- No słucham Louis, czyżbyś nagle zapomniał jak się używa języka w gębie? - kpina w głosie Nicka Grimshawa nie uszła uwadze młodego Tomlinsona. Ale nie miał zamiaru kłócić się z byłym szefem. Nie mógł się denerwować.
- Przyszedłem po moje rzeczy, już wychodzimy. - odpowiedział grzecznie, ale stanowczo. Już chciał go wyminąć, gdy Nick zastąpił mu drogę.
- Poczekaj, tak po prostu odchodzisz? - ton głosu radiowca był pełen emfazy. Louis naprawdę nie rozumiał jego zachowania. Zachowywał się jak dwubiegunowiec.
- Sam mnie zwolniłeś, Nick. O co Ci chodzi? - zapytał z niedowierzaniem, a Nick westchnął nieco teatralnie. Grimshaw, zupełnie nie zwracając uwagi na Harry'ego, chwycił szatyna za ramię i siłą pociągnął Louisa kilka metrów dalej. Brunet chciał interweniować, ale jedno spojrzenie Tomlinsona starczyło, aby się powstrzymał. To w końcu było jego miejsce pracy, nie chciał robić scen przy połowie redakcji.
- Mogę dać ci jeszcze jedną szansę. - radiowiec oblizał wargi i posłał mu pełne pożądania spojrzenie, po czym zbliżył się do niego bardziej niż Louis tego chciał. - Jedna randka ze mną i wracasz na stanowisko. - wyszeptał obrzydliwie słodkim tonem i wzmocnił swój uścisk, chcąc wymusić na Tomlinsonie odpowiedź twierdzącą. Szatyn pokręcił głową i w końcu spojrzał swojemu byłemu szefowi prosto w oczy.
- Nick, nie jestem Tobą zainteresowany, więc z łaski swojej puść moje ramię, to boli! - powiedział zdecydowanym tonem i próbował wyrwać się z ręki Grimshawa, a gdy to się nie udało odwrócił się do Harry'ego z niemą prośbą wymalowaną na twarzy. Radiowiec podążył tą samą drogą, a gdy zauważył, że wysoki brunet zmierza szybkim krokiem w ich stronę, ścisnął go mocniej.
- Louis, popełniasz wielki błąd! - wycedził ze złością i w końcu puścił jego ramię. Tomlinson natychmiast zaczął masować obolałe miejsce, wiedząc, że z pewnością zostanie mu po tej szarpaninie dorodny siniak.
- Kochanie, wszystko okej? - usłyszał za sobą głos Harry'ego, a gdy odwrócił się w jego stronę zobaczył zmartwienie na jego twarzy. Ten wolną ręką dotknął jego zarumienionego policzka i delikatnie pogłaskał, jakby dotykał zabytkowej porcelany.
- Kochanie?! - prychnął ze złością Nick, a Styles niechętnie oderwał wzrok od Louisa i zwrócił się w stronę Grimshawa. Objął szatyna w pasie, a jego dłoń w części wylądował na jego brzuszku.
- Mamy jakiś problem? - zapytał z wyzwaniem, a Louis niemal natychmiast zareagował.
- Haz, proszę, chodźmy. On nie jest tego wart. - wyszeptał, a Harry w odpowiedzi pocałował go uspokajająco w czoło.
- Tak! Kim. Ty. Do. Cholery. Jesteś??! - zapytał wściekły Nick, zaś jego spojrzenie przeskakiwało z jednego na drugiego. Nie mógł uwierzyć w to, co widział. Louis miał być jego.
- Jestem Harry Styles...
- Nie obchodzi mnie jak się nazywasz! - powiedział zirytowany, po czym założył ręce na piersi. - Kim jesteś, do cholery, aby wtrącać się w sprawy pomiędzy mną, a Louisem?! - zapytał ponownie, a Harry miał ochotę rzucić karton na ziemię i sprać mu twarz.
- Jestem jego narzeczonym i ojcem jego dziecka, więc z łaski swojej przestań mu się narzucać i spierdalaj? - odpowiedział twardo i rzeczowo, a Louis jeszcze bardziej wtulił się w jego bok. Nick chyba nie spodziewał się takiej odpowiedzi, bo otwierał i zamykał usta jak wyciągnięta z wody ryba. Nie chcąc tracić czasu na sprzeczki, które mogły zdenerwować Louisa, Harry rzucił Grimshawowi ostatnie ostrzegawcze spojrzenie, po czym ruszyli w stronę wyjścia bez słowa. Nick jeszcze przez moment intensywnie wpatrywał się w oszklone drzwi, a wówczas na jego twarzy wykwitł paskudny uśmiech.
![](https://img.wattpad.com/cover/178688735-288-k142327.jpg)
CZYTASZ
Two & A Half Men [LARRY]
FanficHarry'ego i Louisa pozornie dzieli wszystko: styl życia, status społeczny i ekonomiczny. Ich drogi krzyżują się w najmniej oczekiwanym momencie, a jedna, brzemienna w skutkach marcowa noc wiąże ich na całe życie. Dorzućmy do tego Liama z syndromem m...