Rozdział 2: Pluszak

1.9K 150 92
                                    

Zayn Malik był jego ostatnią nadzieją, ale szukanie go po tym mieście było jak szukanie igły w stogu siana. Dlatego też tuż po otrzymaniu wiadomości od Louisa i adresu warsztatu samochodowego, w którym pracował przyjaciel ojca Orzeszka, Liam natychmiast opuścił „The Purple Flamingo" i udał się do Ealing z nadzieją, że jeszcze go tam zastanie.

*

Na miejscu, które bardziej przypominało szrot niż porządny warsztat samochodowy, nikogo nie było. Zdecydował się poczekać w nadziei, że ktoś się pojawi, ale była to strata czasu. W tym czasie miał okazję bliżej przyjrzeć się temu miejscu, które z każdą chwilą coraz mniej mu się podobało. Na środku placu znajdował się budynek, który wyglądał tak jakby miał się za chwilę zawalić. Tuż nad wejściem do niego wisiała neonowa tablica z nazwą firmy. Wściekle zielone Pimp My Style(s) aż raziło po oczach. Właściciel tego miejsca miał kiepskie poczucie humoru.

Z jednej strony budynek otoczony był zdezelowanymi samochodami, którym albo brakowało opon, miały wybite szyby lub brakowało im drzwi. Zaś po drugiej stronie stała sporych rozmiarów przyczepa kempingowa, która jako jedyna nie wyglądała na zniszczoną. W jednym z okien zauważył nawet doniczkę z kaktusem. W międzyczasie próbował dodzwonić się do przyjaciela i z nim porozmawiać, ale każde połączenie było przez Louisa odrzucane. Dostał w odpowiedzi sms'a, aby dał mu spokój, bo nie może przez niego spać. Liam był świadomy, że to tylko część prawdy. Szatyn na pewno wypłakiwał sobie oczy i starał się utwierdzić samego siebie w przekonaniu, że jego decyzja była jedyną słuszną.

Zbliżała się dwudziesta druga, gdy uznał, ze czekanie być może nie miało sensu, ale postanowił, że się nie podda. Wysiadł ze swojego chevroleta, aby wyjąć z bagażnika gruby koc, który woził ze sobą przez Louisa, który był okropnym zmarzluchem. W tym momencie był mu wdzięczny za marudzenie, bo tegoroczny kwiecień nie należał do ciepłych. Wrócił na miejsce kierowcy i opatulił się szczelnie wełnianym kocem w szkocką kratę. Zamierzał czuwać całą noc, domyślał się, że Malik prawdopodobnie wybrał się na nocną eskapadę, a na następny dzień całe miasto będzie huczało o jego nowej pracy.

Prace Upadłego Ikara były otoczone prawie że takim samym kultem jak dzieła Banksy'ego. Liam nie był fanem tego rodzaju sztuki, nazywał to mazaniem po ścianach, ale szanował wolność artystyczną.

Kolejną godzinę spędził na graniu w diamenty, przeglądał media społecznościowe, myślał o Louisie, odpowiedział na służbowego maila i znów myślał o Louisie.

Znali się praktycznie od pieluchy, ich rodzice przyjaźnili się i byli bardziej braćmi niż przyjaciółmi. Nikomu innemu tak nie ufał i wiedział, że Louis myśli o nim podobnie. Razem odkrywali swoją seksualność, ale nigdy nie pomyśleli osobie jako o potencjalnych partnerach. Właściwie tylko to ich łączyło, ich charaktery zaś znajdowały się na przeciwnych biegunach. Louis tkwił w swoim zaplanowanym co do dnia życiu, a Liam nigdy nie potrafił dostosować się do jakichkolwiek ram i płynął z nurtem. Louis był cichy i nie zabiegał o uwagę rówieśników, podczas gdy Liam zawsze otoczony był wianuszkiem ludzi, którzy chcieli się z nim przyjaźnić. Ale z drugiej strony, to szatyn miał więcej przygód na jedną noc, podczas gdy Payne czekał na miłość swojego życia.

Była prawie północ, gdy w końcu poddał się i postanowił się zdrzemnąć. Jednak po dwudziestu minutach obudził go ryk silnika motoru. Poderwał się na siedzeniu i przetarł zmęczone oczy. Tuż przed nim zaparkowało wściekle czerwone kawasaki ninja zx, a jego zamaskowany właściciel zamarł w bezruchu. Liam czuł jego wzrok na sobie, choć jego twarz była ukryta pod błyszczącym czarnym kaskiem z motywem złotych skrzydeł. Upadły Ikar.

Niewiele myśląc chwycił wydruk z kamer i wyskoczył z auta jak oparzony, zapominając o kocu, którym owinął się niczym kokonem. Upadł na żwir z głuchym łoskotem i jęknął przeciągle. Próbował się wyswobodzić z tej przeklętej tkaniny, aby nie robić sobie większego wstydu, ale bezskutecznie. Usłyszał szybkie kroki, a po chwili do jego uszu dotarła najpiękniejsza melodia jaką usłyszał w swoim dwudziestoczteroletnim życiu. Mimo że była stłumiona przez osłonę kasku.

Two & A Half Men [LARRY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz