wielki problem i nie mam zamiaru z tąd wychodzić. - powiedział wściekły Malfoy i usiadł na ziemi na środku pokoju.
- Zachowujesz się jak mały dzieciak! Jak byś chciał wiedzieć to mam problemy w życiu, a najlepszym przykładem tego jest Ronald! - wrzasnęła, zanim zdążyła się ugryźć w język. Nie powinna tego mu mówić. To dalej jej wróg.
Draco nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Gryfonka zaczeła płakać. Blondyn wstał i przytulił ją do siebie. Hermiona wtuliła się w chłopaka i szlochała w jego koszulę. Wiedziała, że nie powinna, ale potrzebowała kogoś.
Stali tak przez chwilę, aż odezwał się Draco.
- Hermiona? Powiesz mi dokładnie co się stało z Weasley'em?
Dziewczyna odczepiła się od ślizgona i popatrzyła mu w oczy. Są takie piękne... Chwila, co? O czym ja myślę?!
Gryfonka kiwnęła lekko głową i oboje usiedli na łóżku. Nie wiedziała czemu się zgodziła.
- On... Wczoraj... Mi.. mi się oświadczył.. i..i - Hermiona szlochała co chwilę. - ja nie wiem... Ja chyba... Go nie.. nie ko... kocham... - wybuchnęła płaczem, a Draco znów ją przytulił. W głębi serca bardzo się cieszył. Głaskał ją chwilę po plecach, a potem powiedział:
- Hermiono, nie przejmuj się, chodźmy do tego Hogsmeade!
Dziewczyna oderwała się od chłopaka i pokiwała głową. Draco chwycił zdziwioną Hermionę za rękę. Wyszli z pokoju wspólnego przyciągając spojrzenie każdego.
Kiedy przechodzili obok wielkiej sali zatrzymał ich Snape.
- Malfoy?!
- Dzień dobry, profesorze.
- Jak?!...
- Hermiona mi pomogła, profesorze.
- Ty Granger?! - Snape nie ukrywał zdziwienia.
- No tak... - odpowiedziała speszona dziewczyna.
- Jak tyś to zrobiła!?
- No...
- Ja też się zdziwiłem, ale naprawdę tylko ona dała radę mi pomóc. - wtrącił Draco.
Snape dalej wpatrywał się w Hermionę nieufnym wzrokiem, ale w końcu odpuścił.
- No dobra, to gdzie teraz się wybieracie?
- Do Hogsmeade. - odpowiedział bez wachania.
- Rozumiem... - powiedział Severus z wzrokiem utkwionym w ich złączone dłonie, po czym odwrócił się i odszedł jego charakterystycznym krokiem w którym jego peleryna rozwiewa się na boki.
W normalnym przypadku, ludzie puścili by się, gdyby profesor patrzył na ich ręce, jednak oni w tym momencie, nie wiedzieć czemu, chwycili się jeszcze mocniej, jakby chcieli coś udowodnić. Trzymali się tak, aż doszli do trzech mioteł. Zamówili dwa kremowe piwa i siedzieli rozmawiając. Hermiona coraz bardziej się przekonywała, co do tego, że Draco się zmienił. Za to ślizgon był szczęśliwy, tak jak nigdy dotąd. Był na randce z miłością swojego życia! Gryfonka jednak ciągle wmawiała sobie, że to nie jest randka! I choć to sobie wmawiała, gdzieś w głębi duszy chciałaby, żeby nią naprawdę była...

DRAMIONE - The heart is not a servantOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz