Błękitna barwa promieni oddawanych przez Ledy uwydatniła każdy element niemożliwego, a jednak, wydarzenia.
Przymknęłam delikatnie powieki z nadzieją na uboczne skutki alkoholu i przy okazji tłumacząc to długą abstynencją.
Otwierając je ponownie natychmiastowo pożałowałam wykonania tej czynności. Światło drażniąc rozszerzone źrenice oślepiły mnie na kilka dodatkowych sekund za co byłam wdzięczna.
Towarzyszka Victorii stała na środku pomieszczenia przymocowana łańcuchami do odbijającej blask rury. Jeden z Rady Kruków pociągłymi ruchami dłoni przecinał trzymanym w niej sztyletem każdy centymetr skóry dziewczyny. Krzyki przepełnione bólem i niezwykłym cierpieniem zagłuszała dudniąca muzyka z pomieszczenia obok.
Pozostali członkowie Rady przyglądali się obojętnie stojąc tuż za tronem zajętym przez równe niewzruszoną mentorkę.
Nie mogąc dłużej wytrzymać wdychania metalicznej woni, delikatnymi krokami skierowałam się do wyjścia próbując zachować swoją niewidzialność w otoczeniu bractwa.
Niespodziewanie na ramieniu poczułam silny ucisk odciągający swoją siłą od miejsca ucieczki.
- Zachowaj spokój i patrz. - Wyszeptał Nathan zaciskając podkreśloną szczękę.
Absurdalny pomysł. Wpadłam prosto w sidła diabła tak jak się tego obawiałam i to przez własną nieposkromioną żądze wiedzy o niedostępnym pokoju. Widok zgęstniałej krwi obejmującej coraz większą część parkietu wywołał u mnie obrzydzenie.
Ta biedna dziewczyna, niewinna i bezbronna , tak jak ja stała się ofiarą tego padlinożernego stada. Cała zalana metalicznym płynem padła na kolana ciężko oddychając, a ja nie umiałam oderwać wzroku od jej zmasakrowanego ciała.
Poczułam impuls ponaglający mnie do natychmiastowej interwencji.
- Zrób coś ! Nie zabijecie jej, prawda ?- skierowałam pytanie do chłopaka. On jedynie zareagował wściekłym spojrzeniem i mało groźnym rozkazem.
- Zamknij się !
Zwyrodnialec, który okaleczał dziewczynę stanął wyprostowany i wyciągnął w kierunku Victorii dłonie przytrzymujące błyszczący sztylet.
Cała Rada wraz z Nathanem przybrała wyprostowaną pozycję, kiedy mentorka odebrała zakrwawiony kawałek żelaza.
Jej poważna mina ukazując liczne drgania walczyła z poczuciem smutku i słabości. Stawiała niepewne kroki, a ręce niebezpiecznie trzęsąc się utrzymywały drewniany uchwyt połyskującej broni.
Będąc na przeciw zakrwawionej tancerki uniosła rękę stabilizując jej siłę na przedmiocie.
-Nie ! - Wykrzyknęłam zachrypniętym głosem, zanim Vi zadała pchnięcie ostrzem. Niebieskie wnętrze oczu zakryła tafla łez nie mających ujścia przez szybkie mruganie powiekami. Nie widziałam w nich nic wyjątkowego, nic groźnego.Oczy przybrały pusty, wyblakły kolor, jak następny ruch jaki wykonała.
Sztylet przebijając się przez skórę wydał metaliczny zgrzyt, a delikatna dłoń mentorki zatopiła się pod niezmywalną barwą cudzej czerwieni. Tancerka wydała ostatni jęk bólu, następnie pozwalając swobodnie opaść głowie.
Moje ciało przepuszczało każdy lodowaty powiew tego pomieszczenia.
Bijąca złość wymieszana z adrenaliną wypełniła każdą komórkę mojego organizmu.
Strąciłam łapę chłopaka i ruszyłam w stronę mentorki.
Zatrzymując się przed jej pustą postawą spojrzałam jeszcze raz w jej oczy i nie widząc odrobiny wyrzutów wymierzyłam jej z całej siły uderzenie w prawy policzek.
Victoria odbierając mój gest zachwiała się do tyłu przytrzymując bolące miejsce.
Czekałam na zmianę wizerunku. Na wytłumaczenie i w tym momencie poczułam zawód w sercu.
- Jesteś zwykłym potworem pijącym krew zagubionych ludzi. Brzydzę się Tobą i całym pojebanym bractwem. Torturujecie psychicznie i fizycznie, nie jestem pojebana, żeby się nie zorientować jak bardzo chcecie mnie zniszczyć !. - wykrzyczałam wskazując palcem prosto w dziewczynę, która wpatrywała się we mnie cała kipiąc ze złości.
Nie panując nad gniewem wykonałam gwałtowny ruch ręką wskazujący na ponowne uderzenie.
Gniew uszedł tą samą drogą co moja słodka ciecz spływająca po ramieniu.
Victoria przygotowana na atak przecięła mnie robiąc unik w bok, a nogą zadała cios w brzuch przez co upadłam obok tancerki.
- Nie boje się, nigdy nie dołączę do waszego piekła. - Wysyczałam trzymając się za krwawiące miejsce.
Nathan wyskoczył oddzielając nas od siebie i zagrodził przejście Victorii próbującej zamknąć mi usta.
Cała reszta Rady stała w milczeniu nie biorąc udziału w krwawym zamieszaniu.
Mentorka wyszarpując się z uścisku Naytha podskoczyła do mnie podnosząc mnie do pionu za kurtkę.
- Dołączyłaś do naszej rodziny przelewając krew w pierwszym dniu wiedzy o bractwie. - Wycedziła przez zaciśnięte zęby.
- Myślisz, że nie wiem do czego jesteś zdolna ? Odcinasz się od nas za ceglanym murem swojej nieistniejącej moralności. Boisz się, bo widzisz w nas siebie. -Kontynuowała, kierując mnie w uchwycie do wyjścia sali.
W progu dzielącym dwa pomieszczenia uwolniłam się z uchwytu dziewczyny i pobiegłam do swojego miejsca przy barze.
Ona miała rację, jestem taka sama. Moralność ulotniła się w momencie otarcia figurką o skroń Marcusa. Słowa wypowiedziane do dziewczyny, to treść którą powinien usłyszeć mój spaczony ojciec.
Wszystko co przekazuję trafia do niewłaściwego adresata.
Totalnie pogubiona wypiłam uprzednio zamówiony drinki, który o dziwo czekał na mnie nietknięty . Opróżniając szklankę ruszyłam do łazienki w celu zapobiegnięcia wykrwawieniu.
CZYTASZ
Noc Kruka
FantasyMówią, że podłożem naszej przyszłości są doświadczenia dzieciństwa. Zarodek charakteru nabierał kształtu począwszy od raczkowania, aż po ucieczkę od przekleństwa. Javown to młoda dziewczyna o nietypowym usposobieniu. Co takiego miało miejsce w prz...