Rozdział 15: Szkatuła

1.1K 84 27
                                    

Dwójka mężczyzn wróciła do salonu, gdzie czekał na nich ojciec Harry'ego, który cierpliwie popijał swoją wodę. Nerwowa atmosfera wisiała w powietrzu, choć po starszym Stylesie nie było widać, aby w ogóle przejął się tą całą sytuacją. 

Harry zaprowadził ich na środek salonu, gdzie Louis umościł się wygodnie w jednym z foteli, zaś brunet podsunął sobie krzesło i zajął miejsce obok ciężarnego szatyna. Przez cały czas nawet na moment nie puścił ręki Louisa. Ten zaś nie miał nic przeciwko, wiedział, że kilka godzin wcześniej część świata Harry'ego legła w gruzach. On sam, mimo wszystko, był ciekawy co Desmond Styles miał do powiedzenia. Twarz mężczyzny nie wyrażała żadnych głębszych emocji, w sumie zachowywał się jakby czekało go zwykłe biznesowe spotkanie, jakaś błahostka, którą musiał po prostu przedyskutować. Nie było widać po nim żadnego zdenerwowania i, co najważniejsze, żadnego śladu skruchy.   

- Haroldzie, nie krzyw się tak... – odezwał się w końcu Des, a jego wargi wykrzywiły się w fałszywym uśmiechu. – W końcu odzyskałeś swoją ukochaną mamusię! – dodał kpiącym tonem. 

- Przyszedłeś tylko po to, aby ze mnie kpić czy wyjaśnić tę chorą sytuację? – zapytał prosto Harry, choć Louis widział, że przyszło mu to z trudem. Sam miał ochotę wywalić tego człowieka na zbity pysk, ale zamiast tego sięgnął wolną dłonią do pleców bruneta i pogłaskał w pocieszającym geście.

- Dobrze, przejdźmy do rzeczy. - odpowiedział beznamiętnie Styles i odstawił prawie pustą szklankę na stół. - Może zacznijmy od tego, że twoja matka znalazła sobie kochasia na boku, gdy ja ciężko pracowałem na to, abyście wraz z twoją siostrą mieli wszystko to, co chcecie. – zaczął Desmond – Anne była tak zakochana w tamtym mężczyźnie, że to uczucie zabrało jej zdrowy rozsądek. Byliście z Gemmą już na tyle dorośli, że nie bała wymykać się z domu na schadzki z tym... Jackiem czy Johnem. Była też na tyle głupia, że nawet nie domyśliła się tego, że o wszystkim wiedziałem. 

- O czym ty mówisz?

- Pamiętasz tego nauczyciela francuskiego, który przychodził do Gemmy na korepetycje? Jakieś cztery miesiące po tym, jak zaczęła się z nim spotykać, sam do mnie przyszedł i poprosił o to, abym pozwolił jej odejść...

- No dobrze, zdradzała cię, ale to chyba nie był wystarczający powód, aby fingować śmierć swoją i córki?! 

- Nie. - odparł spokojnie starszy Styles. - Ale to też miało wpływ na to, co wydarzyło się później.   

- To znaczy? - dopytywał ostrym tonem Harry, chcąc mieć całą tę rozmowę za sobą. 

- Pracowałem przez krótki czas dla Simona Cowella, być może kojarzycie, kilka miesięcy temu było o nim głośno. Nie znam szczegółów, byłem wtedy na wakacjach w Tajlandii, ale nic nigdy nie ucieszyło mnie tak jak zamknięcie tego gnoja. Ty chyba także się ucieszyłeś Harry, prawda? Nie musisz już spłacać tej horrendalnie oprocentowanej pożyczki. – brunet zmarszczył brwi na stwierdzenie swojego ojca. Skąd on wiedział?
- Śledziłeś mnie? – zapytał cicho, a Des zaśmiał się w głos.
- Nie, synu. Po tym jak wykrzyczałeś mi w twarz, że nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego, uszanowałem twoją prośbę. Ale kilka tygodni później zadzwonił do mnie Cowell i tak się dowiedziałem. Jak myślisz? Jak myślisz, dlaczego tak łatwo dostałeś te pieniądze? Poręczyłem za ciebie.

- Jak to z nim pracowałeś?!

- Zgłosił się do mnie z propozycją pracy, a takim ludziom się nie odmawia. No chyba, że życie jest ci nie miłe i chcesz je szybko skończyć. - odpowiedział krótko i dosadnie Des. - Chciałeś żyć po swojemu, nigdy tego nie pochwalałem, ale z czasem zaczęło do mnie docierać, że trzymanie cię w złotej klatce niczego nie zmieni. - dodał i sięgnął po wodę. - Twoją matkę i siostrę straciłem już wiele lat wcześniej, nie mogłem pozwolić na to, aby z tobą stało się to samo. Wciąż się łudziłem, że wrócisz do mnie z podkulonym ogonem, ale okazałeś się być twardszy niż sądziłem. Masz ze mnie więcej niż przypuszczałem. 

Two & A Half Men [LARRY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz