Uroczyście oświadczam - koniec dramy na jakiś czas.
Jestem ciekawa co powiecie o tym rozdziale. :DZapraszam do czytania!
_________________________________________
Jeszcze tego samego dnia u Harry'ego pojawili się funkcjonariusze policji, aby go przesłuchać i zebrać informacje na temat ewentualnych sprawców. Jednak - wbrew prośbom Zayna, który był przy tym obecny – Harry nie chciał przyznać kto go tak dotkliwie pobił, więc Malik nie miał innego wyboru i musiał wziąć sprawy w swoje ręce. W pewnym momencie po prostu wyszedł z sali szpitalnej jak burza trzaskając mocno drzwiami za sobą, czym wywołał zdumienie policjantów. Dwadzieścia minut później z nietęgą miną opuszczali szpital, mając niewiele więcej informacji niż godzinę wcześniej. Wyglądało na to, że sprawa zostanie zamknięta bez jej rozwiązania.
*
Z każdym kolejnym dniem stan Harry'ego powoli się poprawiał. Louis odwiedzał go prawie codziennie, na ile mdłości i jego samopoczucie mu pozwalały. Dwa tygodnie po operacji neurochirurg, który operował Stylesa stwierdził, że jego stan jest na tyle dobry, że może zostać wypisany do domu. Decyzja lekarza o wypisie ze szpitala niezwykle ucieszyła zielonookiego, który już miał dość sterylnego smrodu szpitala i leżenia plackiem. Nie marzył o niczym innym jak o odetchnięciu świeżym powietrzem i pójściu na zwykły spacer. Z Louisem. Z Lou, którego twarz rozjaśniała jak światełka na choince, gdy dowiedział się o tym, że może zabrać Stylesa do domu.
*
Po dwóch tygodniach prawie nie było śladu po obrażeniach, ale nie oznaczało to braku zmian w wyglądzie Harry'ego. Jego fryzura uległa totalnej metamorfozie, nie było śladu po loczkach, które zostały zgolone tuż przed operacją. Obcięty na jeżyka czuł się nieatrakcyjny i goły. Mogli nazywać go płytkim, ale nie był wstanie nawet spojrzeć na siebie w lustrze. Dlatego z wdzięcznością przyjął fioletową beanie, którą przywiózł mu Tomlinson i niemal natychmiast ją założył. Był już gotowy do wyjścia ze szpitala, czekała go jeszcze ostatnia rozmowa z lekarzem.
- Panie Styles, tak jak się umawialiśmy: jak najmniej nerwów, przez najbliższy czas proszę zrezygnować z ciężkiej pracy, w tym podnoszenia czegokolwiek i kogokolwiek. – lekarz przelotnie spojrzał na Louisa, który niczego nieświadomy sprawdzał czy Harry spakował wszystkie swoje rzeczy. Policzki Harry'ego nieco się zarumieniły, ale zaraz przywołał się do porządku i kiwnął głową. Lekarz uśmiechnął się i podał mu teczkę z wypisem i receptami na leki przeciwbólowe. - Proszę wykupić leki przeciwbólowe, a gdyby nie zadziałały i oprócz bólu pojawiły się wymioty, proszę niezwłocznie zgłosić się na oddział ratunkowy z całą dokumentacją. Widzimy się w przychodni za dwa tygodnie.
- Dobrze, doktorze Smith. - otworzył teczkę, aby sprawdzić czy dokumentacja była pełna. Spojrzał na Louisa, który przysiadł na stołku po drugiej stronie łóżka i gładził lekko zaokrąglony brzuszek. Uśmiech, który bezwiednie pojawił się na twarzy zielonookiego, nie uszedł uwadze lekarza. Starszy mężczyzna odchrząknął, zaraz miał kończyć swój dyżur i nie chciał dłużej zatrzymywać tych dwojga.
- Miał pan wielkie szczęście, że ta cała sytuacja skończyła się tak, a nie inaczej. - powiedział niego karcącym tonem neurochirurg, gdy uwaga Harry'ego znów skupiła się na nim. Młody mężczyzna nieco się zmieszał, ale kiwnął głową na znak, że zrozumiał. Doktor Smith uśmiechnął się delikatnie, po czym uścisnął jego dłoń i skierował się do wyjścia z sali. - Ma pan dla kogo żyć. Powodzenia. - dodał i już go nie było. Harry nawet nie zdążył mu podziękować, ale mógł to zrobić przy następnej wizycie kontrolnej.
- Gotowy? Liam czeka na nas na dole. - usłyszał nieco zatroskany głos szatyna, który stanął obok niego i sięgnął dłonią, aby naciągnąć beanie na odsłonięte ucho Stylesa.
CZYTASZ
Two & A Half Men [LARRY]
FanfictionHarry'ego i Louisa pozornie dzieli wszystko: styl życia, status społeczny i ekonomiczny. Ich drogi krzyżują się w najmniej oczekiwanym momencie, a jedna, brzemienna w skutkach marcowa noc wiąże ich na całe życie. Dorzućmy do tego Liama z syndromem m...