Draco
Śledziłem tę dwójkę, aż doszli do pokoju życzeń... Nie, no super. Nie wejdę tam przecież, bo nie wiem czego oni chcieli... Pewnie zapragnęli wielkiego łóżka... Byłem jeszcze bardziej przybity...
No, ale może warto spróbować?
Zacząłem chodzić tam i z powrotem, mając nadzieję na sukces. Niestety. Nie udawało mi się, cokolwiek bym nie pomyślał.
Chcę miejsca gdzie Hermiona Granger i James Blood znaleźli się po przejściu przez te drzwi...
Mówiłem kolejną, coraz bardziej bezsensowną formułkę...
Nie no nie da się...
A może by tak...
LORNETKA OD MAMY!
Pamiętam dobrze jak dała mi ją, mówiąc, że przyda mi się jako śmierciożercy... Ma ona magiczną moc, polegającą na tym, że widać wszystko przez ścianę. Mama wspomniała też, że nawet jeżeli na ścianę lub pokój jest rzucone zaklęcie czy coś, to ta zajefajna lornetka wszystko wyczai. Więc na pokój życzeń też zadziała.
Pobiegłem migiem do mojego dormitorium i szybko zgarnąłem lornetkę z mojego biurka. Kiedy dotarłem na trzecie piętro i przyłożyłem urządzenie do oczu, zobaczyłem pokój pełen przedmiotów. To ten w którym musiałem wykonywać moją misję... Na samą myśl o tym zebrało mi się na wymioty.
Przeszedłem trzy razy koło ściany, myśląc o tym pomieszczeniu.
Nagle przede mną pojawiły się drzwi które bez wachania otworzyłem.Zacząłem się zastanawiać, gdzie oni mogą być i w ogóle po co tu chcieli wejść. Przechadzałem się między najróżniejszymi przedmiotami i nagle zobaczyłem szafkę zniknięć. Serio mi się chciało rzygać, ale logicznie myśląc, może oni szukali tu, właśnie tego...
Co mi zaszkodzi sprawdzić?
Wszedłem do środka i zamknąłem drzwiczki. Kiedy z powrotem je otworzyłem, o mało nie dostałem zawału. Przede mną stała Astoria.
Co ona tam odwala?
Jej wzrok był pełen miłości i podbiegła do mnie, przytulając się strasznie mocno.
Zdziwiłem się, kiedy nie puszczała mnie bardzo długo. Wydawało mi się to podejrzane, ale postanowiłem nic nie robić i udawać debila.
- Hej, Asti. - wiedziałem, że dziewczyna rozmięka, zawsze, kiedy ją tak nazywam. - Co tu robisz?
- Och, nic, a ty, Dracusiu?
Ona to jest serio głupia.
- Aaa, ja chciałem się trochę rozerwać... Wiesz, mam już trochę dość Hermiony. - trudno mi było w ogóle coś takiego mówić, ale musiałem udawać...
Astoria oderwała się ode mnie i z uśmieszkiem popatrzyła mi w oczy. Potem przybliżyła się i zerknęła na moje usta. Wiedziałem co ma zamiar zrobić i tak straszliwie tego nie chciałem...
Ale niestety, stało się. Greengrass pocałowała mnie tak namiętnie i z pasją, że pewnie każdy, kto by nas teraz zobaczył, pomyślałby, że jesteśmy mega zakochaną parą...
Szkoda, że wtedy, jeszcze nie byłem świadom, że ktoś dokładnie tak na nas patrzy...
***
HermionaLucjusz już zbliżał się do mnie, gdy usłyszeliśmy szmer że strony szafki zniknięć.
A może to pomoc?!
Tak się podekscytowałam, że nie zauważyłam Lucjusza który był bardzo blisko mnie. Wtem poczułam, że ręka Malfoy'a zaciska się na moim karku. Facet brutalnie wepchnął mnie do schowka na miotły, a następnie sam się tam wepchał, uważając, żeby odległość między nami wynosiła przynajmniej 30 centymetrów. Lucjusz nie domknął drzwi i wpatrywał się we mnie z odrazą wyższością, gdy do naszych uszu dobiegły głosy Astorii i... DRACO! To był Draco!
Ale jak?! Jak on mi przybiegł na pomoc?!...
- A, ja trochę się chciałem rozerwać. Wiesz, mam już trochę dość Hermiony.
Te słowa zraniły mnie jak nigdy dotąd.
Zetknęłam w szparę w drzwiach i zamarłam. Nie sądziłam, że Draco jest zdolny do czegoś takiego.
On się z nią całował!
