Rozdział 5

5K 134 23
                                    

Gdy Hermiona piła piwo kremowe, Draco nagle zaczął się śmiać.
- Co jest?
- Ty.... Wyglądasz.... Hahaha!
- No co?!
- Wyglądasz jak... Jak obrażony krzywołap! Haha!
Hermiona zrozumiała o co chodzi i wytarła wąsy z piany, ale nie ukrywała zdziwienia.
- Skąd wiesz, kto to krzywołap?
- Oj, moja droga, ty chyba niewiele wiesz o swoim kocie!
- O co ci chodzi?
- Krzywołap jest sławny w Slytherinie!
- Co?! Jak to?
- Tak to. Przyłazi do nas nocami i robi furorę.
- Wow. Tego się nie spodziewałam.
- Hehe.
- Ale skąd wiecie jak ma na imię?
- Yyyyy... Ma się swoje sposoby...- Malfoy się trochę zarumienił i podrapał po karku z zakłopotaniem.
- Draacoo?
- No co!
- Gadaj!
- No dobra.... Może... Tak totalnie przypadkowo.... Znalazłem się w pokoju.... Pokoju wspólnym Gryffindoru...
- Co ty tam, do diaska, robiłeś?!
Przecież nie mogę jej powiedzieć, że musiałem zobaczyć na oczy moją miłość, więc ją śledziłem....
- Yyyyyy.... Ja... No... Chciałem zgapić zadanie od Longbottom'a....
- Co? Musiałeś się wkradać do pokoju wspólnego Gryffindoru, żeby zgapić zadanie? Serio? Aż tacy jesteście głupi, że nikt ze Slytherinu nie miał go dobrze? Haha!
- No... Tak... - Draconowi nie było łatwo przyznać, że są głupi, ale musiał.
- Haha!
Gadali jeszcze chwilę, gdy nagle do baru wpadła wielka grupa spóźnionych uczniów.
- Wyłazimy? - spytał Draco.
- O taak!
W zgodzie wyszli z Trzech Mioteł i postanowili przejść się po błoniach. Chodzili i gadali o pierdołach, aż doszli do miejsca oświatczyn...
Hermiona nie panując nad emocjami, znowu się rozpłakała.
Draco od razu zareagował. Przyciągnął ją do siebie i otulił ramionami.
Gryfonka czuła się bezpiecznie. Bez Dracona, na pewno by siedziała teraz w pokoju, płacząc. Ślizgon pewnie też. Chłopak głaskał Hermionę po plecach i włosach. Pachną malinowo... Pomyślał. Draco poczuł ochotę pójść dalej... Odczepił się od Hermiony i uniósł jej podbródek. Patrzył jeszcze chwilę w jej piękne orzechowe oczy i powoli przybliżał swoją twarz do jej twarzy. Ich usta w końcu złączyły się w delikatnym pocałunku. Hermiona odwzajemniła go i musiała przyznać, że poczuła coś takiego pierwszy raz. Pocałunki Rona były niemiłe i pełne chciwości. Za to Draco całował idealnie, miło i delikatnie. Ślizgon czuł się jak w niebie. Co prawda miał na swoim końcie mnóstwo pocałunków, jednak ten był jedyny w swoim rodzaju. Niesamowity. Mieli go pogłębić, gdy nagle usłyszeli wkurzony głos.
- Jak mogłaś!? - Hermiona od razu go rozpoznała. To był głos Rona. Wściekłego Rona. - Dokładnie w miejscu gdzie wyznałem ci moją miłość, ty obściskujesz się z tym pieprzonym arystokratą, MALFOY'EM?!?!?! Jesteś tylko nic nie wartą szlamą!
Ślizgon zobaczył tylko ogromne łzy w oczach gryfonki i już jej nie było. Uciekła. Draco MUSIAŁ się odegrać. Podbiegł szybko do Weasley'a i chwycił go za kołnierz zdecydowanie za bardzo agresywnie. Tak, że Rona przeszły ciarki. Jednak zachował zimną krew.
- Jak TY mogłeś?!?! - wrzasnął Draco. - Jak śmiałeś nazwać ją szlamą?!
- Powiedział ktoś, kto niby nie mówił do niej SZLAMA przez ponad SZEŚĆ lat!?
Malfoy'a zatkało. On ma rację...
- Expelliarmus! - Ron wykorzystał zmieszanie Dracona jednak ten w porę zareagował.
- Protego!
- Petrificus... - Gryfon niedokończył.
- Sectumsempra!
Ron nie zdążył. Zaklęcie trafiło, a Malfoy odszedł z kpiącym uśmieszkiem na ustach. Dobrze mu tak...


DRAMIONE - The heart is not a servantOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz