Rywalizując z Victorią w odpowiadających mi dyscyplinach zauważyłam jaką radość sprawa jej nauczanie mojej osoby. Po niecałej godzinie ćwiczeń perfekcyjnie opanowałam technikę skradania, a dziewczyna uroczo tupała nogą za każdym razem kiedy zaatakowałam jej posturę znienacka lub okradłam ją z cennego rekwizytu. Jej zemsta przejawiła się podczas nauki korzystania z noży. Celnymi strzałami zdobyła maksymalną ilość punktów, natomiast ja przegrałam o dwa rzuty. Każdy przegrany rzut to ćwiczenia pozwalające pozbyć się mojego lęku wysokości. Na początku ciężko było mi przyjąć wyzwanie dla przegranej pozycji, ale wygrana dawała mi możliwość poznania lęku Vi. Zaskoczyła mnie takim posunięciem, nasze relacje poprawiły się na czas treningu, a zachowanie przypominało spotkanie dwóch przyjaciółek. Przyznam, że ta idea zmotywowała mnie do pracy i chęci nauki. Możliwe, że to jedna z technik mentorki poprawiająca jakość nauczania. Przegrywając dwoma rzutami, będę musiała wykonać dwukrotnie skok na bungee z jakiś 300 metrów.
- Na dziś wystarczy. Szybko nam idzie. - Oznajmiła i udała się w kierunku półki z napojami.
Poszłam w jej ślady i upiłam łyk wody izotonicznej.
- W takim razie będę się zbierać. Do zobaczenia wieczorem. - Zmęczona skierowałam się do wyjścia z pokoju. Vi zignorowała moje słowa i została w sali. Pokonując korytarze dostrzegłam czarną czuprynę Nathana, który adorował szczupłą blondynkę.
Nie chcąc przeszkadzać chłopakowi w zalotach skręciłam na prawko wkraczając w męską strefę potu i krwi. Z każdej sali wydobywały się wycia i okrzyki chłopaków, a mijając ostatnie pomieszczenie zostałam powalona przez otwierające się drzwi.
Po załapaniu ostrości wzroku rozpoznałam chłopaka, z którym miałam okazję się zmierzyć w dniu szkolenia.
- Hej ślicznotko, zgubiłaś się ? - zapytał z fałszywą uprzejmością i przedstawił się imieniem Roger.
Nie zmienił się od naszej krótkiej pogawędki na macie. Tak samo zaostrzone rysy żuchwy, nagi tors i ohydna barwa głosu, nie wspominając o prostackiej postawie, typowego blond mięśniaka. Zauważyłam bliznę na jego nosie, czyżby to była pozostałość po mojej epickiej walce ?
- Niekoniecznie. - Znudzona odparłam z zamiarem wyminięcia chłopaka, lecz zostałam niestety zatrzymana przez jego spoconą łapę.
- Dasz się zaprosić na dzisiejszą imprezę ? Wiesz, rekompensata za złamany nos mała.O siódmej piętnaście zbiórka, może wpadnę wcześniej ? - Wypalił z tym swoim żałosnym pomysłem, a ja stoję jak słup soli i nie mam pojęcia w jaki sposób odmówić, aby również nie mieć złamanego nosa.
Intuicja podpowiada, że należy do osób z wysokim ego. Odmowa pójścia na imprezę poruszy jego zapewnię również umięśnione poczucie wartości.
Wolę mieć połamany nos, niż pójść gdziekolwiek z tym ubitym dzikiem.
- Nie jestem dobrym towarzyszem, zanudzisz się ze mną, więc raczej nie. - Zasymulowałam posmutniały uśmiech, aby nie odebrał to w arogancki sposób. Ponownie postanowiłam go wyminąć, ale ten nie dając za wygraną przyparł mnie do ściany i mruknął akcentując chrypą.
- Chciałem być uprzejmy, ale skoro nie lubisz współpracować to odpłacisz mi moje szkody w inny sposób.
Przygryzł płatek mojego ucha na co zareagowałam jękiem obrzydzenia.
Uwolniłam się z jego ramion sprawnie przemykając pod jego rękami i pędem pobiegłam w stronę windy. W pospiechu odwracając się, czy jestem ścigana przez Rogera wpadłam na Victorię spacerującą w towarzystwie Nathana.
- Wszystko w porządku Jav ? - Zapytał chłopak, kiedy ja pochłaniałam powietrze. Mentorka z zaciekawieniem przyglądała się moim nerwowym reakcją.
- Zostawiłem ci prezent w salonie- dodał, ale nie uraczyłam go jakimkolwiek gestem.
- Do później. - Zignorowałam rozmówców i pognałam do windy, aby jak najszybciej znaleźć się w mojej samotni.
CZYTASZ
Noc Kruka
FantasíaMówią, że podłożem naszej przyszłości są doświadczenia dzieciństwa. Zarodek charakteru nabierał kształtu począwszy od raczkowania, aż po ucieczkę od przekleństwa. Javown to młoda dziewczyna o nietypowym usposobieniu. Co takiego miało miejsce w prz...