Zaczęłam popłakiwać, co przeradzało się w histeryczny płacz, więc ojciec Dracona zaczął mnie uciszać.
***
DracoNie wiedziałem co robić. Jak się dowiedzieć co się tu wyprawia i gdzie jest Hermiona. Cały czas podejrzewałem, że Greengrass ma z tym coś wspólnego. Poprawka. Na pewno, ma z tym coś wspólnego.
Astoria pogłębiała pocałunek, gdy nagle usłyszałem coś, co na pewno już kiedyś słyszałem. Kojarzyło mi się to z.... Hermioną? Tak... To chyba był... Płacz Hermiony! Ona tu jest!
Już chciałem odepchnąć tą dziwkę i pobiec w kierunku dźwięku, ale przypomniałem sobie o udawaniu...
Delikatnie zakończyłem pocałunek i, z idealną grą aktorską, uśmiechnąłem się do Astorii.
Jednym uchem słuchałem paplaniny Greengrass, o jakiś naszych randkach i ślubie, a drugim starałem się dotrzeć, gdzie jest Hermiona. Domyśliłem się, że nie jest sama. Pewnie to Blood, który współpracuje z Astorią. To on musi ją powstrzymywać od przyjścia tutaj. Już wiem. Umówili się, że on se weźmie Mionę, a ona, mnie.
Po chwili, doszedłem do wniosku, że Granger, jest w schowku na miotły, ale przez szparę w drzwiach komórki zobaczyłem coś bardzo dziwnego. Blond włosy. Takie same jak moje. O kurcze. Wiem kto to jest. To jest mój ojciec. Ten debil.
TEN OKROPNY DRAŃ.
JA GO ZABIJĘ.
TO JEGO SPRAWKA.
Niezbyt myśląc, stwierdziłem, że już pora "zaatakować". Podbiegłem do drzwi komórki i otworzyłem je z impetem, zastając Hermionę w opłakanym stanie i ojca ze strachem wymalowanym na twarzy. Wycelowałem w niego różdżką.
- Crucio!
- Draco! - Astoria też była przerażona, ale wiedziałem, że stanie po mojej stronie. Chociaż może nie po stronie Hermiony...
Na chwilę zatrzymałem zaklęcie i z nienawiścią wpatrywałem się w mojego rodziciela.
- Draco, to twój tata... - dziewczynie przerwał głos Lucjusza.
- Ładnie to tak torturować swojego ojca?! Crucio!
Poczułem ostry ból, przeszywający moje ciało.
- Teściu, proszę! - miałem rację. Ta dziewczyna nigdy nie przestanie mnie kochać.
- Zdecyduj się, po której stoisz stronie, bo to już żałosne. - powiedział zdenerwowany tata.
- Ja...
- Nie powiesz? W takim razie, giń! - wrzasnął wkurzony ojciec. - Avada Kedavra!
No wreszcie ta dziwka nie będzie mi zatruwać życia. Ale jeszcze ten głupek...
A i Blood. No właśnie, Blood. Gdzie on jest?- Już dawno powinniśmy się pozbyć tej szlamy... To wszystko przez matkę. To ona nauczyła się tej wstrętnej miłości. - ostatnie słowo Lucjusz wypowiedział z taką odrazą, jakby nienawidził miłości bardziej od szlam.
- Nie pozwolę ci skrzywdzić, ani jej, ani mamy. - podniosłem na niego różdżkę, ale niestety ojciec był szybszy.
- Expelliarmus!
Moja różdżka wyleciała w powietrze i wylądowała w rękach ojca.
Blondyn skierował swój atrybut na Hermionę. On chciał ją zabić.
- Nie! Zabiję mnie! Mnie, proszę, nie ją!
- Ach, masz rację. Mogę przecież zabić i ciebie. Mam dwie różdżki!
Teraz ja też byłem bezbronny. Obie różdżki były na nas wycelowane.
Wygląda na to, że nie ma już dla nas ratunku...
__________________________________
Hej!
Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału i przepraszam też, że ostatnie rozdziały były tak bardzo krótkie. Mam nadzieję, że się podoba, choć według mnie jest dziwaczny...Zostawisz gwiazdkę?⭐
Dziękuję ❣️Papatki
Asti😘
CZYTASZ
DRAMIONE - The heart is not a servant
FanfictionOna - dziewczyna mugolskiego pochodzenia. On - arystokrata czystej krwi. Nienawidzą się z zasady. Ale może warto ją złamać? Zakończone✔️ Opowiadanie mojego autorstwa Zapraszam AstiMalfoy5😘